echo24 echo24
370
BLOG

Manifest rewolucyjny kardynała Nagy kanwą „marszu miliona serc”. 1. X. 2023, - godzina „W”

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 32
Mamy dość tej hucpy!

Dziś rano napisałem notkę pt. „Uczmy się od Żydów, bo Żydzi są mądrzy ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1316109,uczmy-sie-od-zydow-bo-zydzi-sa-madrzy , w której poruszyłem temat masowych demonstracji w Izraelu rozpoczętych z początkiem roku, a dokładniej mówiąc, - cotygodniowych i wielotysięcznych pokojowych protestów obywateli Izraela przeciwko ograniczaniu praworządności, praw obywatelskich, dostępu do sądów i jawności rozliczeń finansów publicznych, a także przeciw autorytaryzmowi izraelskiej władzy.

Do tej notki, pan piszący na Salonie24 pod nickiem @ŻYWICA dodał komentarz, w którym napisał że odebrał moją notkę, jako, - cytuję:

                                         „nawoływanie do niepokojów społecznych, wzorem tego, co się dzieje w Izraelu ”.

Chciałbym tedy temu komentatorowi coś opowiedzieć.

Otóż, w dniu 17 listopada 2012, miałem zaszczyt uczestniczyć w uroczystej promocji patriotycznego albumu pt. „Oburzeni ”, która odbyła się w auli Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach. Ogromna sala już na godzinę przed rozpoczęciem uroczystości wypełniła się po brzegi, a wielu stało na zewnątrz. Spotkanie rozpoczęło się poruszającym wystąpieniem śp. kardynała profesora Stanisława Nagy. Kardynał między innymi powiedział, że patriotyczne marsze 29 września i 11 listopada 2012, które zgromadziły na ulicach Warszawy morze przybyłych z całej Polski ludzi różnego wieku i poglądów dały zaczyn ruchu społecznego, który trzeba nazwać „Małą Solidarnością ”, gdyż na tych demonstracjach odrodził się duch „tamtego wielkiego czasu”. Kardynał zaakcentował, że ten nowo narodzony ruch jest tak silny, że może zmieniać rzeczywistość, ale co bardzo ważne budując, a nie niszcząc. Że jest to ruch obywateli Rzeczpospolitej świadomych swoich praw i walczących o własną godność. Że jest to zryw łączący wiele różnych nurtów oburzenia, przeciwko jakości polskiej demokracji, arogancji władzy partii Donalda Tuska, obłudzie mediów głównego nurtu, a także przeciwko wykluczeniu i rozwarstwieniu ekonomicznym obywateli, łącznie z kształtem współczesnej kultury. Że jest to ruch ludzi przekonanych o swoich racjach nastawiony na rozmowę i dialog uznający politykę, jako jedną z wartości naszej rzeczywistości. Spotkanie to przerodziło się w patriotyczną manifestację ludzi, których łączy współmyślenie w trosce o losy naszej Ojczyzny.

A teraz przytoczę fragmenty owego wystąpienia kardynała profesora, które na swój prywatny użytek nazwałem „Manifestem rewolucyjnym kardynała Nagy ”, - cytuję za kardynałem:

Na manifestację z 29 września 2012r. nie można patrzeć w sposób wyizolowany. To jest zwieńczenie pewnego procesu, który od jakiegoś czasu w Polsce się toczy, ale którego dotychczas nie dostrzegaliśmy w całej jego sile i wielkości. Może nawet niektórzy z nas nie chcieli go zauważać, choć jest procesem zupełnie wyjątkowym.

Od początkowych lat komunizmu w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że społeczeństwo nie wychodzi na ulicę, ażeby wyrazić swą niezależną opinię lub żądania. To było najsurowiej zabronione. Moje pierwsze zetknięcie z tym, że społeczeństwo spontanicznie i bez pozwolenia wyszło na ulicę, by taką opinię zademonstrować, to moment, gdy okazało się, że kard. Karol Wojtyła został wybrany papieżem…

To była pierwsza tego typu zbiorowa reakcja społeczeństwa, która nie wywołała interwencji milicji. Jakże wówczas wszyscy byli faktem tym zaskoczeni, jakże zaskoczona była władza, ale Polacy wiedzieli już wtedy, co robić. Odczuli w swej świadomości, że trzeba to wielkie wydarzenie, wydarzenie jakże radosne, natychmiast zademonstrować poprzez wyjście na ulicę. I na tym się właściwie skończyło, jeśli chodzi o pokojowe marsze.

Teraz pojawiło się nowe zjawisko. Pojawiło się bardzo niewinnie – pod hasłem poparcia dla katolickiej Telewizji Trwam, a więc pod hasłem jakiejś sprawy społecznej. Pojawiły się manifestacje nie nakazane odgórnie, ale chciane i popierane przez dużą, coraz większą część społeczeństwa, organizowane oddolnie. Początkowo tylko w niektórych miastach. Stopniowo jednak zjawisko to zaczęło coraz bardziej się rozrastać.

Polska wypełniła się tym wychodzeniem na ulicę – nie dość, że nie nakazanym przez władzę, to na dodatek – wbrew tej władzy…

Manifestacje te przeobraziły się w cały ruch społeczny, będący wyrazem nowej narodowej solidarności. Mamy prawo to tak nazywać, są ku temu przesłanki. Po pierwsze marsz „Obudź się Polsko” 29 września był pokojowym pochodem już w dużo szerszej sprawie niż sama katolicka telewizja. Po drugie – przybyli ludzie z całej Polski, nie tylko z jednego miasta, przybyła ich olbrzymia rzesza, blisko pół miliona osób. Po trzecie manifestowali ludzie w różnym wieku. Po czwarte, Marsz odbył się pod okiem policji, która w wielu przypadkach pomagała, choćby organizacyjnie, żeby wszystko odbyło się poprawnie. Nie musiała ingerować – nie było potrzeby. Wszystko odbywało się spokojnie, sprawnie, z powagą.

To nie są kwestie przypadkowe. Może ten ruch przeobrazi się z czasem w jeszcze coś innego. Może jest początkiem czegoś wielkiego?

Wydarzenia z 29 września 2012 r. bardzo mocno ocierają się o rewolucję. Nie chodzi tu jednak o rewolucję pospolitą, złą i destrukcyjną, tylko o rewolucję perswazyjną, taką w której naród coraz głośniej zaczyna wołać: „To nie tak się rządzi, to nie tak kieruje się narodem!”. Rząd bowiem musi pamiętać, że jest na usługach narodu. Tymczasem w tej chwili tak nie jest. Dlatego też naród przypomina rządowi, co powinien robić. Przypomina na razie spokojnie.

Wyjście na ulicę wcale nie musi oznaczać awantur – o ile oczywiście nie działają prowokatorzy… A jeśli będzie się dalej tak rządziło, to może się to skończyć źle. Sprowokowany naród może bowiem posunąć się jeszcze dalej, a wtedy nie wiadomo, co się stanie. Marsz ten odbywał się pod hasłem: „Obudź się Polsko!”. Hasło to było moim zdaniem jak najbardziej właściwe. I co więcej – dramatyczne.

Na marszu tym była cała Polska! To już nie tylko Piotrków, Toruń czy Katowice, tylko ludzie z całej Polski – o różnych przekonaniach, różnych zawodów, w różnym wieku.

Wielu twierdzi, że na ulicę wychodzi się po to, by robić rewolucję. Na razie jeszcze nie było rewolucji. Było tylko pokazywanie palcem, uderzanie w bęben przestrogi.  Czyż nie jest jednak faktem ten ogromny pochód spokojnych ludzi, ciągnących od Placu Trzech Krzyży aż po Plac Zamkowy? Tego nikt nie wymyślił, nie skonfabulował. Ta jakże długa trasa była zalana ogromną liczbą ludzi, Początek nie widział końca, a koniec nie widział początku. A ci ludzie nie przyjechali tam na spacer. Przyjechali by zaprotestować w konkretnych sprawach, by upomnieć się o dobro wspólne, nie o swoje prywatne korzyści lub interes jakiejś kolejnej podejrzanej spółki. Toteż nie tylko na wczoraj, ale także na dzisiaj, nadal wciąż aktualne jest hasło „Obudź się Polsko!…”, - koniec cytatu.

Uważam, że to historyczne wystąpienie kardynała Nagy w znaczącym stopniu przyczyniło się do wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości nad Platformą Obywatelską jesienią roku 2015.

Św. kardynał Nagi nie przewidział jednak, że Prawo i Sprawiedliwość zdemoluje nasze państwo w stopniu tysiąckrotnie większym, niż to zrobiła Platforma Obywatelska.

Donald Tusk nie jest z mojej bajki, o czym świadczą dziesiątki moich krytycznych notek napisanych przeze mnie na Salonie24 pod adresem Platformy Obywatelskiej w okresie 2007 - 2015.

Nie mniej jednak w świetle tego, jak dotkliwie zdradziecka partia Jarosława Kaczyńskiego okaleczyła polską Konstytucję, w pocie czoła wywalczoną przez Polaków demokrację, wielowiekowe tradycje polskiego parlamentaryzmu oraz etos urzędu prezydenta RP powiem, - że Donald Tusk ma pełne prawo, by manifest rewolucyjny kardynała Nagy ogłosić kanwą zapowiedzianego przez niego na 1 października „Marszu miliona serc ”.

Bo, to nie będzie ani marsz Donalda Tuska, ani Platformy Obywatelskiej, - lecz desperacki protest Polaków niedających zgody na rządy autokratyczne zakompleksionego maniaka o zacięciu dyktatorskim.

Tak. Tak. Proszę Państwa. Historyczny manifest rewolucyjny śp. kardynała Nagy, - nabrał w pisowskiej Polsce mocy, - jak nigdy wcześniej.

Pamiętajcie tedy!

1 października, - godzina "W"!

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

UWAGA!

Z góry przepraszam Gości mojego blogu za obcesowe traktowanie komentarzy autorstwa ewidentnych oszołomów, lecz przez wzgląd na kulturę dyskusji nie mogę pozwolić na bezkarne buszowanie na moim blogu nienawistnej i chamskiej watahy zawsze tych samych pisowskich trolli usiłujących się odegrać za moją konsekwentną krytykę partii Jarosława Kaczyńskiego.

Informuję także, że będę kasował tylko i wyłącznie komentarzehejterskie, chamskie, insynuacyjne oraz niedorzeczne, które noszą znamiona uporczywego trollingu.

Natomiast na związane z przekazem notki komentarze merytoryczne, - zawsze odpowiadam, co można z łatwością sprawdzić przeglądając komentarze dodawane do moich wcześniejszych notek.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka