echo24 echo24
268
BLOG

Notkę tę dedykuję panu Szymonowi Hołowni, - przyszłemu Prezydentowi RP

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 19
Dwa październikowe wydarzenia, które wryją się na zawsze w nasze polskie dusze

Przed chwilą obejrzałem w telewizji wygłoszone na kongresie Polska 2050 wystąpienie Szymona Hołowni, który wygłosił bodaj najdonioślejsze przemówienie patriotyczne jakie kiedykolwiek słyszałem w moim długim życiu.

Widzieliście tych ludzi stojących tak, jak ja ich widziałem pod lokalami wyborczymi w całym kraju, - mówił Szymon Hołownia. Pamiętam, każdy z nas będzie pamiętał, co robił 15 października tego roku. Każdy z nas będzie opowiadał o tym dzieciom. Bo to była ta data, w której widzieliśmy ludzi stojących pod lokalem, mimo że zamknięto już lokal wyborczy i w telewizji podano już wyniki, a oni nadal tam stali, często godzinami, po to, żeby być częścią tego, co się w tym dniu dzieje - częścią zwycięstwa, częścią tej drogi ku światłu, realnej zmiany, która w Polsce się wtedy zaczynała - kontynuował.

- Tak, jesteśmy Polską 2050. I zawsze nią będziemy. Ale jesteśmy czymś więcej. Jesteśmy pokoleniem 15 października. Tego dnia, który w cichej, spokojnej rewolucji, bez żadnych wystrzałów, żadnych nie wiadomo jakich zachęt, choć oczywiście kampanie profrekwencyjne zrobiły tu genialną robotę, pokazaliśmy, co to znaczy społeczeństwo obywatelskie. Sami z siebie. I każdy z was obecnych na tej sali przyłożył do tego swoją rękę - zwrócił się do zgromadzonych.

Jak mówił, "za chwilę skończy się rząd tych, którzy wmawiali mi, ale przecież nie tylko mi, przez ostatnie trzy tygodnie, że majestat to agresja, a powaga to śmiertelny grobowy smutek, tak nie jest". - Można pielęgnować majestat Rzeczypospolitej i z powagą podchodzić do jej spraw, a nadal być uśmiechniętym i życzliwym do innych, otwartym na tych którzy przychodzą, chcą spotkania, rozmowy. Wraca normalność. Dzięki wam wraca - zaznaczył.

- Dziesiątki tysięcy mówiły nam, że powinniśmy sobie odpuścić, że szkodzimy demokracji, że nie powinniśmy absolutnie nigdy myśleć o tym, bo doprowadzimy do tego, że zwycięstwo PiS będzie zabetonowane na wieki. Ale my wiedzieliśmy, że nie prowadzi nas jakaś wydumana idea. Myśmy wiedzieli, że nie prowadzi nas jakaś autorytarna ambicja, że nie prowadzi nas chęć władzy, że nie prowadzi nas kapitał - dodał.

Wzięliśmy się z tego, kim jesteśmy. I dlatego nie tylko przetrwaliśmy, ale zrobiliśmy to wszystko, co pozwala mi dzisiaj stanąć przed wami tutaj i powiedzieć, że jesteśmy dzięki wam w jednym z najważniejszych momentów w historii Polski. W jednym z najbardziej kluczowych jej punktów - mówił lider Polski 2050…”, - tyle relacji z wystąpienia Szymona Hołowni.

Będąc pod ogromnym wrażeniem tego, co dzisiaj powiedział pan Szymon, chciałem powiedzieć także coś od siebie na ten temat, - ale zabrakło mi słów.

Aż sobie raptem przypomniałem pewne dziejotwórcze wydarzenie mające miejsce nomen omen również w październiku, które teraz panu Szymonowi Hołowni i wszystkim Polakom pragnę opowiedzieć.

Jak nam w roku 1952 bezpieka wykończyła Ojca, Mama wpadła w czarną rozpacz. Żeby nas z bratem utrzymać pisała całymi nocami na maszynie i sprzedawała po kolei biżuterię, obrazy, srebrne sztućce, a w końcu jej ukochany fortepian, na którym przygrywając sobie na cztery ręce, Rodzice mieli zwyczaj podśpiewywać ich ulubione piosenki.

Od śmierci Taty, - przez lata nie widziałem Mamy uśmiechniętej.

Aż przyszedł październik roku 1957. Pamiętam jak mama przyszła z pracy jakaś inna niż zwykle i zakomunikowała, że jedziemy na mecz z Rosją do Chorzowa.

W rozklekotanym zakładowym autobusie panowała atmosfera jakbyśmy jechali na wojnę. Pamiętam, że po przyjeździe na miejsce spojrzałem odruchowo w niebo, bo myślałem, że nadciąga burza, - lecz to grzmiał Stadion Śląski.

W miarę jak zbliżaliśmy się do trybun kultowego kolosa wzmagał się groźny pomruk zdradzonych w Jałcie Polaków, którzy przyjechali na mecz, ale tak naprawdę, by wykrzyczeć i zamanifestować nienawiść do sowieckiego ciemiężcy. 

Jako trzynastoletni chłopak nie do końca rozumiałem, co się dzieje.

Po chóralnym odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego na stadionie zawrzało jak w piekielnym kotle. To nie był doping, lecz desperacki krzyk protestu wydobywający się ze stu tysięcy gardeł, - przypominający huk rozszalałych fal na wzburzonym oceanie. Według mnie była to najgorętsza patriotyczna manifestacja w powojennej Polsce.

Aż nadszedł ów pamiętny moment, gdy maleńki Gerard Cieślik pokonał po raz drugi Lwa Jaszyna strzelając główką zwycięskiego gola Ruskim.

Myślałem, że się niebo rozstąpiło.

Sto tysięcy ludzi zawyło ze szczęścia. Ludzie rzucali się sobie w objęcia, płakali z radości, poleciały w górę czapki, kapelusze, marynarki, torebki. Wszyscy krzyczeli niech żyje wolna Polska! Rozbrzmiewały toasty i bimber lał się strumieniami, - vide:

https://www.youtube.com/watch?v=P7rJ_NkGQ8c 

Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że nie da się zabić naszej polskiej duszy.

I raptem zobaczyłem, że moja mama się śmieje. Oszalała z radości wzięła mnie w objęcia wrzeszcząc mi do ucha:

Synku! Mój kochany! Wygraliśmy z nimi!!! Pomściliśmy tatę!!! ”.

Do grobowej deski nie zapomnę dumy, jaka mnie wtedy rozpierała, że jestem Polakiem.

Od tamtego czasu minęło 66 lat, i mimo upływu tak długiego czasu, - dzisiaj w czasie przemówienia pana Szymona Hołowni poczułem to samo, co wtedy na Stadionie Śląskim, - co w moich oczach czyni pana Szymona postacią historyczną.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Oglądając wieczorne dzienniki zauważyłem, że fenomenalne wystąpienie Szymona Hołowni zostało zarówno przez media pisowskie, jak platformerskie przemilczane, bądź zmarginalizowane, - co jedynie potęguje wartość tego historycznego przemówienia. Nota bene, Redakcja Salonu24 też nie zauważyła tego dziejowego wystąpienia.

Najtrafniejszy komentarz

@skamander [9 grudnia 2023, 19:23] 

Panie Krzysztofie, też oglądałem i wysłuchałem przemówienia pana marszałka Hołowni. Przyznam się, że byłem i jestem pod wrażeniem tego przemówienia. Uderzyła mnie swoboda i elokwencja przemawiającego. On nie mówił, co wie, on wiedział, co ma powiedzieć. To rzadka cech mówców. Przemawiał językiem zrozumiałym dla każdego i każdy ze słuchaczy zrozumiał, że 15 października to bardzo ważna data w historii Polski. Nikomu nie ubliżał, nie kłamał, tylko mówił prawdę i naprawdę się cieszył, że został obalony system autorytarny w Polsce, który przez ostatnie osiem lat był doskonalony i rozwijany. Nie tego spodziewali się ludzie na Nowogrodzkiej. Zaangażowali takie środki, zmienili na swoją korzyść prawo wyborcze, włączyli do wyborów referendum, by ludzi zastraszyć przymusem adnotacji przy nazwisku, jeśli ktoś nie chciał przyjąć karty referendalnej. Spółki i spółeczki miały pracować na rzecz utrzymania demokratury i… szok 15 października. Zjednoczona Prawica odgoniona od koryta. Przez prawie dwa miesiące ta odchodząca władza jeszcze coś kombinowała, jeszcze chciała zmienić decyzję Suwerena i widać, że tylko trochę kasy udało się odchodzącej władzy uszczknąć, by 11 grudnia pożegnać się z władzą. Jakaż to będzie radość, kiedy pan Morawiecki nie dostanie votum zaufania od jakiegokolwiek przedstawiciela opozycji. Pryśnie mydlana bańka opowieści o możliwości dalszego rządzenia. Po głosowaniu nad votum zaufania dla rządu pana Morawieckiego zostanie tylko śmiech na sejmowej sali a w Internecie setki memów tę próbę kłamstwa wykpiwających. Dzisiaj pan marszałek Hołowni przekonał do swojej misji wielu Polek i Polaków, którzy byli sceptyczni względem tego pana. Dzisiaj przekonali się, że to wybitny polityk i prawdziwy demokrata, który faktycznie chce łączyć, a nie dzielić...

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka