Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
120
BLOG

Włochy z trójkąta bratanków

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Inicjatywa utworzenia dużej rodziny politycznej w Europie, która odwołuje się do wartości konserwatywnych i idei Europy państw narodowych, jest poważnym projektem politycznym. Jeśli operacja zakończy się sukcesem –zapewne pod koniec tego roku – to powstać może jedna z dwóch, trzech największych grup w Parlamencie Europejskim. Jest więc o co grać. Warto zatem przeanalizować sytuację polityczną w trzech głównych krajach, których partie rządzące, jak w Polsce i na Węgrzech, czy współrządzące, jak we Włoszech, mogą być realnymi akuszerami tego nowego, innego niż dotychczas europejskiego projektu.

Co się dzieje w Polsce, wiemy. Na Węgrzech wybory są za rok i Fidesz Viktora Orbána ma szansę wygrać po raz kolejny, piąty już, a czwarty z rzędu. Nie będzie to jednak łatwe, bo opozycja się zjednoczyła, tworząc jeden blok, w którym jest lewica, liberałowie, a także formacja powstawała jako prawicowa alternatywa dla ugrupowania Orbána, czyli Jobbik.

Skupmy się jednak na Włoszech. Od lat bowiem polski PiS i węgierski Fidesz współpracują blisko w wymiarze międzyrządowym i międzypartyjnym, ale też w europarlamencie, gdzie europosłowie obu partii głosują identycznie w 9 na 10 głosowań! Zatem sytuacja w Warszawie i Budapeszcie jest nam bardziej znana i jest bardziej przewidywalna. Italia to jednak zupełnie inna historia.

Wybory we Włoszech mają się odbyć w roku 2023. Jednak bardzo prawdopodobne, że odbędą się wcześniej. Obecny, technokratyczny premier Mario Draghi, do 2019 r. prezes Europejskiego Banku Centralnego, a wcześniej włoskiego odpowiednika NBP, wychowanek katolickiego sierocińca, ma wielką szansę zostać wybrany przez polityczny włoski establishment na nowego prezydenta Republiki Włoskiej, ponad podziałami. Sergio Mattarella kończy kadencję w tym roku, gdyby więc rzeczywiście Draghi wybrał się do Kwirynału, to wówczas wybory odbyłyby się zapewne już wiosną 2022 r., prawdopodobnie w marcu.

Włoska prawica jest podzielona na „rządową” – Forza Italia niegdyś Silvio Berlusconiego, a teraz Antonio Tajaniego, byłego dwukrotnego komisarza, a potem wraz ze mną wiceszefa PE, a wreszcie przewodniczącego europarlamentu – oraz Lega (czyli Liga) dawna Lega Nord (Liga Północna) ekswicepremiera Matteo Salviniego. Obie partie mają swoich ministrów, a co najważniejsze dla Berlusconiego, włoski wymiar sprawiedliwości nagle przestał się go czepiać…

Prawicę „antyrządową” stanowią Bracia Włosi, którzy są wraz z Prawem i Sprawiedliwością w tej samej grupie politycznej w PE (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy). Antyrządowa prawica oczywiście rośnie w sondażach, bo ta prorządowa trochę się zużywa, popierając rząd z lewicą, w tym też taką z postkomunistycznym rodowodem. Ale przecież jeśli obie włoskie prawice połączą się – choćby po wyborach – to mogą zdobyć pełnię władzy, jak PiS i Fidesz…


*tekst ukazał się na stronie gpcodziennie.pl 

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka