rekontra rekontra
2917
BLOG

TUSKA SIŁY FACHOWE

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 29

 

Tylko nie ma zwykłych fachowców, inżynierów, niechby i doświadczonych rzemieślników, takich do roboty, niechby koślawych i szpotawych, nie do pokazania w telewizorze. Musiało trafić na Nowaka i Muchę.
17 lipca 1989 roku, a więc 8135 dni temu, Lech Wałęsa zaproponował Tadeuszowi Mazowieckiemu objęcie stanowiska premiera. Jeżeli od tej daty liczyć czas budowy/trwania III RP, to minęły 22 lata. II Rzeczpospolita licząc od dnia desygnowania premiera Ignacego Daszyńskiego przez Józefa Piłsudskiego, to niespełna 7600 dni, a więc prawie dwa lata mniej.
Czy można dokonać bilansu? Czy można porównać budowę II RP po 123 latach zaborów z odbudową Polski „po komunizmie”? Jak najbardziej, z tym, że w 1918 roku były znacznie trudniejsze warunki.  
„Po komunizmie” – w tym zwrocie mieszczą się lata okupacji sowieckiej i niemieckiej, następnie czas stalinizmu, lata komunistycznego terroru i powoływania (tworzenia) nowej elity przez „waaadzę ludową”. I nastąpił okres soc-stabilizacji, czyli brak suwerenności i władza socjalizmu/komunizmu z garbem nomenklatury partyjnej, aż do finału w postaci zbrodni stanu wojennego, i pogrzebanie nadziei milionów Polaków.
W 1956 roku mogło po raz pierwszy dojść do obalenia reżimu komunistycznego, ale - według określenia Artura Sandauera - zegarek naprawiali ci, co go zepsuli. Nastąpiła transfiguracja – to z kolei określenie Leopolda Tyrmanda, którego ówczesny salon zmusił do emigracji. A dzisiaj (po 1989 roku) nie jest podobnie?
Bilans
Chociażby ze względu na te około 8 tysięcy dni budowy państwa można porównać dokonania II i III RP, i czas na dokonanie bilansu jest najwyższy, ale jeden fakt jest uderzający. Stan nauki i ludzi nauki, stan kultury, a także poziom elit, oraz kondycja społeczeństwa są nieporównywalne. W II RP patriotyzm elit i ich służba dla społeczeństwa, a także jego świadomość (dzisiaj się mówi o opinii publicznej) był nieporównanie wyższy, i to jest fakt oczywisty.
I zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy rządzie Mazowieckiego. W 1989 roku ministrem transportu, żeglugi i łączności został Franciszek Wielądek z PZPR. Był to specjalista od zastosowań matematyki w kolejnictwie, doktor nauk ekonomicznych w Szkole Głównej Handlowej, przez trzydzieści lat związany z PKP - najpierw programista, następnie projektant systemów i długo by wyliczać, czym kierował i czego był dyrektorem na kolei, a także, co wdrażał, nie zapominając jednakże (i podkreślając ten fakt), że jego kariera były to czasy komunizmu i socjalistycznej ekonomii, czyli żadnej, ale … w końcu został ministrem.
Dzisiaj.
Po dwudziestu dwóch latach III RP jest wciąż w budowie, a kolej  … w przebudowie? Czy sieć kolejowa nie funkcjonuje? Setki połączeń kolejowych zostało zlikwidowanych, torowiska porosła trawa i chwasty, te, które istnieją są rozgrzebane, a jednocześnie rozkłady pociągów są układane w elektronicznych bazach danych, harmonogramy przerachowywane w arkuszach kalkulacyjnych, i …. na czele ministerstwa postawiono Nowaka. Nie podaję imienia, bo czy Nowak, czy statystyczny Kowalski, jest jakaś różnica?
Pamiętam tamten czas (rok 1989), gdyż, jako pasażer pociągów, przemierzałem całą Polskę wzdłuż i wszerz – dało się, chociaż z przesiadkami, a dzisiaj? Wątpię. I jako świadek historii mogę potwierdzić, że pociągi Wielądkowi chodziły w miarę punktualnie, szczególnie latem.
Oczywiście nie tak jak w II RP. Wówczas to, gdy słyszano daleki gwizd lokomotywy, czy bliski stukot kół, regulowano zegarki. Jak przed wojną osiągano punktualność na kolei? Banalnie łatwo. Maszynista w kieszonce kamizelki trzymał zegarek z dewizką i po prostu w miarę potrzeby, pociąg zwalniał i go przyspieszał, w odpowiednim momencie. Zwykły przedwojenny fachowiec. Dzisiaj GPS-y i elektronika, zegarek w komórce i drugi na ręku, sygnalizatory i komunikatory, i na kolei bardak i wielogodzinne opóźnienia, i rozkłady jazdy z księżycowymi połączeniami miast.
Wczoraj wieczorem przeczytałem hasło „Polska” z Tomu IV, zeszyt 3, Encyklopedii Nauk Politycznych, Warszawa 1939, wydawnictwa Antyk – prawie reprint, stąd moje skojarzenia i porównanie - II RP vs. III RP. Polecam.
I czytam, że monarchia habsburska rozpadła się sama pod koniec października 1918 roku, 9 listopada ogłoszono w Niemczech republikę, a 10 listopada przybył z Magdeburga do Warszawy Józef Piłsudski. Już 11 listopada Rada Regencyjna przekazała brygadjerowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo, a po trzech dniach dekretem z 14 listopada Rada Regencyjna złożyła w jego ręce swoje obowiązki i „odpowiedzialność względem Narodu Polskiego”. Szybko? Trwało to tydzień. A premier Tusk i formowanie gabinetu przez niego? Szkoda gadać.
Siły fachowe
Tego sa­mego dnia Józef Piłsudski dekretem polecił Igna­cemu Daszyńskiemu, mianowanemu premierem, aby uwzględnił w składzie swego ga­binetu siły fachowe bez względu na przekonania polityczne i aby opracował „projekt najwyższej władzy reprezentacyjnej republiki Polskiej".
Tydzień później po nieudanej misji Daszyńskiego na czele gabinetu stanął inżynier kolejowy, działacz związkowy Jędrzej Moraczewski. Błyskawiczne tempo? Warto dodać, że objął jednocześnie ministerstwo komunikacji, a w późniejszym czasie był trzykrotnie ministrem robót publicznych.
Faktem jest, że rządy w II RP często upadały. Ale Gdynię zbudowano i magistralę węglową, łączącą ją z Górnym Śląskiem też. Nowoczesna inwestycja komunikacja została zbudowana w ciągu zaledwie siedmiu lat. Czy III RP ma na koncie podobny sukces?
Dygresja na drugim marginesie. Premier Tusk, rządził cztery lata, wszystkie warianty składu już drugiego swojego gabinetu przećwiczył z doradcami na wszelkie możliwe sposoby, miesiąc główkował i kombinował, dobierał ministrów do ministerstw i odwrotnie. I wymyślił fachowców – politycznych celebrytów - Nowaka, Muchę i Gowina. Ponoć zderzaki, ale, po co? Komentarz?
Posłanka Mucha, nie przeczę, sympatyczna blondynka. I zauważam, że udziela mi się powszechne ogłupienie poprawnością polityczną (ulegam szantażowi?), a świadczy o tym fakt, iż odnotowałem brak w rządach II RP jakiejkolwiek kobiety i dostrzegłem płeć Muchy.
Co mi strzeliło do głowy, poznając wczoraj kolejne nazwiska ministrów z Ministerstw Aprowizacji, a także Poczt i Telegrafów, Rolnictwa i Dóbr Koronnych, Robót Publicznych, ale również Kultury i Sztuk Pięknych, i wielu innych o zacnych nazwach, a więc co mi do głowy przyszło, by spostrzec, że w rządzie nie było ani jednej kobiety? Czyżby były tak mało politycznie uświadomione?
I nie licząc lat, które minęły i nie wypominając kolejnych porażek od 1989 roku, mamy oto rok 2011, mija miesiąc od wyborów i cztery lata na stołku prezesa Rady Ministrów siedzi Donald Tusk. Zbierał doświadczenia, pilnie się uczył, gesty i mowę ciała ćwiczył przed lustrem, zmieniał się na naszych oczach, partyjnie mężniał i słyszę od niego:
„Zdajemy sobie sprawę, że w tych trudnych czasach Polacy będą oczekiwali od nowego rządu odwagi, determinacji i skrajnej bezinteresowności”.
I dowiaduję się, że ministrem transportu, a zarazem budownictwa i na dodatek gospodarki morskiej został właśnie Sławomir Nowak, reklamiarz fachowy.
Pytam. Po czterech latach rządzenia Tusk wynalazł takiego fachowca? A może to premiera akt odwagi, niezrozumiały przeze mnie? Akt trudno dostrzegalnej politycznej determinacji? A może ten awans jest dowodem skrajnej bezinteresowności?
Widać jak czas Polsce ucieka, jak zmienia się otoczenie i jak do niego trzeba dostosować strategię rządzenia. I media donoszą, że w Polsce pełno osób legendarnych i wręcz wybitnych swoją wybitnością. Wybitny reżyser i wybitne jego dzieło, wybitny pisarz i wspaniałe dzieło, legendarna tramwajarka, i legenda szofer, najwybitniejszy ekonomista, a także uczony filozof, no i wielu mistrzów – mistrz jeden i drugi, śniada z Mellerem.
Tylko nie ma zwykłych fachowców, inżynierów, niechby i doświadczonych rzemieślników, takich do roboty, niechby koślawych i szpotawych, nie do pokazania w telewizorze. Musiało trafić na Nowaka i Muchę.
Tekst opublikowany w Warszawskiej Gazecie.
rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka