Jeśli Tyson był na rynek Polski, to pomysł na spot z jego udziałem jest zaiste wspaniały. Polacy rozpłynęli się z ukontentowania. Za jednym razem Tyson połechtał ich dumę i złagodził kompleksy. Ho ho ho, sam wielki bokser pomimo wyraźnych trudności umysłowych, nauczył się paru słów i nawet zdołał je z siebie wydusić. Cóż może być milszego dla prowincjusza Polaka, skazanego na życie na zadupiu świata, niż kiedy Go zauważy wielki aktor albo sportowiec? Albo polityk. Ekstaza w jaką wpadło polskie społeczeństwo po słowach Prezydenta Trumpa o Polsce, można porównać co najwyżej z ekstazą jakiej doznała w ramionach potwora Madeline Kahn w filmie “Młody Frankenstein”. OK zadowolić Polaków łatwo. Ale pytanie po co? Przecież mieliśmy wstawać z kolan, kręcić w holyłudzie filmy z gwiazdami, by cały świat zobaczył jacy jesteśmy rewelacyjni. Mieliśmy zdobywać Świat! A zamiast tego bierze się gościa który nie dość, że nie błyszczy intelektem, to na dodatek na świecie znany jest z tego, że był bokserem który siedział za gwałt. Jakoś tak jestem spokojny, że żadnego wstawania z kolan nie będzie nie z powodów braku umiejętności, lecz z powodu naszego polskiego kompleksu. Kompleksu wiecznego prowincjusza dla którego tępawy chamowaty osiłek z hameryki którego jedyną zasługą była umiejętność lania innych po pysku, jest niedościgłym wzorem.