Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
419
BLOG

Rząd w RFN? Może już za dwa miesiące...

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 6


Nie chcę się chwalić, ale tuż po ostatnich wyborach w Niemczech w tekście opublikowanym w „Gazecie Polskiej Codziennie”, gdy wszyscy mówili, że powstanie „jamajska koalicja” (CDU/CSU, liberałowie i Zieloni), ja upierałem się, że będzie po staremu. I jest! Zamiast czarno-żółto-zielonej koalicji (barwy flagi Jamajki, stąd to egzotyczne określenie), przy czym kolor czarny symbolizuje CDU/CSU, żółty liberałów, a zielony – wiadomo, będzie w Niemczech wielka koalicja CDU/CSU-SPD. Opisując kolorystycznie: czarno-czerwona. To ratuje liderów obu formacji – i kanclerz Angelę Merkel, i szefa SPD Martina Schulza. Gdyby nie decyzja o nowym-starym rządzie chadeków i socjaldemokratów, byłyby wcześniejsze wybory, a tych
Frau Kanzlerin pewnie by nie przetrwała. A tak będzie po raz czwarty szefem rządu RFN, wyrównując rekord swojego patrona (którego zresztą potem politycznie uśmierciła) Helmuta Kohla. Ba, dzięki manewrowi z Grosse Koalition pani kanclerz ma szansę go pobić, bo przecież kanclerz Kohl nie przetrwał pełnej czwartej kadencji, zmuszony po dwóch latach do rezygnacji. Z kolei przyszły minister spraw zagranicznych Schulz nie chciał czekać kolejnych czterech lat w opozycji, choć zapewne byłoby to dobre dla jego partii i pozwoliłoby znacząco zwiększyć wynik wyborczy – jednak jemu gwarantowały raczej polityczną emeryturę, a nie objęcie kluczowej funkcji w ewentualnym rządzie kierowanym przez socjaldemokratów. Po najgorszym po drugiej wojnie światowej wyniku SPD u socjalistów sporo było takich, którzy chcieli pozbawić go kierownicy w tym lewicowym aucie.


Rzecz w tym, że to, co na krótką metę dobre dla szefów CDU i SPD, może być jednocześnie więcej niż dobre dla … radykalnej opozycji. Antyimigracyjna i eurosceptyczna AfD czyli „Alternatywa dla Niemiec” ma setkę mandatów już w tym Bundestagu, a teraz, przez pozostałe do wyborów nieco ponad trzy i pół roku, może stać się beneficjentem społecznego zawodu kolejnymi rządami koalicji CDU/CSU-SPD.


Co dla nas oznacza Marin Schulz jako minister spraw zagranicznych rządu w Berlinie? Przecież to polityk, który wielokrotnie agresywnie mówił o Polsce, ba, stawiał się w roli swoistego prokuratora wobec polskich władz czy nauczyciela-wychowawcy Polaków. Czynił to jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego – tłumaczono wtedy, że mówi to, co mówił jako przedstawiciel UE, a nie jako niemiecki polityk. Potem atakował nas jako kandydat na kanclerza RFN – wtedy wyjaśniano, że to tylko kampania wyborcza, a jak kurz bitewny opadnie, to Martin z jastrzębia stanie się gołębiem. Po wrześniowych wyborach do Bundestagu zostało tylko wspomnienie i, drobiazg, brak rządu, a HerrSchulz dalej nas atakował, tym razem jako lider SPD już „w czasie pokoju”, a nie w kampanijnym szaleństwie. Wtedy przestano go tłumaczyć. Teraz ja sam siebie usiłuje przekonywać, że Schulzowi jako szefowi dyplomacji i ministrowi spraw zagranicznych będzie „mniej wolno” i wreszcie weźmie odpowiedzialność za słowa, skoro będzie miał tak ważne „portfolio”. Może tak będzie – ale może być tak, jak dotąd czyli jego stosunek do wschodniego sąsiada Niemiec będzie się sprowadzał do arogancji i pouczeń. To by źle wróżyło stosunkom polsko-niemieckim. Czasy, kiedy rząd w Warszawie spijał wszelkie mądrości z ust polityków w Berlinie minęły definitywnie.


Pytanie, jak duże pole manewru, gdy chodzi o politykę międzynarodową, będzie miał Martin Schulz. W ostatnim rządzie Merkel miała dwóch szefów MSZ z SPD. Pierwszy- Franz Walter Steinmeier, obecny prezydent RFN nieraz publicznie wyrażał inne zdanie – choćby w sprawie Rosji i NATO – niż „Mutti” Angela. Ale i tak główne decyzje, gdy chodzi o politykę zagraniczną podejmowała Frau Kanzlerin. Czy osłabiona Merkel będzie mogła narzucić tę praktykę szefowi SPD? „Eine gute Frage”.


*tekst ukazał się w tygodniku „Wprost” (29.01.2018)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka