To, co się wczoraj wydarzyło w Waszyngtonie wstrząsnęło całym światem, który jednym głosem potępił szturm zwolenników Trumpa na Kapitol będący amerykańską Cytadelą Wolności i, co tu dużo mówić, - ostatecznie i nieodwracalnie skompromitowało Donalda Trumpa jako Prezydenta Stanów Zjednoczonych, jako polityka i jako człowieka, który nie potrafi przegrywać, - czego najlepszym świadectwem jest choćby fakt, że Twitter zablokował nagranie ze skierowaną do zwolenników prezydenta wypowiedzią, w której Trump wzywa do rozejścia się spod waszyngtońskiego Kapitolu mówiąc równocześnie o „skradzionych wyborach”, a nagranie to usunął także Facebook i YouTube.
Słowem szturm, jak to nazwał prezydent elekt Joe Biden "tłuszczy " na Kapitol potępił cały świat i znakomita większość światowych głów państwa, - (Sic!) z wyjątkiem polskiego prezydenta Andrzeja Dudy, który oświadczył publicznie, że wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, zaś telewizyjne stacje TVP1 oraz TVP Info stają na głowie, żeby zawstydzającą postawę Trumpa wybielić, - i aż miło popatrzeć jakie potrójne flipy i aksle spanikowani redaktorzy: Holecka i Rachoń w tym celu wykręcają, - ale moim zdaniem już tylko spirala śmierci i pozostała.
Ponieważ postawa prezydenta Dudy nie przynosi chwały polskiemu państwu, - jako obywatel zatroskany o dobre imię Polski na forum międzynarodowym, a także, jako niezależny bloger oddany sprawom ważnym dla naszego państwa, - w nadziei na refleksję: Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy, rządu Mateusza Morawieckiego oraz prezesa partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego, a także Czytelników mojego blogu, - postanowiłem przypomnieć, co pisałem w sierpniu 2019 w notce pt. „Nie ze mną takie numery, Donald! ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/979715,nie-ze-mna-takie-numery-donald (osiemdziesiąt sześć tysięcy odsłon i dziesiątki komentarzy).
Oto cały tekst, rzeczonej notki z sierpnia 2019, cytuję:
„Portal internetowy Salon24 news – vide: https://www.salon24.pl/newsroom/979676,jest-program-wizyty-donalda-trumpa-w-polsce-bedzie-przemawiac-na-placu-pilsudskiego informuje:
„Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski omówił plan wizyty Donalda Trumpa od 31 sierpnia 2019. Amerykański prezydent wygłosi ważne przemówienie na placu Piłsudskiego - wystąpi obok Andrzeja Dudy i Franka Waltera Steinmeiera.
Główne i międzynarodowe obchody wybuchu II Wojny Światowej odbędą się 1 września w Warszawie. - Spodziewamy się obecności 40 delegacji zagranicznych, tj. około 250 gości z całego świata w tym prezydentów, premierów, przewodniczącch parlamentów, ministrów spraw zagranicznych, ministrów obrony narodowej, a także specjalnych wysłanników rodzin królewskich z Europy. Wszyscy oni będą gośćmi pana prezydenta podczas tych uroczystości tutaj, w Warszawie - poinformował Krzysztof Szczerski.
Centralne uroczystości rozpoczną się o godzinie 12 na placu Piłsudskiego. Nie zabraknie tam Andrzeja Dudy w otoczeniu prezydentów USA i Niemiec: Donalda Trumpa i Franka Waltera Steinmeiera. Politycy będą przemawiać do zgromadzonych tłumów…” (przypis autora dzisiejszej notki: prezydent Donald Trump nie przyjechał wtedy do Polski, z powodu zbliżającego się do Florydy huraganu „Darion”)
Mój komentarz:
W dniu 6 lipca 2017, w historycznym przemówieniu wygłoszonym u stóp Pomnika Powstania Warszawskiego, Donald Trump nawiązał do wiekopomnych słów Jana Pawła II wygłoszonych do Polaków w dniu w dniu 2 czerwca 1979 na ówczesnym Placu Zwycięstwa, dziś Piłsudskiego: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!....”. A gdy w chwilę później amerykański Prezydent przywołał słowa polskiej pieśni religijnej „My chcemy Boga” odśpiewanej wówczas w Warszawie przez setki tysięcy wzruszonych Polaków, myślałem, że mi serce ze wzruszenia pęknie.
Tyle o przemówieniu Donalda Trumpa przed pomnikiem Powstania Warszawskiego w dniu 6 lipca 2017, które wtenczas wywarło na mnie ogromne wrażenie, ale jak życie później pokazało wiele wskazuje na to, że się wtedy dałem Trumpowi w konia zrobić.
Bo życie pokazało w międzyczasie, ile były warte tamte słowa amerykańskiego prezydenta i nie byłbym sobą, gdybym nie przypomniał, co wydarzyło się od tamtego czasu.
Mam na myśli podrywające autorytet rządu Prawa i Sprawiedliwości brutalne ustawienie do pionu władz polskich przez Kongres Stanów Zjednoczonych w sprawie ustawy o IPN-ie dokonane wskutek interwencji Izraela; moim zdaniem mocno przesadzone i lizusowskie wobec już wtedy atakującego dyplomatycznie Polskę Izraela oświadczenia Kongresu USA w sprawie łamania demokracji w Polsce; bezdyskusyjne (dlaczego?) podpisanie przez prezydenta Donalda Trumpa ustawy 447; przysłanie do Warszawy nowej pani Ambasador, co traktuję za policzek dla Polski; spotkanie prezydentów Trumpa i Dudy na żółtych fotelach w Białym Domu, które pokazało, jak mało Polska znaczy dla Stanów Zjednoczonych w kontekście tego, że Donald Trump to przede wszystkim biznesmen, a dopiero potem prezydent – vide sprzedanie Polsce za ciężkie pieniądze samolotów F35; - zaś opowiadanie o partnerskich stosunkach polsko amerykańskich można sobie moim zdaniem ewentualnie włożyć między bajki… itd., itp., itd.
Co o tym sądzisz?