Doceniam dowcipne "zaoranie" Barta Staszewskiego, ale w sensie ścisłym faktycznie nie powinno się mówić aż o ideologii LGBT. Owszem, oni mają swoje cele, co od biedy można określić jakąś tam ideą, ale z ideologią w sensie ścisłym to nie ma nic wspólnego.
Szczerze mówiąc, to jestem mocno zaskoczony tym brakiem zrozumienia po stronie konserwatywnej, z czym mamy do czynienia. Ideologią można nazwać zjawisko tzw. "gender". Moim skromnym zdaniem zresztą błędna nazwa, lepiej tu pasuje stosowana przeze mnie, dobrana na zasadzie analogi do "marksizmu" pochodzącego od jego twórcy Marksa - "butleryzm" od Judith Butler". Otóż to butleryzm jest tą ideą "spójną" - jeśli w ogóle spójnymi można nazwać podobne "twory" umysłu- i docelową. Natomiast zjawisko LGBT wraz z wszelkimi wykluczonymi, czyli BLM, Indianie, uchodźcy, grubasy i wszelakie mniejszości rzekomo uciśnione, to tylko etap mający przewartościować całe nasze społeczeństwo. To "mięso armatnie", którego zresztą trzeba się będzie pozbyć gry rewolucja będzie już przygotowana i wdrażana. Nie wolno tego lekceważyć bo tracimy tylko siły na walkę z czymś, co w ostatecznym rachunku i tak zostanie odrzucone. Patrząc z takiego punktu widzenia LGBT to raczej sprzymierzeńcy niż wrogowie.
https://www.tysol.pl/a71233-Tylko-u-nas-Cezary-Krysztopa-Jak-Bart-Staszewski-udowodnil-istnienie-ideologii-LGBT?fbclid=IwAR2QbX-FEVlQS7E22I2OeyduK4-R7NlJM0OwFalRRiH7iZU8X3GFHJeUGIA
Komentarze