echo24 echo24
1070
BLOG

Majowe wybory byłyby przestępstwem umyślnym partii Jarosława Kaczyńskiego

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 102

Moto: Mama mi opowiadała, że w roku 1937 w Niemczech też się z pozoru niewinnie zaczynało. Więc proszę mi nie zarzucać, że jątrzę i przesadzam z przestrogami

A teraz do rzeczy.

Podług prawa, „przestępstwo umyślne” to rodzaj bezprawia dokonanego z zamiarem spowodowania określonego ustawą skutku. Przekładając to na obecną sytuację w Polsce powiem, że oszalały na punkcie władzy rząd Prawa i Sprawiedliwości chce obecnie za wszelką cenę przeprowadzić wybory prezydenckie w dniu 10 maja, bo wie, że aktualne notowania sondażowe prezydenta Dudy są jeszcze wysokie, ale wraz z trwaniem pandemii korona wirusa i katastrofalnym stanem polskiej służby zdrowia, wraz z upływem czasu notowania walczącego o reelekcję Prezydenta będą malały w postępie geometrycznym.

Dlatego też, partia Jarosława Kaczyńskiego postanowiła w haniebny sposób wykorzystać pandemię koronawirusa w walce o utrzymanie władzy i pod iście szatańskim pozorem ratowania Polski przed zarazą wprowadzić skrajnie restrykcyjny pakiet ustaw tarczy antykryzysowej, w znacznym zakresie ograniczający konstytucyjne prawa pozamykanych w domach obywateli. Zaś, co szczególnie ważne, te zalegalizowane w sytuacji nadzwyczajnej częstokroć poza-konstytucyjne prawa i przepisy, - władza dobrej zmiany zamierza stosować nie tylko w czasie epidemii, ale także po jej zakończeniu.

Gorzej. Każdy myślący człowiek wie, że skutkiem przeprowadzenia majowych wyborów będzie narażenie zdrowia i życia kilku milionów Polaków biorących udział w tych wyborach, łącznie z ponad 300 tysiącami obywateli zasiadających w komisjach wyborczych. A, - w moim odczuciu, takie działania noszą już znamiona świadomej zbrodni przeciwko narodowi polskiemu.

Generalnie rzecz biorąc mamy tu do czynienia z ewidentnym umyślnym przestępstwem partii rządzącej, zaś personalnie stoi za tym Jarosław Kaczyński, który wie, że kokietowany, dopieszczany i kuszony przez niego pieniędzmi „lud pisowski” jest do tego stopnia ideologicznie zadżumiony, że mimo epidemii korona wirusa weźmie w komplecie udział w majowych wyborach. 

Najlepszym historycznym przykładem tego rodzaju irracjonalnych zachowań narodu ogłupionego propagandą polityczną jest scena z kultowego amerykańskiego filmu pt. „Kabaret” pokazująca część narodu niemieckiego, której doktrynerzy Trzeciej Rzeszy zdołali wmówić, iż stanowi lepszą od gorszej reszty narodową „elitę”, której misją jest stworzenie wielkich Niemiec, w co ci ludzie niestety uwierzyli i poszli za swoim Führerem, czego skutki doskonale wszyscy znamy, – vide:

https://www.youtube.com/watch?v=Sv7kbtQChJA (polecam dźwięk na cały regulator i wersję pełnoekranową oraz obejrzenie całego filmu, bo puenta jest na samym końcu).

Wiem, że za chwilę miłośnicy Jarosława Kaczyńskiego wyleją mi na głowę hektolitry pomyj i fekaliów, ale jak czytam setki komentarzy autorstwa „ortodoksyjnych pisowców”  dodawane do moich i nie tylko notek publikowanych na Salonie24, - to coraz częściej oczami wyobraźni widzę ową sielankową bawarską gospodę z rzeczonego filmu i stających na baczność Niemców w czasie śpiewanej przez fanatycznego młodzieńca ze swastyką  na ramieniu piosenki pt. „Tomorrow belongs to me” - vide:

https://3.bp.blogspot.com/-KJNuObMNtiE/TjOG-WYwCzI/AAAAAAAAAj4/BnMqRbbE7FI/s1600/Michael+York+04.jpg.

Proszę zwrócić uwagę na genialny dobór typów charakterologicznych porwanych wizją wielkich Niemiec Bawarczyków - patrz zdjęcie pod notką, a także na to, że scena ta kończy się pytaniem: „Myślisz, że możecie ich jeszcze zatrzymać?”.

A przykład ten przytoczyłem z tej przyczyny, że Jarosław Kaczyński, ustami premiera Mateusza Morawieckiego od dłuższego już czasu rozpościerał przed „ludem pisowskim” fantasmagoryczną wizję wielkiej Polski będącej Winkelriedem narodów, a co gorsze, ów lud w swą misyjną rolę ratowania Europy zdegenerowanej tęczową zarazą głęboko uwierzył, traktując wszystkich myślących inaczej, - jak wyrzutków społeczeństwa i zdrajców narodowych. A stąd już tylko jeden krok do tego, co pokazano w filmie „kabaret”.

Ale wróćmy do tematu.

Podług prawa rozróżnia się dwa rodzaje przestępstwa umyślnego. Pierwszym jest tak zwany „zamiar bezpośredni” - art. 9 § 1 kk, kiedy sprawca jest świadomy, że czyn, który ma zamiar popełnić jest przestępstwem, a jednak godzi się na jego popełnienie. Zaś drugą odmianą przestępstwa umyślnego jest czyn, którego efektu sprawca nie jest pewien, ale działa w kierunku osiągnięcia zamierzonego celu.

Otóż, w przypadku obecnych działań władzy (sic!) „dobrej zmiany” mamy bezsprzecznie do czynienia z pierwszym wariantem, czyli ze świadomym zamiarem dokonania przestępstwa, bo Jarosław Kaczyński jest zbyt inteligentny by nie zdawał sobie sprawy z tego, że forsując na siłę przeprowadzenie majowych wyborów narazi się na zarzut dokonania świadomej zbrodni na narodzie będącej „przestępstwem umyślnym”.  

Na co więc liczył Kaczyński?

Odpowiadam. Na to, że mu ujdzie na sucho to przestępstwo. I udało mu się. Już tłumaczę, o do chodzi.

Otóż ten ogarnięty ocierającą się o szaleństwo żądzą władzy bezwzględny egzekutor pozbawiony wszelakich oporów natury moralno etycznej, w paskudnie perfidny sposób podzielił się odpowiedzialnością za swoje przestępstwo z opozycją, gdyż zagrał na instrumencie dialektyki sumienia, którego resztki, w przeciwieństwie do niego, - posiadają jeszcze ludzie opozycji. I tak, - wykorzystując apokaliptyczną wizję pandemii koronawirusa wymógł na opozycji by w głosowaniu sejmowym poparła gremialnie wprowadzenie pisowskich ustaw tarczy antykryzysowej wiedząc, że opozycja nie mając innego wyjścia zagłosuje za, stając się tym samym współwinną tego, co PiS robi obecnie i będzie robił w przyszłości dążąc do utrwalenia w Polsce zamordystycznych pisowskich rządów autorytarnych. 

Co będzie dalej? Tego nie wiem.

Obawiam się jednak, że jeśli Jarosław Kaczyński sprawiający wrażenie człowieka karygodnie nieodpowiedzialnego, ba, obłąkanego nie opamięta się, to zdesperowani ludzie myślący, wcześniej bądź później nie wytrzymają i wyjdą na ulicę, - a jeśli władza dobrej zmiany użyje siły, czego nie wykluczam, bo wszystko wskazuje na to, że Kaczyński hołduje starej komunistycznej zasadzie "władzy nie oddamy, a po nas choćby potop", - to krew się poleje, czego skutki mogą być nieobliczalne i już nie do odrobienia.

Mam wszakże nadzieję, że ostatecznie zwycięży instynkt samozachowawczy suwerena i majowe wybory prezydenckie się nie odbędą, a Jarosławowi Kaczyńskiemu nie uda się zrealizować swego diabolicznego planu – patrz zdjęcie, którym zilustrowałem notkę.

Wierzę także w to, że w zupełnie odmienionym świecie, jaki niewątpliwie nastanie po ustaniu pandemii koronawirusa nastąpi diametralne przewartościowanie polityki światowej, - a w tym lepszym od dzisiejszego świecie nie będzie już miejsca na realizację patogennych wizji ogarniętych chorobliwą żądzą władzy z gruntu cynicznych polityków o zacięciu autorytatywnym.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka