echo24 echo24
584
BLOG

Dialektyka bólu i rozkoszy dzielącego Polaków, mściwego, zakompleksiałego, moralnego karła

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 34
Właśnie prysł mit zbawcy narodu Jarosława

Pytacie Państwo, czemu przed radosnymi Świętami Bożego narodzenia dałem notce tak ponury tytuł?

Odpowiadam:

Bo przed chwilą obejrzałem w telewizji konferencję prasową Jarosława Kaczyńskiego w sprawie podjętych dziś na Nowogrodzkiej uchwał Rady Politycznej PiS, - i po prostu szlag mnie trafia, jak słucham, co ten, za przeproszeniem bałwan wygadywał obrażając nową władzę. Uznałem tedy, że skoro prezesowi PiS tuż przed Bożym Narodzeniem wolno obrażać i szkalować Polaków, to mnie jako szaremu obywatelowi Rzeczpospolitej, również wolno powiedzieć na głos, co myślę o tym obłudniku mającym się za wzorcowego katolika.

Otóż mówiąc w skrócie, ten załgany moralny karzeł przewodzący partii, która łamiąc konstytucję sparaliżowała nasze państwowe struktury, instytucje i urzędy, zniszczyła polskie prawodawstwo, zdemoralizowała Polaków rozdawnictwem pieniędzy bez pokrycia i nepotyzmem rozbuchanym do rozmiarów nieznanych w powojennej historii Polski, miał czelność powiedzieć, że likwidacja podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, to zamach na polską demokrację.

Czas tedy przypomnieć, jak ten nie waham się użyć tych określeń, polityczny łobuz i watażka, w sposób urągający elementarnym zasadom przyzwoitości i politycznego obyczaju, - przez kilka lat z premedytacją grał naszą największą od zakończenia II Wojny Światowej tragedią narodową, jaką była katastrofa smoleńska. Katastrofa, w której zginął jego bliźniaczy brat Lech Kaczyński i pani Maria Kaczyńska będąca dla mnie osobiście jedyną osobą z kręgów PiS, którą bez reszty szanowałem za wysoką osobistą kulturę, poczucie taktu i dobrego smaku, pogodę ducha, przyjazny ludziom sposób bycia i magnetyczną osobowość, która pozytywnie wpływała na innych, poprawiała im samopoczucie, poszerzała wyobraźnię, a co najważniejsze budziła ochotę do życia i działania, - ale także za cywilną odwagę udokumentowaną udziałem pani Marii w Kongresie Kobiet, za co została przez Ojca Rydzyka od czarownic wyzwana.

Niestety, Jarosław Kaczyński niczego się od swej śp. bratowej nie nauczył i wybrał drogę dyktatorskiego dążenia PiS do stworzenia państwa autorytarnego opartego na politycznym łajdactwie, kradzieży majątku narodowego, nepotyzmie, chamstwie, kłamstwie i obłudzie.

Zaś, chcąc zbudować takie państwo prezes PiS wybrał niecną zasadę polityczną charakteryzującą zaborcze, imperialistyczne dążenia starożytnych Rzymian „Divide et impera!” – dziel i rządź. Zasadę sprawowania władzy, której ideą było sianie niezgody, w celu umacniania własnej pozycji i łatwiejszego rządzenia.

A teraz Państwu przypomnę, jak ten z gruntu zły i zdemoralizowany polityk realizował swe dyktatorskie zacięcie.

Kiedy Jarosław Kaczyński otrząsnął się z żałoby po śmierci bliźniaczego brata Lecha, którą to śmierć nota bene również bezwzględnie wykorzystał dla politycznych korzyści, - rozpoczął zajadłą walkę o odbicie władzy z rąk partii Donalda Tuska, a jedną z form tej walki stały się miesięcznice smoleńskie. Zrazu myślałem, że intencją tych żałobnych marszów jest rzeczywiście rozpacz Jarosława Kaczyńskiego po śmierci brata i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Ale z każdą kolejną miesięcznicą przekonywałem się, iż rzeczywistym powodem odbywania tych „żałobnych” uroczystości była cynicznie perfidna gra politycznego łotra Jarosława na uczuciach jego elektoratu nazywanego potocznie „ludem pisowskim”. Wtedy po raz pierwszy przejrzałem Jarosława Kaczyńskiego, gdyż zrozumiałem, że ten człowiek pod pozorem walki o sprawiedliwą i praworządną Polskę z premedytacją podszczuwa swych orędowników przeciwko Polakom sympatyzującym z partią Donalda Tuska. Zrozumiałem, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie o Polskę idzie, lecz o osobiste rozrachunki z Donaldem Tuskiem, który jak mówił publicznie, - zabił mu brata, co jak wszyscy pamiętamy wykrzyczał w Sejmie, gdy bez żadnego trybu wskoczył na mównicę, - vide: https://www.youtube.com/watch?v=ewJlm9pioOM

To w czasie smoleńskich miesięcznic powstała „religia pisowska” oparta na wymyślonej przez Jarosława Kaczyńskiego dialektyce bólu i rozkoszy. I trzeba przyznać, że bezsprzecznie cwany reżyser miesięcznic smoleńskich „szaman” Jarosław Kaczyński, grając na instrumencie wspomnianej wyżej dialektyki potrafił tak kuglować emocjami „ludu pisowskiego”, by jego kilkuletnie biczowanie z czasem przestało być dla niego narzędziem tortury przechodząc stopniowo w stan swoiście masochistycznej ekstazy. I udało mu się, bo to wtedy zrodziła się trwająca do dnia dzisiejszego irracjonalnie ślepa wiara „ludu pisowskiego” w mit, że wszystko, co robi Jarosław Kaczyński jest dobre dla Polski, - wyartykułowany pamiętnym hasłem: „Ja-ro-sław! Pol-skę zbaw!”

Moje zwątpienie w mit zbawcy narodu Jarosławie Kaczyńskim jeszcze bardziej się umocniło w kilka miesięcy po tym jak jesienne wybory roku 2015 wygrała PiS-owi Platforma Obywatelska, która pod koniec swych rządów tak się rozbrykała, że część z natury przekornych Polaków zagłosowała na PiS, - do czego przyznaję ze wstydem też się przyczyniłem jednym głosem.

Na szczęście, jesienne wybory 2015 Prawo i Sprawiedliwość wygrało z przewagą sejmową. Dlaczego na szczęście? Bo ta przewaga sejmowa sprawiła, że Jarosław Kaczyński odsłonił swe kolejne oblicze przeradzając się ze smoleńskiego cierpiętnika w łamiącego prawa konstytucyjne butnego i nieliczącego się z tradycją polskiego parlamentaryzmu i opinią społeczną bezwzględnego despotę dążącego wzorem Erdoğana do osiągnięcia władzy absolutnej. I znowu zaryzykuję tezę, że przyczyną tych autorytarnych zapędów Jarosława Kaczyńskiego nie była bynajmniej chęć budowania „lepszej Polski”, lecz wynikająca z kompleksów i osobistych animozji chęć pokazania królowi Europy Tuskowi, który z nich jest lepszy.

A tenże król, porzucił Brukselę i powrócił do Polski, bynajmniej nie na białym koniu, bo witało go zaledwie kilkadziesiąt osób.

Lecz, o ile „Jarosław Polskę Zbaw” na swoich smoleńskich miesięcznicach przemawiał jedynie do „ludu pisowskiego” szczując ten lud przeciwko reszcie Polaków, - to w kampanii wyborczej 2023 Donald Tusk przez kilka miesięcy, codziennie, łącznie z niedzielami, spotykał się z wszystkimi Polakami reprezentującymi różne formacje polityczne, a na te spotkania mógł przyjść każdy i zadawać Tuskowi pytania, także te niewygodne, co było niemożliwe w pisowskiej kampanii wyborczej.

I z czasem, początkowo nieufni Polacy zaczęli dostrzegać gigantyczną pracę u podstaw Donalda Tuska czynioną ku naprawie zdemolowanej przez PiS Rzeczpospolitej, - i ku wściekłej rozpaczy Jarosława stopniowo zaczęli ufać Donaldowi, czego najlepszym świadectwem były zwołane przez Donalda Tuska dwa milionowe marsze na ulicach Warszawy i innych polskich miast.

Wpędzająca Kaczyńskiego w panikę świadomość, że przegrywa z Tuskiem, zraniła jego rozdęte ego tak dotkliwie, że coraz częściej miewał napady odlotu rozumu i kompletnie przestał panować nad emocjami, zaś w złości, a często wręcz furii począł odkrywać swoje prawdziwe i niecne myśli; brzydkie cechy charakterologiczne (ponuracką zawiść, nieprzyjazny stosunek do ludzi, mściwość, kłamstwo i obłudę); bynajmniej nie wielkopański status społeczny; mizerny ciężar gatunkowy kultury osobistej; intelektualną niemoc; niską rangę, a właściwie brak estetycznej wrażliwości; trawiące go kompleksy; - co zaowocowało tym, że wartości, w które rzekomo wierzył były totalną blagą. Słowem ujawnił te cechy, które długo skrywał.

Zaś, im było bliżej do 15 października, tym bardziej uśmiechnięty był Donald, zaś Jarosław popełniając błąd za błędem popadał w nienawistne nastroje obrażając opozycję, a także sąsiednie Niemcy i najwyższych dostojników Unii Europejskiej, co było niczym innym jak jedną wielką auto-kompromitacją, - i co tu dużo mówić jego ostatecznym samo-zaoraniem.

I tak, na naszych oczach prysł mit niedoszłego zbawcy narodu Jarosława, który w sensie historycznym per saldo odchodzi w niesławie.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Najtrafniejszy komentarz:

@skamander [17 grudnia 2023, 03:09] 

Jarosław Kaczyński to polityk i były premier Polski. Teoretycznie nie jestem w stanie ocenić, czy jest dobrym czy złym człowiekiem, ponieważ nie znam go osobiście – znam tylko jego wypowiedzi. Jednakże, wypowiedzi niektórych polityków i publicystów sugerują, że Jarosław Kaczyński jest kontrowersyjną postacią w polskiej polityce. Ale też z drugiej strony mam też własne odczucia po tym, co ten człowiek uczynił złego dla mojej Ojczyzny. Widzę dlatego wyraźnie, że to człowiek ZŁY w każdym calu. I otacza się też właśnie ludźmi swego pokroju, którzy kłamią w żywe oczy i najgorsze jest to, że wiedzą iż kłamią.

Człowiek zły to osoba, która często cieszy się z nieszczęścia innych, nie potrafi współczuć, kłamie patologicznie, a także wprowadza innych w błąd. Zły człowiek ma problem z kontrolą własnych wypowiedzi i często próbuje kontrolować innych, zarzucając im własne błędy. Często czujemy się dziwnie w obecności takiej osoby, ponieważ emituje ona negatywną energię. Jeśli ktoś z otoczenia, czy jakiś polityk, jest złym człowiekiem, warto zwrócić uwagę na kilka sygnałów, takich jak: cieszenie się nieszczęściem innych, brak wyrzutów sumienia, kontrolowanie rzeczywistości, wprowadzanie innych w błąd, kłamstwa, a także dziwne uczucie w obecności tej osoby. I ja czuję się źle, kiedy słucham wypowiedzi tego pana, a szczególnie wówczas, kiedy mieni się obrońcą wiary. W tych wypowiedziach nie ma radości, współczucia (rodziny smoleńskie i ekshumacje) oraz brak szacunku do przeciwników politycznych. Nawet nie do polityków ale do wyborców, którzy nie głosowali na partię o tak zakłamanej nazwie Prawo i Sprawiedliwość. Nazwał tych ludzi zmanipulowanymi. Na jakiej podstawie, dlaczego? U pana Kaczyńskiego nawet twarz mocno się postarzała, zmarniała, i ma wyraz człowieka zawistnego i zdziwaczałego. Może nie jest ładnie określać człowieka po jego wyglądzie, ale w przypadku pana Kaczyńskiego ta zmiana nastąpiła i złość, i nienawiść jest w wyrazie jego twarzy.

Jak może człowiek, znany polityk, powiedzieć z trybuny sejmowej do nowego premiera, że jest niemieckim agentem? Czyli poziom pana Brauna, który agenturalność na rzecz Stasi zarzucił panu Morawieckiemu. I jeden, i drugi chełpią się prawicowo-konserwatywnym postrzeganiem rzeczywistości. Czy w takim razie prawica jest tym zapalnikiem tego rodzaju wybuchów ze strony obu panów? Złe świadectwo dali ci panowie swojemu środowisku, środowisku prawicy w Polsce. A, może pokazali prawdę, która właśnie jest wynikiem takiego postrzegania świata? Może oni już tacy są i dlatego ich polityczne ukierunkowanie jest związane z ich złym charakterem.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Polityka