Pora na Telesfora. No,nie żartujmy,bo temat jest poważny. Pora na omówienie polskich priorytetów w kontekście przybyszów z Ukrainy. W jednej z telewizji , notującej coraz lepsze wyniki oglądalności i „przebijającej” w tych rankingach konkurentów publicznych i prywatnych zapytano mnie - w dniu, w którym piszę te słowa - o decyzje legislacyjne prezydenta RP dotyczące Ukraińców. To dobry powód, a może i pretekst żeby przedstawić to, co o tym sądzę w formie pisemnej.
Po pierwsze to proponuję, aby podchodzić do tego bez nadmiernych emocji. Emocje w szeroko rozumianej polityce to nic złego - jednak „Miej proporcje Mocium Panie”. Lepiej dyskutować w oparciu o konkrety i argumenty. Zatem odwołać się należy także do kwestii gospodarczych , choć oczywiście odczucia społeczne są ważne i absolutnie nie wolno ich lekceważyć. Zaś wymiar ekonomiczny całej sprawy musi opierać się na podstawowej zasadzie, że cudzoziemcy nie mogą mieć lepszych warunków- w sferze ekonomicznej, socjalnej, medycznej i prawnej - niż gospodarze, obywatele danego państwa. W tym wypadku :państwa polskiego. To ”oczywista oczywistość”, mówiąc słowami klasyka gatunku.
Nie byłbym jednak sobą gdybym nie zaproponował dyskusji o tym w szerszym, bo międzynarodowym kontekście. Jako człowiek, który był ministrem do spraw europejskich, szefem Komitetu Integracji Europejskiej i przygotowywał warunki negocjacyjne w rokowaniach akcesyjnych Rzeczypospolitej z Unią Europejską a także jako poseł do Parlamentu Europejskiego przez dwadzieścia lat siłą rzeczy zwracam uwagę także, a może przede wszystkim na politykę zewnętrzną, na międzynarodowe uwarunkowania.
Otóż decyzja nowego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie powinna wcale dziwić właśnie w szerszym, międzynarodowym kontekście. Oto bowiem cały świat z USA, Chinami, Indiami, Japonią i państwami Starego Kontynentu czyli Europy zdecydowanie zwraca się w kierunku obrony własnych interesów państwowych i narodowych. Także w sferze gospodarki. Donald Trump mówiąc „America First” wyraził odczucia zwykłych Amerykanów. Chińczycy tego głośno nie mówią - w odróżnieniu do Jankesów - ale to robią: po cichu, systematycznie,z długofalowym planem. Kraje UE też spektakularnie idą w tym kierunku. Jeżeli ktoś oczekuje, że Polska będzie na tym oceanie dbania albo nawet walki o własne interesy narodowe - samotną wyspą, na której gospodarze lepiej traktują gości niż samych siebie- to niech lepiej napije się zimnej wody i weźmie lodowaty prysznic.
Polska po prostu, tak, jak inne kraje, musi dbać o własne interesy. I dobrze, że przynajmniej niektórzy politycy o tym pamiętają. Robią po prostu to,co inni czynią od dawna. Naśladownictwo tym razem doprawdy wskazane.
*Artykuł ukazał się na portalu "Warszawa i Okolice", "WIO"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka