echo24 echo24
372
BLOG

A może jednak Trzecia Droga???

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 10
Czas najwyższy przewrócić stolik PO-PIS-owy!

Motto: Trzecia Droga – polska koalicja polityczna powołana na wybory parlamentarne w 2023, zawiązana przez Polskie Stronnictwo Ludowe i Polskę 2050 Szymona Hołowni. Celem koalicji jest stworzenie alternatywy dla dominujących na scenie politycznej Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej, przy jednoczesnej współpracy z innymi ugrupowaniami opozycyjnymi wobec rządu skupionego wokół PiS oraz zapowiedziach powołania z nimi koalicyjnego rządu w razie wygrania wyborów. Powołanie koalicji ogłoszono 27 kwietnia 2023. Z jej list oprócz dwóch partii formalnie tworzących TD wystartowały również, z puli kandydatów PSL, ugrupowania należące do skupionej wokół tej partii Koalicji Polskiej – partie Centrum dla Polski i Unia Europejskich Demokratów oraz stowarzyszenie Młoda Polska, a także zasiadający w klubie KP posłowie partii Porozumienie.

A teraz do rzeczy.

Krakowskie RIO od zawsze było pod Wawelem miejscem kultowym, gdzie warto było bywać, gdyż, jak się to mówi wpadali tam na kawę ludzie, których warto znać. I tak, codziennie o tej samej porze (między 13, a 14-tą), zbierała się w RIO ta sama od lat „podwawelska śmietanka”, czyli kadra naukowa oraz brać studencka z pobliskich: Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Sztuk Pięknych.

W RIO bywała także młodziutka Olga Ostrowska, której nawet do głowy nie przychodziło, że zostanie kiedyś Korą, jedną z najbardziej charyzmatycznych i wybitnych postaci w historii polskiego rocka. Miejsce to zaszczycali także swoją obecnością Tadeusz Kantor i jego aktorzy Leszek i Wacek Janiccy ze światowej sławy awangardowego teatru Cricot2, a także Andrzej Sikorowski z Kabaretu Pod Budą, Maciej Maleńczuk, który to miejsce uwiecznił w swojej piosence „Miasto Kraków” słowami: „"Wolno się sączy czarna kawa w Rio", - i wiele innych bardziej lub mniej znanych postaci, których nazwisk nie wymieniam, by nikogo nie pominąć.

Dzisiejszą notkę zilustrowałem zbiorczym zdjęciem bywalców RIO ostatnich lat, wykonanym przez znanego z apolityczności krakowskiego fotografka Henryka Tomasza Kaisera (oczywiście tych bywalców było znacznie więcej, ale tylko tyle zmieściło się na zdjęciu, które jest fotomontażem).

A, że w Krakowie znają się prawie wszyscy, nie mam wątpliwości, że znajdziecie na tym zdjęciu kogoś z Waszych znajomych.

Kawę pije się w RIO przy barowych kontuarach z wysokimi stołkami, na których nie sposób usiedzieć, więc goście rozmawiali na stojąco.

Niegdyś, starzy bywalcy baru kawowego RIO pili kawę razem, jak w rodzinie.

Jednakże polityczna "wojna polsko polska" zniweczyła tę harmonię i bywalcy RIO podzielili się na frakcje: „liberalnie demokratyczną”, „chrześcijańsko narodową” i „cinkciarską” (złożoną z byłych handlarzy walut z krakowskiego Rynku), - które to frakcje zaczęły pić kawę przy oddzielnych ladach.

Wydarzenie, które za chwilę wspomnę, przysięgam autentyczne, miało miejsce w roku 2012.

Jak zwykle o 13-tej poczęli się schodzić stali bywalcy, a obok mnie przystanął pewien krakowski artysta, z którym pogadałem chwilę o tym, co słychać w krakowskich teatrach.

Kątem oka spostrzegłem, że przy ladzie „chrześcijańsko narodowej”, w charakterystycznych pilotkach bojowych rozkładają się dwie moje wieloletnie przyjaciółki – ubierające się w krakowskich second-handach, nad wyraz zapalczywe, bogoojczyźniane bojowniczki walecznych szwadronów Ojca Dyrektora. Pokiwałem im radośnie, bo je znam od dziecka i krzyknąłem przez ramię, że zaraz do nich podejdę.

W międzyczasie została obsadzona lada „liberalno demokratyczna”, gdzie w miło rozgadanym towarzystwie wzajemnego zachwytu samymi sobą składającym się z kilku odstrzelonych w drogie ciuchy i szpanujących najnowszymi zdobyczami chirurgii plastycznej pań profesorowych, mecenasowych, doktorowych, prezesowych i innych owych, zoczyłem mojego kumpla z liceum, szanowanego w Krakowie lekarza, któremu również pokiwałem przyjaźnie.

Artysta się gdzieś śpieszył, więc podszedłem do moich przyjaciółek z opcji „chrześcijańsko narodowej”. Zmroziły mnie jednak ich lodowato wzgardliwe spojrzenia, a gdy zapytałem, co się stało, po chwili źle wróżącej ciszy jedna z nich spurpurowiała jak indor i prychnęła z furią: Człowieku! Jak ty, chłopak z dobrego domu, szanowany naukowiec, możesz pić kawę razem z tym wrednym komuchem. A druga mnie ofuknęła, że mój ojciec akowiec z pewnością teraz się przewraca w grobie. Wyczułem, że nie żartują, gorzej, że powiewa od nich wicherek, że tak powiem pogardliwie nienawistny. Wykręciłem się tedy, że muszę iść do samochodu bo mi wlepią mandat.

Kiedy wychodziłem z kawiarni dobiegło mnie wołanie kolegi lekarza, a gdy się wreszcie dotoczył, zadyszany, z rozzłoszczoną miną walnął z grubej rury: Krzysiek! Miałem cię za inteligentnego faceta! Z kim ty się człowieku zadajesz! Przecież te babska to nawiedzone pisówy, które za Kaczora utopiłyby cię w łyżce wody! Wstydź się stary! Ty! Pracownik naukowy gadasz z radiomaryjnymi babonami! Nie dał mi dojść do słowa, aż mu żyły wylazły na skroniach. I znowu wyczułem, że kolega nie żartuje, - i wykręciłem umówionym spotkaniem.

Kiedy szczęśliwy, że mi się udało uwolnić od rozindyczonego lekarza znikałem za rogiem ulicy św. Jana i Linii A-B krakowskiego Rynku, zaszedł mnie od tyłu były cinkciarz, niegdyś bramkarz z krakowskich Jaszczurów, który w czasie komuny handlował dolarami. Zasapany i wyraźnie rozeźlony wygarnął mi na odlew: Myślałem, że pan jesteś uczonym człowiekiem. Czy się panu za przeproszeniem w głowie popieprzyło?! Widziałem w kim żeś pan rozmawiał! Czy pan nie rozumie, że z tą pisowsko-peowską bandą nie wolno się zadawać, bo to same mendy i złodzieje! Aż go zadławiło ze wzburzenia. Więc się znów wykręciłem, tym razem umówionym obiadem.

Po powrocie do domu też nie było lekko. Bo po południu zadzwoniła jedna ze spotkanych w RIO przyjaciółek i przez pół godziny mnie beształa, jak ja mogłem rozmawiać z tymi oprawcami, którzy nam zabili prezydenta pod Smoleńskiem. A wieczorem dobił mnie telefon kolegi lekarza, który prawie godzinę nawijał, że krakowskie elity się za mnie wstydzą, bo wszyscy widzieli jak stałem w RIO z pisowcami, którzy tylko patrzą żeby przejąć władzę.

Długo nie mogłem usnąć ogarnięty lękiem, że zaraz zadzwoni cinkciarz. A w nocy mi się śniło, że mnie linczowali na zmianę platformersi z pisowcami.

Jak Państwo widzicie, polityka doprowadziła nasze społeczeństwo do choroby umysłowej zamieniwszy Polskę w jeden wielki dom wariatów, od lewa, przez środek, do prawa. I myślę, że się Państwo ze mną zgodzicie, iż to dowodzi niezbicie, że Polska weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści politycznej wszystkich do wszystkich, - za czym jest już tylko czarna dziura.

Za czterdzieści parę dni odbędą się w Polsce wybory stulecia.

Więc tak sobie myślę, czy 15-go października, mimo wszystko nie zagłosować na tę „Trzecią Drogę” (???)

Dlaczego?

Po PiS rozwalił Polskę, a bezradna Platforma odgrzewa kadrowe kotlety.

A teraz, w oczekiwaniu na komentarze, - zakładam hełm kuloodporny, odporny na plucie kombinezon i maskę gazową.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)


Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka