echo24 echo24
658
BLOG

Dlaczego młodzi nie chcą już chodzić do kościoła?

echo24 echo24 Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 46
Czego nie czuje metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski

Portal internetowy e.dziecko, vide: https://www.edziecko.pl/rodzice/7,79361,27967134,mlodziez-odchodzi-od-kosciola-abp-jedraszewski-pokolenie-pochylonych.html załamuje ręce pisząc, cytuję:

Według statystyk wiernych z Kościoła ubywa szczególnie wśród młodzieży. Do sprawy odniósł się metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski. "Jedną z przyczyn tego problemu są współczesne środki komunikowania się społecznego" - stwierdził.

Największy spadek osób deklarujących się jako wierzące widać w grupie wiekowej 18-24 lata. Zaledwie 23 proc. z nich stwierdziło, że są praktykującymi katolikami. Do badań w rozmowie z Radiem Kraków odniósł się metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski. Zdaniem duchownego spadek liczby wiernych nie wynika z zaniedbań Kościoła, ale z uwarunkować wewnętrznych.

Nie tyle Kościół wpłynął na to, co się dzieje w Kościele, jeśli chodzi o frekwencje na mszach świętych, obecność młodzieży. Kościół stał się ofiarą tego wszystkiego, co się dzieje. Odpowiedzi nie są proste, jakby mogły świadczyć suche dane - mówił.

Abp Jędraszewski uważa, że na fakt, iż młodzi nie chcą chodzić do kościoła mogła wpłynąć także pandemia, lockdown, brak uspołecznienia i kontakt zdalny z resztą świata. Lęki, jakieś zamykanie się w sobie, brak umiejętności kontaktów między sobą, brak możliwości normalnego wzrastania, czego niezbędnym warunkiem są szkoły, a one przez dłuższy czas funkcjonowały poprzez zdalne nauczanie - stwierdził.

Zdaniem duchownego, dzieci w czasie pandemii chętniej patrzyły na to, co "znajdą w smartfonach czy internecie", niż co mogliby usłyszeć od rodziców oraz dziadków. Metropolita krakowski nazwał je "pokoleniem pochylonych głów". Stwierdził, że zamiast "toczyć różnego rodzaju pojedynki" siedzą obok siebie, wpatrzeni w to, co zobaczą w małym okienku.

Dziś Kościół przedstawia się jako instytucję opresyjną, która nie pozwala być sobą, nie pozwala być wolnym, tylko ciągle czegoś zakazuje, na coś nie pozwala, a to nie do końca jest prawdziwe. Prawdą jest, że wolność ma swoje reguły i swoje prawa - dodał..."

Mój komentarz:

Chciałbym tedy coś metropolicie krakowskiemu arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu opowiedzieć.

Pewnego sierpniowego wieczoru ubiegłego roku wybrałem się na krakowski Rynek.

Podjechałem ulicą Karmelicką dwa przystanki tramwajem wypełnionym tłumem młodych ludzi ze wszystkich stron świata. Mieszały się ze sobą języki: angielski, francuski, hiszpański, niemiecki z jakimiś dziwacznymi językami, które pierwszy raz w życiu słyszałem. Wszyscy wyluzowani, radośni, uśmiechnięci, rozszczebiotani i przyjaźni sobie. Ubrani na sportowo, bez pretensjonalnego szpanu, w podkoszulkach, krótkich spodenkach, kolorowych tenisówkach, z plecaczkami na ramionach.

Wysiedliśmy pod Teatrem Rozmaitości i niesiony wartkim nurtem tych ciekawych świata współczesnych „pięknych dwudziestoletnich” dopłynąłem ulicą Szewską na rynek Królewskiego Miasta.

Był cudowny, ciepły wieczór zupełnie jak w Prowansji, - i tylko cykad brakowało.

Boże! W jak przepięknym mieście mieszkam – pomyślałem.

Przycupnąłem na chwilę przy statuetce Piotra Skrzyneckiego u wejścia do ażurowo przeszklonej kawiarenki Vis a Vis. Zamówiłem koniaczek i z zapartym tchem patrzyłem na tętniący życiem rynek.

Na pierwszym planie stał na baczność krakowski Ratusz, gdzie przed laty, już śmiertelnie chora cudowna Artystka Piwnicy pod Baranami Halina Wyrodek śpiewała przez łzy napisany do słów Tadeusza Śliwiaka i muzyki Zygmunta Koniecznego hymn Piwnicy pod Baranami „Ta nasza młodość”, - z kości i krwi, ta nasza młodość co z czasu kpi, co nie ustoi w miejscu zbyt długo, co pierwszą jest potem drugą,  ta naszą młodość ten szczęsny czas, ta para skrzydeł zwiniętych w nas..." – posłuchajcie proszę: https://www.youtube.com/watch?v=WkdAvj4M66I .

Z drugiego planu uśmiechały się do mnie pięknie oświetlone Sukiennice z niezauważalnymi na co dzień maszkarami, które też się do mnie uśmiechały.   

Wtenczas na trzecim planie, za Sukiennicami, zoczyłem sięgające nieba dwie strzeliste wieże Bazyliki Mariackiej, pięknej jak krakowskie szopki z celofanu i srebrno złotych bibułek.

Ratuszowy zegar wybił godzinę dziesiątą i przez zgiełk rozbawionych ludzi przebijały się strzępy mariackiego hejnału – posłuchajcie, proszę: https://www.youtube.com/watch?v=v032N8DDECY .

Wsłuchany w bicie serca Królewskiego Miasta, w którym przeżyłem lat siedemdziesiąt siedem uświadomiłem sobie, że świat jest tak piękny i radosny, a my Polacy daliśmy się wciągnąć w paranoicznie toksyczną nawalankę dwu nienawidzących się wzajemnie polskich plemion.

Zaczęło się chmurzyć, więc ruszyłem z wolna w stronę domu.

Idąc do tramwaju patrzyłem z zazdrością na tłum rozbawionych młodych ludzi ze wszystkich stron świata. I choć było już grubo po północy ulica Szewska tętniła życiem. Wszyscy byli rozbawieni i radośni. Jedni siedzieli w kawiarnianych ogródkach, inni na krawężnikach, bądź na jezdni ulicy zamkniętej dla ruchu. Jakiś Hindus wiózł na hulajnodze przepiękną dziewczynę odzianą w kolorowe sari. Kilka kroków dalej jakiś Ukrainiec przygrywając sobie na harmonii śpiewał romantyczne dumki zapatrzonej w niego egzotycznie odzianej  czarnoskórej dziewczynie. A na Plantach przytulały się do siebie na skrytych w cieniu ławkach zakochane pary.

Zaś do tramwaju, którym wracałem do domu wsiadali rozradowani młodzi ludzie, niektórzy z rowerami i nikt się na nikogo nie złościł, wszyscy się do siebie uśmiechali, jakby byli najbliższymi przyjaciółmi. A wiecie Państwo dlaczego? Bo w trój- wagonowym tramwaju oprócz mnie nie było ani jednej starszej osoby.

I wtedy sobie uświadomiłem, że te wszystkie problemy, którymi nam zawracają politycy, a także kościelni purpuraci, które nas nurtują, pasjonują, a nie rzadko ze sobą skłócają z powodów ideologiczno politycznej natury, - tych szczęśliwych chwilą i niebojących się jutra młodych ludzi kompletnie nie obchodzą, - bo oni żyją w zupełnie innej galaktyce niż rządzące Polską i polskim Kościołem Katolickim zgredy, pamiętające jeszcze wczesne zaranie jurajskiej epoki dinozaurów.

Powiem więcej, pomyślałem sobie, że być może ci młodzi są od nas mądrzejsi, bo szkoda im życia na te wszystkie przepraszam za wyrażenie toksyczne pierdoły, którymi pasjonują się ludzie starsi piszący i komentujący w blogosferze i mediach publicznych. Iż być może to oni mają rację, że ich polityka kompletnie nie obchodzi, bo doszli do wniosku, że światem rządzą okopane od lat polityczne i kościelne „rady starców”, na których decyzje oni i tak nie mają najmniejszego wpływu?

Powiem jeszcze więcej. Zrozumiałem, że młodzi ludzie intuicyjnie wyczuwają, że światem rządzą nieczujący bluesa „dziadersi”, - jak nas nazywają.

Obawiam się wszakże z całym dla Niego szacunkiem, iż rzadko się uśmiechający i straszący młodych "tęczową zarazą" metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski kompletnie nie czuje tego, o czym napisałem w notce, - bo najprawdopodobniej nigdy nie był prywatnie na nocnym spacerze po krakowskim Rynku.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo