Właśnie obejrzałem w TVN24 debatę dotyczącą praworządności w Polsce odbytą dziś wieczorem w Parlamencie Europejskim. Piszę na gorąco do żywego oburzony, że tej debaty nie transmitowała TVP Info, co jest ewidentnym świadectwem, iż polska władza dobrej zmiany próbuje tchórzliwie ukryć przed polskim społeczeństwem, co o nas mówią i myślą w Brukseli i jak tragiczne dla Polski mogą być tego konsekwencje.
Uważam, że brak transmisji dzisiejszych obrad brukselskich przez media publiczne to oznaka bezprzykładnego tchórzostwa polskiego rządu i, co tu dużo mówić, oportunistyczne dziadostwo obecnych władz polskich. Tak. Tak. Sympatycy PiS-u, którzy nie oglądają TVN-u, nie mogli obejrzeć, co dziś w Europie o nas mówiono. Tak. Tak. Panie Prezesie. Sympatycy PiS-u też mają prawo do prawdy, a ukrywanie przed nimi, tego co o nas myślą w Europie jest niegodziwością i politycznym przestępstwem. Znów wróciły czasy, że znacząca część Polaków jest oderwana od informacji i jak w czasach komuny żyje za żelazną kurtyną mamiona przez prorządowe media kłamstwem bądź, co jeszcze gorsze, - przemilczaniem najistotniejszych informacji o tym, co się rzeczywiście dzieje w kraju i na świecie.
Po raz pierwszy w Brukseli z ust euro-posłów z różnych krajów UE padły takie słowa, jak: „polexit”; pisowskie kłamstwa"; „przemoc”; "terror"; "kaganiec"; „prześladowania”, „brutalne deptanie polskiej konstytucji”; „bestialstwo polskiej izby dyscyplinarnej”; „łamanie praw Unii Europejskiej”…, zaś o licznych wezwaniach do stosownych sankcji z wydaleniem Polski z Unii Europejskiej włącznie nawet nie wspominam.
A nasi euro-posłowie PiS-u? Nic tylko wrzask, agresja, kłamstwo i tępa propaganda, której w Europie już nikt nie słucha. Tak. Tak. Dziś w Parlamencie Europejskim praktycznie wszyscy stanęli murem za polskimi sędziami. Tak ostro w PE jeszcze nie było, a z pisowskich posłów poleciały drzazgi. I co tu dużo mówić. Dziś w Brukseli rozszyfrowano i zdemaskowano blagę totalną, którą władza dobrej zmiany nazywa „reformą polskiego sądownictwa”.
Niezwyczajnie jak na Parlament Europejski wysoka temperatura dyskusji wynikała ze spontanicznego poparcia euro-posłów praktycznie z wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej dla odbytego w Polsce „Marszu tysiąca tóg”, - i po raz pierwszy dawało się odczuć, że już nas tam nie chcą. A nie chcą z tej przyczyny, że zagraniczni uczestnicy tego marszu poinformowali władze swoich krajów o tym, co się rzeczywiście w Polsce dzieje.
Zaś "mowy obronne" pisowskich euro-posłów nierozumiejących, że Unia Europejska to nie zagranica, były zawstydzająco żenujące i przykro mi to mówić, ale ton tych wypowiedzi nazwać można śmiało nazwać żargonem podwórkowo bazarowym. Tak się nie przemawia w Parlamencie Europejskim. A pani Beata Szydło powinna wiedzieć, że sala obrad PE to nie polski Sejm, gdzie można się było wydzierać o „nagrodach, które im się należały”. Zaś Pani Beata Kempa mogłaby by się przed zabraniem głosu przynajmniej przyczesać. O wygłupach panów Czarneckiego i Jakiego nawet nie wspominam, bo się wstydzę. Parlament Europejski to nie karczma! Panie i Panowie!
Na koniec powiem, że za chwilę sympatycy partii Jarosława Kaczyńskiego wyleją mi na głowę hektolitry pomyj i fekaliów, będą mnie lżyć, znieważać i odżegnywać od czci i wiary.
Lecz po prawdzie nie będę miał do nich o to żalu, gdyż ci otumanieni przez Jacka Kurskiego dobrze życzący Polsce obywatele nieoglądający TVN-u nie mają skąd się dowiedzieć, co się rzeczywiście dzieje w Polsce i Europie, a także o tym, jak źle w Brukseli mówiono dzisiaj o Polsce.
I jeszcze słowo do Jarosława Kaczyńskiego. Szanowny Panie Prezesie! Sorry, ale to Pana Polacy obwinią, jak nas wywalą z Unii Europejskiej. Także panowie: Terlecki, Kuchciński, Suski..., et consortes, którzy w razie czego wyprą się Pana. Dlaczego? Bo takie jest życie, proszę Pana.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki i niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriptum
Po wczorajszej debacie, dzisiaj (w czwartek) Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie praworządności w Polsce i na Węgrzech, w której stwierdza, że sytuacja w obu państwach się pogarsza i apeluje do KE i Rady UE o wykorzystanie dostępnych narzędzi, by wyeliminować ryzyko naruszania wartości unijnych. Za rezolucją opowiedziało się 446 europosłów; przeciw było 178; od głosu wstrzymało się 41. Test przygotowany przez pięć głównych grup politycznych podkreśla, że każde wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości unijnych nie dotyczy wyłącznie tego państwa, ale wywiera też wpływ na pozostałe kraje UE.
Komentarze