echo24 echo24
781
BLOG

Tego nie dowiesz się z tak zwanych „mediów publicznych”. Rząd sobie z pandemią nie radzi!

echo24 echo24 Społeczeństwo Obserwuj notkę 52

Czwarta fala pandemii rośnie z siłą huraganu i mamy dziś kolejny rekord ilości zakażeń, łącznie z rekordową ilością zgonów. Sytuacja staje się krytyczna, a niektóre szpitale musiały już zorganizować dodatkowe kostnice.

Rzadko to robię, ale jak napisałem w tytule notki, ponieważ z mediów publicznych żaden Autor, ani Komentator Salonu24 się tego nie dowie, - postanowiłem w tej wyjątkowo krytycznej sytuacji przedrukować na swoim blogu fragment artykułu Piotra Kozaneckiego, - czytaj: https://wiadomosci.onet.pl/kraj/koronawirus-nadmiarowe-zgony-polska-statystyki/f0453qf pt. „Klęska Polski w walce z pandemią. Jasno pokazują to liczby [ANALIZA] ”, - cytuję:

W Polsce w pierwszym roku pandemii zmarło o 23,7 proc. więcej ludzi niż umierało we wcześniejszych latach. To jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej. 23,7 proc.! To blisko 80 tys. ludzi, którzy zmarli przede wszystkim dlatego, że państwo nie umiało im pomóc. I najprawdziwszy chyba wskaźnik pokazujący, jakiego spustoszenia dokonał w naszym kraju COVID-19. W 2021 r. jest tylko nieznacznie lepiej.

Powinniśmy to sobie powiedzieć jasno i głośno: ponieśliśmy w walce z pandemią jako państwo klęskę. Ocenianie inaczej faktu, że zmarło u nas tak wiele ludzi, jest obrazą rodzin tych zmarłych.

Bardzo długo nie widzieliśmy prawdziwego spustoszenia, jakie poczyniła w Polsce pandemia. A to spustoszenie widać najwyraźniej w najprostszej możliwej statystyce: całkowitej liczbie zmarłych w pandemicznym roku w porównaniu do lat wcześniejszych.

Kiedy wiosną 2020 r. przy bardzo niskim przecież poziomie zachorowań stanął prawie cały kraj, to stanął nie dlatego, że rząd bał się koronawirusa jako takiego. Stanął, bo rząd bał się, że koronawirus spustoszy naszą ochronę zdrowia.

W cyklu tekstów postaramy się odpowiedzieć na pytanie: dlaczego po dwunastu miesiącach pandemii w Polsce zmarło o 23,7 proc. więcej ludzi niż we wcześniejszych latach. To jeden z najgorszych wyników w UE. Najbardziej prawdziwy i jednocześnie najbardziej przerażający wskaźnik pokazujący naszą klęskę w walce z koronawirusem. Gdy doliczymy zgony z roku 2021, z kolejnych miesięcy pandemii, nasza sytuacja poprawia się nieznacznie.

Nie chodzi nam o pastwienie się nad obecnym rządem. To jasne, że dobrze działająca ochrona zdrowia to coś, do czego dochodzi się latami. A nasz system ochrony zdrowia to przez ostatnie 30 lat niekończąca się opowieść o braku pieniędzy, logiki i odpowiedniego zarządzania.

Zapaść to puste słowo. Nie da się złapać momentu, w którym powiedzielibyśmy: dziś stało się to i to, w związku z czym służba zdrowia się zapadła. To będzie zależało od oceny. W oczywisty sposób przed oceną sytuacji jako „zapaści” będzie się bronił odpowiedzialny za sytuację rząd, a opozycja będzie tę ocenę podkręcać i trąbić o „zapaści” do całkowitego znieczulenia nas na to słowo.

Ale ta zapaść nadeszła i chyba nawet nie zaczęliśmy wychodzić na razie z jej dna, zwłaszcza że aktualnie trwa w ochronie zdrowia kolejny strajk. Kiedy ktoś będzie próbował Wam, Drodzy Czytelnicy, wmówić, że państwo polskie dobrze poradziło sobie z pandemią, (bo uniknęliśmy kopania masowych grobów, wielkich kolejek karetek i odłączania ludzi od respiratorów, żeby podłączyć kogoś lepiej rokującego) - nie wierzcie. Polskie państwo poniosło w walce z pandemią sromotną klęskę i mówienie czegokolwiek innego jest obrazą w stosunku do setek tysięcy członków rodzin tych, którzy zmarli, a mogli żyć.

Bo jak inaczej opisać to, że w Polsce w pierwszym roku pandemii zmarło o 23,7 proc. więcej ludzi niż umierało we wcześniejszych kilku latach? To jest blisko 80 tys. ludzi, którzy odeszli przede wszystkim dlatego, że państwo nie umiało im pomóc. Tak jakby wyparował Nowy Sącz lub Jelenia Góra. 80 tysięcy! Czy wyobrażamy sobie katastrofę naturalną, w której ginie tyle ludzi? Na przykład powódź? Zamach terrorystyczny? Masowe zatrucie? Jakąś przerażającą katastrofę na imprezie masowej?

Spośród tych 80 tysięcy, niecałe 30 tys. to ofiary COVID-19 (cały czas mówimy o roku 2020, doliczając dane z roku 2021 całkowita liczba zgonów z powodu COVID-19 wynosi obecnie w Polsce ok. 76 tys.) – bezpośrednie lub pośrednie. Na pewno wiele z nich także było do odratowania. Ale te pozostałych 50 tysięcy ofiar śmiertelnych to ludzie, których straciliśmy dlatego, że koronawirus organizacyjnie rozłożył nasze szpitale na łopatki.

Kiedy sobie to wszystko uświadomimy, trudno zrozumieć, że nie jest to ani w mediach, ani przy stołach w polskich domach przedmiotem codziennej dyskusji…”, koniec cytatu.

Resztę artykułu, gdzie Autor podaje konkretne dane można przeczytać tutaj: https://wiadomosci.onet.pl/kraj/koronawirus-nadmiarowe-zgony-polska-statystyki/f0453qf

Wierzę, że zacytowany materiał wzbudzi ożywioną dyskusję blogerów i komentatorów Salonu24.

Tym razem, wyjątkowo, żeby nie być posądzonym o ukierunkowywanie dyskusji w którąkolwiek stronę, - nie będę zabierał głosu w dyskusji.

Proszę także o komentarze wyłącznie merytoryczne i związane z tematem notki, - bez osobistych wycieczek pod adresem autora notki.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Notka wisi już kilka godzin i oprócz hejterskich ataków na jej autora nie ma żadnych merytorycznych komentarzy.

Dlaczego?

Bo jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest.
Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi ... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem...

(Z listu Cypriana Kamila Norwida do Michaliny Dziekońskiej z 14 listopada 1862 roku)

UWAGA!

Po dodaniu post scriptum pokazało się kilka merytorycznych komentarzy, - ale to tylko kropla w morzu chamstwa, głupoty i obłudy.

I jeszcze jedno pytanie.

Co Państwo myślicie o tym, że Admini Salonu24 zamietli tę notkę pod dywan, - gdyż jej nawet nie otagowali?

Dlaczego tak postępują? Przecież notka dotyczy zdrowia i życia naszego społeczeństwa. Było nie było mamy demokrację i wolność słowa. Boją się czegoś? Chcą się komuś podlizać? Co jest tego rzeczywistym powodem? Konformizm? Oportunizm? Serwilizm? Czy może niezrozumienie zrozumienie przekazu notki?

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo