rekontra rekontra
2542
BLOG

PSZONIAK W WARSZAWIE

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 25

 

„Ale miłość do ojczyzny jest jak miłość do matki. Kochać ją trzeba i szanować za to, że jest. Im bardziej biedna i umęczona, tym większej wymaga miłości” – Wojciech Pszoniak, kiedyś.
„Jak pan mi plunie w twarz będę się czuł tak samo opluty, bo ja nie dzielę ludzi. Polak może mi napluć w twarz, a Niemiec nie? No bo niby dlaczego?” – Wojciech Pszoniak, dzisiaj.
 
Pszoniak, aktor wybitny, kiedyś mówiło się, komediant, zdaje się niezły mętlik ma w głowie. Przyczyną poprawność polityczna, czy organiczna niemożność ogarnięcia stanu rzeczy? Pyta, „niby dlaczego” Polak Polakowi może, a Niemiec nie. Sam stawia tak karkołomną tezę, a potem nie dostrzega oczywistej różnicy. I dodaje, że ludzi nie dzieli. 
Moja kioskarka, gdy jej zreferowałem rzecz prawie całą, zdiagnozowała - tępota zagubionego (zamiast „zagubiony” użyła innego określenia). Kolejka przy kiosku się wydłużała, nie było możliwości wyprowadzenia przemiłej osoby z błędu, ale teraz piszę i argumentuję.
Mam swoją hipotezę. Co tam hipoteza, nie zgadzam się, wręcz protestuję. Winą Pszoniaka jest zwykły brak czasu. Chociaż polityczna poprawność, a także zbyt częste i długie przebywanie w nieodpowiednim (kiedyś mówiło się o kosmopolitycznym) towarzystwie, zapewne też odgrywa swą rolę. Ale po kolei.
Gdyby program TV trwał o godzinę dłużej, gdyby milczeli – zapowietrzająca się co drugie słowo feministka Szczuka, a także dyżurny TVN 24 od plucia - reżyser Kutz, oraz gdyby odebrało mowę gospodarzowi (temu od końskiego rżenia, po prostu Lisowi), w trójkącie Wojciech Pszoniak, Przemysław Babiarz oraz Tomasz Terlikowski zapewne odbyłaby się ciekawa dyskusja. I jestem pewien, że Pszoniak z Paryża przyznałby, że jednakże ważnym jest, kto mu pluje w twarz i równie istotnym jest, gdzie to czyni i kiedy, przy jakiej okazji.
Babiarz relacjonuje: uroczystości oficjalne na placu Piłsudskiego, prezydent Polski oraz Litwy pod pomnikiem Marszałka Piłsudskiego, składają wieńce, następnie grupy rekonstrukcyjne oraz pododdziały Wojska Polskiego wyruszają w kierunku Muzeum Wojska Polskiego. 
Na przemarsz czekają odświętnie ubrane rodziny z dziećmi, i okazuje się, że niczego nie będzie, nikomu nie pomachają białoczerwonymi chorągiewkami. Cóż się stało?
„Jakaś grupa z Niemiec po prostu zablokowała to” – „to”, czyli Nowy Świat i jednocześnie wojskową paradę. Babiarz dodaje, że wcześniej grupy rekonstrukcyjne zostały zaatakowane: „opluty został jeden z tych chłopaków, przez jakichś Niemców, którzy przyjechali do Warszawy, ostatnio Niemcy w Warszawie bili się w Powstaniu Warszawskim” - mówił oburzony i na pomoc wzywał „miłość boską”.
Niemcy w Warszawie
Szczukę, a więc charakterystyczny dla niej dyszkant - „o czym my tutaj rozmawiamy”, oraz napad na nią „jakichś ludzi też z zagranicy, z Węgier, nie wiem kto to byli ci ludzi, chcieli nas bić” pomińmy milczeniem, natomiast inna jest sprawa z Wojciechem Pszoniakiem. Owinięty w pół beli materiału, ale głowa wystawała, dość długo zmarszczony zbierał myśli, i w końcu zdenerwowany wyrzucił z siebie:
„Ja chciałem Panu, zrobić takie, bo Pan powiedział, że Niemiec tego, wojnę, napluł Polakowi”
i już składniej kontynuował –
„Wie Pan co, mnie wszystko jedno, kto mi pluje w twarz ja się tak samo czuję opluty tak, że wie pan nie trzeba wyciągać armat (w tym miejscu burzliwe brawa Lisa klaki) tak, że wie pan, jak pan mi plunie w twarz będę się czuł tak samo opluty bo ja nie dzielę ludzi na, na, że Niemiec może, Polak może mi napluć w twarz, a Niemiec nie? No, bo niby dlaczego?”.
I nie ma zgody paryski komediancie. Nie baczysz na tę okoliczność, że od prywatnego plucia w twarz, znacznie bardziej oburzające jest opluwanie polskiego munduru – chociażby historycznego, czyż nie? I nie ma istotnej różnicy– czy jest to napoleoński mundur polskiego ułana czy szasera, polskiego legionisty z 1918 roku, czy też mundur żołnierza Wojska Polskiego. Jest zgoda?
I zapewne Pszoniak przyznałby, że palnął głupotę, gdyby dyskusja trwałą o godzinę dłużej. Uznałby, że istotnym jest, czy mundur opluwa się w paryskiej knajpie, czy na teatralnych deskach, czy 11 listopada, w dniu Narodowego Święta Niepodległości Polski w Warszawie.
I jeżeli w tym momencie uzmysłowiłby sobie, że Polska, o której tak pięknie mówił, że „kochać ją trzeba i szanować za to, że jest”, otóż, że ta Polska, która po 123 latach rozbiorów odzyskała niepodległość, nie jest dana raz na zawsze, i że na jego oczach (w przytomności jego umysłu) została symbolicznie spotwarzona przez Niemca (nie przez faszystę), chociażby i anarchistę, ale przecież w towarzystwie stu innych Niemców z kastetami i pałkami, w samym sercu Warszawy, to może zmieniłby zdanie. Możliwe?
Jestem pewien, że dałby się przekonać. I by się zawstydził. Ważnym jest, kto go spotwarzy plunąwszy w twarz, i w jakich okolicznościach. Niemiecki antyfaszysta, polskiemu faszyście - czyż nie szanowny aktorze? Wyobraźni starcza? 
A kilkaset metrów dalej odbywały się oficjalne uroczystości, i zapewne był na nich ambasador Niemiec. I pytanie do naszego MSZ. Czy z Berlina przybył posłaniec z oficjalnym listem? Czy Pszoniak, człowiek światowy, wyobraża sobie symetryczną sytuację? Berlin, Polak, święto niemieckie, plucie, blokada, pałki i kastety i zapadła cisza? Świat wstrząśnięty wieściami, by się nie oburzył?
A polska prasa, czy słałaby przeprosiny? Nasza dyplomacja i prasa cała przepraszałaby za Polskę i Polaków, może po niemiecku, a Czerska biłaby się w polskie piersi? Piątka ministrów sprawa zagranicznych ślęczałaby nad tekstem ważąc każde słowo? 
A telewizja?
 Święto 11 Listopada w krajowej telewizji? O godzinie 15.03 usłyszałem w TVN 24, że „grupa około 100 osób zaatakowała policjantów. Podano, że zaatakowano policjantów, którzy tę grupę ochraniali (SIC!). News dopełniło info, „najprawdopodobniej wśród napastników byli anarchiści niemieccy”.
A może byli to wyłącznie Niemcy, tyle, że z polskimi przewodnikami i tłumaczami? I własnymi sanitariuszami – jak można było zobaczyć na zdjęciach. Ale nie w telewizji. Na Nowym Świecie kamer TVN 24 nie było, helikopter Błękitny nie doleciał nad właściwy róg Świętokrzyskiej? Wyjaśnia to ktoś?
Jest do wiary, by „Nowy Wspaniały Świat”, lokal Krytyki Politycznej, gdzie Niemcy mieli bazę wypadową i kryjówkę, nie posiadał monitoringu? Kto z opiekunów z Krytyki parzył zziębniętym niemieckim antyfaszystom gorące herbaty z malinowym sokiem?
A kilka minut później TVN 24 poinformowała telewidzów, że anarchiści - nie tylko z Niemiec, ale działacze antyfaszystowscy z krajów Beneluxu – mieli pojawić się w Warszawie w „liczbie ponad tysiąca”.
Czy władze stacji TVN mogłyby wyjaśnić, skąd ich pracownica wytrzasnęła liczbę „tysiąc”? Prowokacja? Kto podsunął „wspomnienie” o tysiącu obcokrajowców szturmujących stolicę?
 
Internacjonaliści
A dlaczego w dniu Święta Niepodległości skrzyknięci przez Gazetę Wyborczą ludzie, na środku ulicy Marszałkowskiej, podbijają piłki plażowe? I dlaczego telewizja, póki nie zapadł zmierzch, pokazywała właśnie taki obrazek.
Fruwające kolorowe piłki plażowe, dużych rozmiarów, żeby lepiej było je widać, nad zakapturzonymi postaciami, w maskach na twarzach. Być może redaktor Żakowski też kopnął plażówkę, działaczka ruchów kobiecych Szczuka może przywaliła jej z piąchy, ale czy w środku listopada to nie jest objaw jakiegoś wariactwa, by nie napisać zidiocenia?  Stare byki z plażówkami?
Zresztą redaktor Gazety Wyborczej Pacewicz, przebywając w samym środku lewackiej tłuszczy, opisał swoich towarzyszy i towarzyszki, jako „zwariowaną szopkę tolerancji”. Donosi: „a tłum klaskał, śmiał się i na przemian patriotycznie wzruszał, odbijał plażowe piłki, skandował: Faszyzm nie przyjdzie i nadsłuchiwał wieści o walkach na placu Konstytucji. Tego nie pokazały telewizje. Ciekawsze jest wywracanie samochodu”.
Skoro dobrze się cytuje Pacewicza, to może kilka jego spostrzeżeń:
„Granic Kolorowej Niepodległej pilnowała rodzima antifa (z minimalnym wsparciem gości zza różnych granic). Zasłonięte twarze, kije, tekturowe tarcze, gdzieniegdzie butelki z farbą”
Zachwycał się redaktor GieWu, i na koniec wyznanie o „antifie”, czyli ichnich antyfaszystach:
„Wzięli na siebie rolę jej ideowych ochroniarzy. Wierzą, że ich ruch powstrzyma rozwój prawicowego ekstremizmu w Polsce. Wierzą w argument siły (faktycznie, kibole zwiewali, jak się patrzy)”
i misjonarz z Czerskiej pisze na sam koniec:
„Gdy wyjmowałem im z rąk kamienie, grzecznie tłumaczyli, że jakbym dostał parę razy od faszystów, tobym inaczej śpiewał”.
Otóż telewizja pokazywała was (tow.?) Pacewicz, kamienie też, i nowoczesne armatki wodne, natomiast ani razu z bliska nie pokazała marszu Niepodległości. Dlaczego?
Wasze lewackie rozumowanko miało dotrzeć do społeczeństwa w następującej postaci – Wy, polscy faszyści (chociaż w pierwszym szeregu marszu naukowcy i publicyści, znani opozycjoniści) czcicie polski mundur, białoczerwona flaga to to dla was świętość, a my … my kolorowi to olewamy (by dostosować słownictwo do kolorowej blokady), my mamy tęczowe chorągiewki, podbijamy piłki plażowe.  
Swoją drogą, te plażówki szybujące nad zakapturzonymi głowami na ekranie telewizora zdaje się, była to tzw. ustawka, gdyż kilkakrotnie pokazywano, jak na komendę, jednocześnie w górę wystrzeliło ich siedem. 
A Marsz Niepodległości? Może gdyby szedł ktoś z warszawskich oficjeli, z ratusza, może gdyby pałac duży lub mały kogoś oddelegował, kamery TVN 24 nie skupiałyby uwagi telewidzów na przemarszach policjantów z jednego miejsca na drugie i z powrotem, po wielekroć nie pokazywano by tego samego skuwanego chłopaka, rozłożonego na chodniku.
A pracownik telewizji nie pytałby koleżanki, czy wśród uczestników marszu widać jakieś hasła „z intencją agresji” i nie usłyszałby od niej:
„Były takie hasła. To były przede wszystkim hasła "Bóg, Honor, Ojczyzna!", były hasła przeciw in vitro”.
Gazeta Wyborcza na odcinek „kolorowej blokady” rzuciła oprócz Pacewicza również Seweryna Blumsztajna. Ponoć Zgromadzenie Kolorowej Niepodległej (do „nazwy” uśmiech od ucha do ucha) „dzięki zdecydowanej i sprawnej akcji policji obroniło Marszałkowską”, a Blumsztajn dobija wrogów pisząc:
„Porozumienie 11 Listopada było jak u siebie, mimo że okupując ten teren, łamało ostentacyjnie prawo. Ci z Marszu Niepodległości byli jakby mniej u siebie”.
Marzenia i resentymenty. Chciałoby się rzec - stara walterowska śpiewka. Jacek Kuroń we wspomnieniach („Wiara i wina”) opisał wychowywanie walterowców w rodzinnych domach w duchu żarliwej ideowości, wiary w komunizm.  Innym razem rozwinę szczere zwierzenia Kuronia.
Ale szukając puenty i praprzyczyny rzucającego się w oczy braku tolerancji oraz braku wrażliwości Czerskiej dla chcących świętować dzień 11 listopada, sięgam do rozmowy pryncypała redaktorów Pacewicza i Blumsztajna, do rozmowy Adama Michnika z Cohn-Benditem. 
Zwierza się lewakowi z Paryża zwanemu „czerwonym Dany" (rozmowa w 1988 roku), że z wychowania jest komunistą i internacjonalistą. I przedstawia swój punkt widzenia: „za hitleryzm nie odpowiadają Niemcy, tylko faszyści”. Cóż dodać.
Może jednak moja kioskarka ma rację? Może Pszoniak w tym Paryżu doszczętnie zdurniał i nie dostrzega, że jego polityczna poprawność, jest gorsza niż jakaś francuska choroba.
Tekst opublikowany w Warszawskiej Gazecie.
rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka