W dniu dzisiejszym, po Mszy Św. odprawionej w kościele św. K. Boromeusza, na stołecznym Cmentarzu na Powązkach spoczął śp. Andrzej Bohdanowicz, przez starszych warszawiaków nazywany „Koniem”.
„Koń” to legenda starej Warszawy, twardy mężczyzna, który we wczesnym dzieciństwie przeżył zesłanie na Sybir. Człowiek absolutnie wolny, który nigdy nie miał w dowodzie osobistym pieczątki o zatrudnieniu. Bezsprzecznie pierwszy amant Warszawy lat 60. O zaproszenie na słynne „Urodziny Konia” odbywane w jego maleńkim M-2 zabiegała, często bezskutecznie, starannie wyselekcjonowana stołeczna śmietanka. Żyjący z kart, czysto grający, jeden z najznamienitszych profesjonalnych pokerzystów w Polsce. Przyjazny ludziom niezrównany gawędziarz i kompan, który nigdy o nikim nie powiedział nic złego. Chodząca kronika życia towarzyskiego Warszawy. Nieodłączny ornament Jastarni przełomu lipca i sierpnia, w której kochał się z wzajemnością Helskich Kaszubów do ostatnich dni. Czołowa postać legendarnej jastarnianej ”GRUPY” umiejących się bawić najznamienitszych ambasadorów i muz niesfornej cyganerii sfer towarzyskich Warszawy, Krakowa i Łodzi.
W mojej książce wspomnieniowej pt. „Epopeja helskiej balangi – GRUPA ” tak pisałem o „Koniu”:
W Krakowie, Paryżu, Nowym Jorku...
są otoczeni zawsze gromadą „przyjaciół”
znający wszystkich „wybrańcy”
mający za sobą życie piękniejsze i lżejsze od snu.
Takim mężczyzną był właśnie Andrzej Bohdanowicz ps. „Koń”
Lecz za tę butną fanaberię „Koń” musiał zapłacić ceną samotności
gdyż ten łakomie zachłanny na życie koryfeusz wyzwolonej istoty szczęścia
„tracił czas” na tyle szaleńczo, wartko i beztrosko
iż nie zdążył, a może nie chciał spostrzec
że lato się kończy, słońce zaczyna powoli zachodzić
zaś on został sam na plaży.
Ale ta „samotność”, była jego własnym, świadomym wyborem
bowiem ten z natury krnąbrnie wolny mężczyzna
miał charakter zbyt hardy by się dać oprawić
w za ciasne dla niego ramy zaściankowych konwenansów
którymi buńczucznie gardził
i niefrasobliwie, nie bacząc na utarte kanony
czerpał z życia samo piękno i radość.
I choć zawsze wiedział
że za to La Dolce vita
trzeba będzie zapłacić
miał się za bogacza
gdyż w głębi duszy czuł
że skarbu świadomości życia przebytego pięknie
nikomu odebrać nie sposób.
Dlatego warto pomyśleć
czy ów „samotnik”
nie był de facto mniej samotny
niż ci
których w bogobojnych, roztropnych i bezpiecznych stadłach
przez całe życie męczyło
skwapliwie skrywane przed samymi sobą poczucie dokuczliwej duszności...
A teraz, - „Koń” opowie Państwu, dlaczego żył tak, jak wyżej napisane, - vide:
https://www.youtube.com/watch?v=Wi9g_9S3Q8I
Śpij „Koniu” i niech Ci się przyśni nasza jastarniana młodość: „z kości i krwi, ta nasza młodość, co z czasu kpi, co nie ustoi w miejscu zbyt długo ona, co pierwszą jest potem drugą, ta nasza młodość, ten szczęsny czas, ta para skrzydeł zwiniętych w nas ”, – o czym śpiewała polska Edith Piaf, - nieodżałowana Artystka krakowskiej Piwnicy pod Baranami śp. Halina Wyrodek – vide: https://www.youtube.com/watch?v=WkdAvj4M66I
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa, a także członek legendarnej jastarnianej „GRUPY”)
Post Scriptum
Obejrzyjcie Państwo proszę w wolnej chwili tę relację filmową o helskiej epopei - szczególnie polecam wywiad, w którym wyjaśniłem dlaczego "epopeja helskiej balangi” jest trwałą i godną upamiętnienia wartością kulturową (patrz: 10-ta do 19-tej minuty zapisu filmowego):
https://www.youtube.com/watch?v=OWoy5NF1QIo
I jeszcze krótki filmik z przemówieniem "Konia" po otrzymaniu Medalu Honorowego Gminy Jastarnia, - vide: https://www.youtube.com/watch?v=bDuSLXvdme0 oraz galeria wybranych fotografii – vide: https://www.salon24.pl/galeria/582690
Post Post Scriptum
Niewtajemniczonym wyjaśniam, że czerwone łapki z kciukiem w dół w komentarzach, - to zemsta pisowskich ortodoksów na Autorze notki (Krzysztofie Pasierbiewiczu, Echo24) za to, że ośmiela się na swoim blogu krytykować partię Jarosława Kaczyńskiego. Ile trzeba mieć w sobie nienawiści, żeby się mścić nawet w takich okolicznościach!
Na szczęście na FaceBooku jest dostojnie, miło i sympatycznie, - vide: https://www.facebook.com/photo/?fbid=4952556238096608&set=a.608649822487293¬if_id=1637001619057755¬if_t=feedback_reaction_generic&ref=notif
Inne tematy w dziale Rozmaitości