rys. M. Andrzejewski
rys. M. Andrzejewski
Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
295
BLOG

Ping-pong w Brukseli, duch nad Unią i ząb w kisielu ...

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Bruksela. Konferencja prasowa przewodniczącej Komisji Europejskiej. Niemiecka szefowa KE jest miła, do rany przyłóż, uśmiechnięta i w skowronkach. Hiszpański dziennikarz pyta o szczepionki, a raczej o brak szczepionki. Nagle przestaje być miło. Niczym w wierszu Władysława Broniewskiego: „Ulica Miła wcale nie jest miła./Ulicą Miłą nie chodź, moja miła”. Atmosfera gęstnieje. Ursula Gertrud von der Leyen, z domu Albrecht zaczyna pouczać gościa z Półwyspu Iberyjskiego: „Look…” . Okazuje się, że Unia nie spodziewała się tak wolnej produkcji szczepionek. Słowem: winni producenci. A nie Unia, a w szczególności Komisja Europejska. Gdyby Frau von der Leyen chciała uprawiać jakąś dyscyplinę sportową, to poradziłbym jej ping-ponga. Zdaje się, że byłaby w tym niezła.

  A teraz słów parę o klimacie. Zwolennicy tezy, że jest ocieplenie klimatyczne to główny problem świata mają się z pyszna : mrozy skuły pół Europy, a w Brukseli spadł nawet śnieg, co jest tutaj zjawiskiem niewiele częstszym niż na Saharze. Za to deszcz leje tu niemal bez przerwy – stolica Królestwa Belgii ma największą liczbę dni deszczowych w roku w całej Europie (więcej niż Londyn!). To skłania do depresji, a w najlepszym przypadku do dekadencji. Karol Marks pisał onegdaj, że duch komunizmu unosi się nad Europą. Trawestując – duch dekadencji unosi się nad Unią Europejską. Tylko Unia tego nie wie, bo nie patrzy na duchy, tylko – wracając do naszych baranów – na ocieplenie klimatyczne. Prawdę mówiąc, UE ma kłopotów od cholery, zmartwień powyżej uszu, a trosk po dziurki w nosie. Do tego prawie naraz Brexit i pandemia – jak pech, to pech! A jak mówi arabskie przysłowie znane na pewno wielu arabskim mieszkańcom Brukseli, Paryża, Berlina czy Amsterdamu: „Jeśli masz pecha, to nawet jedząc kisiel, złamiesz ząb ”. 

Przy czym zmartwienia Unii to realne problemy, w przeciwieństwie do zmartwień opozycji w Polsce. Jak ja słyszę katalog wydumanych problemów przedstawiany w „zaprzyjaźnionych telewizjach”, by użyć określenia Andrzeja Wajdy, to przypomina mi się powiedzenie Seneki, iż : „Źródłem zmartwień jest częściej nasza wyobraźnia niż rzeczywistość”.             

Piszę te słowa podczas tutejszej „lunch time”, czyli polskiej przerwy obiadowej. Gdy wspomniałem, co o zmartwieniach mówił myśliciel z Rzymu (choć urodzony w Kordobie) to nasunęła mi się trzeźwa żydowska maksyma: „Lżejsze stają się zmartwienia po zupie, niźli były przed zupą”. Z drugiej strony ci sami Żydzi mawiają, iż „Największe zmartwienie nie jest w stanie zapłacić najmniejszego długu”... 

Czas na konkluzję. Po przytoczeniu ostatnich przypowieści wypada życzyć mi Państwu „Smacznego!” – a także tego, aby się nie martwić na zapas. Był już taki jeden bohater sztuki Gogola, który w teatrze kichnął na siedzącego przed nim generała, po czym go przeprosił w antrakcie, następnie po zakończeniu sztuki, nazajutrz w generalskim biurze, aż w końcu z tego zmartwienia, że nakichał na carskiego oficera, wyzionął ducha. Uczmy się na błędach Rosjan! 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (24.02.2021)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka