Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
158
BLOG

Żużlowe transfery wagi ciężkiej, czy piórkowej? Życie pokaże

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Żużel Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Sezon żużlowy za nami i przed nami, a więc czas na to, co zwykle jest w tym okienku, czyli nieustające rozmowy o transferach. Najpierw – zresztą jeszcze w trakcie sezonu – słyszymy o przymiarkach do transferów, potem o samych transferach, wreszcie następuje czas na ich analizowanie, rozbieranie na części, ocenianie szans czy dany transfer będzie strzałem roku, czy też może niewypałem sezonu?

Trzeba przyznać, że tegoroczny żużlowy rynek transferowy jest wyjątkowy: działo się dużo i ciekawie. Gdyby mnie redaktor Dariusz Ostafiński lub ktokolwiek inny zapytał o to, które transfery uważam za najciekawsze, to powiedziałbym tak: hitem wydają się być - "pro domo mea" - przenosiny Rosjanina Artioma Łaguty z Grudziądza do Wrocławia.

Grudziądz darzę sentymentem, bo w tym mieście przed II wojną światową dyrektorem miejscowego teatru był mój dziadek Henryk Karol Czarnecki. Zgadałem się kiedyś zresztą z redaktorem naczelnym "Rzeczpospolitej" Bogusławem Chrabotą (przez lata w Polsacie), że jego dziadek w Grudziądzu w czasach II Rzeczpospolitej był też dyrektorem, tyle że więzienia. "Tyż piknie", jak mówią górale.

Wrocław natomiast to moja miłość, zatem nie będę udawał, że nie cieszę się z transferu zawodnika, który nie tylko świetnie jeździł w tym roku w ekstralidze, ale też zdobył złoto i tytuł Drużynowego Mistrza Świata przyznawanego za zwycięstwo w zawodach Speedway of Nations. Skądinąd zgadzam się w zupełności z Markiem Cieślakiem, że formuła tych zawodów jest poroniona. Głosiłem to zresztą jako pierwszy na lamach Tygodnika Żużlowego. Słyszę, że SoN ma być niedługo uzupełniony (chyba od sezonu 2022) o wracający Drużynowy Puchar Świata. I Bogu dzięki, bo brakuje tych prawdziwych (sic!) mistrzostw świata w drużynie.

Wracając do najciekawszych transferów na sezon 2021. Poza przenosinami Łaguty z Kujawsko-Pomorskiego na Dolny Śląsk należy docenić transfer inter regionalny, czyli wewnątrz lubuski. Chodzi oczywiście o pożegnanie najlepszego żużlowca ze Słowacji Martina Vaculika z Zieloną Górą i przywitanie się go z Gorzowem. Z czwartej drużyny w kraju do wicemistrza Polski - to raz. Po drugie jednak - jak to rozpali derby Lubuskiego?

W kategorii U-24 nie sposób nie zauważyć skoku mistrza Europy Roberta Lamberta z Górnego Śląska do Kujawsko-Pomorskiego, a konkretnie z Rybnika do Torunia. Należy też docenić wagę przenosin wicemistrza świata juniorów Dominika Kubery z Leszna do Lublina oraz byłego mistrza świata juniorów i dwukrotnego wicemistrza globu wyżej kategorii wiekowej Bartka Smektały, też z Unii Leszno, tylko że do Częstochowy. To ciekawe strzały, ale nastąpiły one w dużej mierze dzięki wprowadzeniu przez władze polskiego żużla przepisu o nowej kategorii jeźdźców do 24 roku życia. Podobnie zresztą należy odczytywać transfer zmęczonego już Górnym Śląskiem rodowitego Ślązaka Kacpra Woryny - tak, wnuka tego Woryny, czyli naszego mistrza świata w drużynie - Antoniego. Młody Woryna przenosi się pod Jasną Górą, co świadczy o aspiracjach tego klubu, najbardziej chyba przecież zawiedzionego obok Lublina, uczestnika sezonu 2020 w Ekstralidze.

Jednak czy te wszystkie spektakularne transfery będzie można uznać za udane, dowiemy się dopiero za niespełna rok...

*tekst ukazał się na portalu interia.pl (17.12.2020)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport