Jaka ze mnie wróżka?

 Przewidywałem, że będzie wielkie likwidowanie...

 Miało być kuratoriów, matury miały być z powietrza - na razie skończyło się na tym, że nie będzie matur międzynarodowych (wczoraj podała Wyborcza).

 Co by tu jeszcze (zlikwidować, uczynić odgórnie platnym, skomisarzyć) - panowie liberałowie?

 Wiem, że radość po Waszym objęciu rządu była taka, że nawet Tygodnik Powszechny wydrukował wiersze osobistej asystentki Tuska...

 Jednakże radość wyborcza, że rządzacych, którzy  zdążyli napsuć nam krwi, możemy nad urną ukreskowić, ma swoje granice  - bo czy nowi o nas dbają lepiej?

 I, cały czas, dla mnie do zniesienia jest, nawet, jełśi tak to nazwiemy, żonglerka  symbolami, niż żonglerka tym, co stanowi dla człowieka żywtony interes - matura,  bezpłatne studia, to, z czego żyje człek.

 Oczywiście, liberalny pomysł o uwolnieniu rynku usług adwokackich, tak fetyszyzowany przez prawicę, już poszedł w zapomnienie.

 Będą z nas darli, ile chcieli.

 A przecież do wyborów już tylko 3 latka  - o ile prezydent nie zrobi nam powtórki z tematu rozwiązanie sejmu przed końcem kadencji.

 I znów będzie jak w balladzie Młymarskiego o lesczynie, co, jak ktoś przegina, to się odgina. I po uszach może dać.   

 I, nie miejcie złudzeń,