Motto: Sens działalności blogerskiej upatruję między innymi w tym, że bloger może napisać otwarcie to, czego politykowi powiedzieć nie wolno, bądź nie wypada.
Pytacie Państwo, o co chodzi? Już wyjaśniam.
Wczoraj, w trzecią rocznicę bandyckiego napadu Rosji na Ukrainę, w ONZ odbyło się głosowanie nad przyjęciem ukraińskiej rezolucji potępiającej rosyjską agresję na Ukrainę.
Trumpowskie Stany Zjednoczone rączka w rączkę z putinowską Rosją głosowały przeciw.
Za ukraińską rezolucją zagłosowały 93 państwa, przeciwko było 18, zaś od głosu wstrzymało się 65 państw.
Wśród państw głosujących przeciwko były między innymi Stany Zjednoczone i Rosja, a także Węgry i Izrael - lecz nie Chiny, które wstrzymały się od głosu.
Więc, jako Polak urodzony pod sam koniec II Wojny Światowej powiem krótko:
Wszystko, co było dotąd dobre na świecie, - szlag trafił!
Przy okazji gratuluję orędownikom partii Jarosława Kaczyńskiego, - odwzajemnionej miłości do Donalda Trumpa.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Najtrafniejszy komentarz:
@skamander [25 lutego 2025, 12:53
Dzisiaj wielbiciele Donalda Trumpa są w szoku. Ich idol nagle stał się poplecznikiem putinowskiej Rosji, czego dowodem było zachowanie USA na sesji ONZ. Zapewne podobne zaskoczenie przeżywa większość republikańskich polityków. Żaden polityk Partii Demokratycznej nie dopuściłby się czegoś takiego. Co innego próba resetu w relacjach z Rosją w czasie pokoju, a co innego bratanie się z krajem, który napadł na sąsiednie państwo i bezprawnie zajął część jego terytorium.
Jeszcze niedawno polska prawica skandowała w Sejmie RP „Donald, Donald” – i nie był to wyraz zachwytu nad premierem Donaldem Tuskiem. Tak politycy PiS-u i Konfederacji witali nowego prezydenta USA. Dziś zapewne wstydzą się tego zachowania i najchętniej wymazaliby ten epizod z historii swoich partii. Jednak to się wydarzyło – i teraz wygląda na to, że stoją po stronie Rosji, Białorusi i Korei Północnej, czyli krajów rządzonych przez dyktatorów. Właśnie do tego dążył Jarosław Kaczyński, który rękami Zbigniewa Ziobry próbował wprowadzić jednowładztwo w Polsce. Tak, ludzie związani z PiS-em i Konfederacją faktycznie pasują do tej osi: USA–Rosja–Białoruś–Korea Północna.
Zastanawiam się, czy od wczoraj określenie „ruska szmata” dla wielu prawicowców stanie się pochlebne, czy nadal będzie pejoratywne. Po takim zbliżeniu USA i Rosji chyba raczej to pierwsze? A tak na marginesie – czy choćby jeden polityk PiS-u pomyślał, że twardy kowboj Donald Trump nagle stanie się zausznikiem Władimira Putina? Okazało się, że to Trump bardziej boi się Putina, a nie odwrotnie. Rosyjska dyplomacja znów triumfuje nad amerykańską, co może odbić się na Polsce. Widocznie jednak nie spędza to snu z powiek polskiej prawicy – dla nich dobro kraju nie ma znaczenia. Liczy się tylko odzyskanie władzy, bez względu na to, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Mogliby podpisać pakt nawet z diabłem, byle tylko znów dorwać się do koryta i drenować budżet państwa tak, jak robili to w latach 2015–2023.
Pragnę też zauważyć, że żądanie przez USA zwrotu pieniędzy za uzbrojenie za pomocą korzystania przez Stany z ukraińskich surowców w momencie, kiedy trwa wojna na terenie tego kraju jest, moim zdaniem, wprost karygodne. Przecież USA niby pomagało Ukrainie w obronie demokratycznych zasad, a dzisiaj okazuje się, że pan Trump chce zwrotu przekazanych miliardów powiększonych przynajmniej o sto procent. Czy tak zachowuje się człowiek, który chce pomóc, czy przede wszystkim ograbić? Przecież Ukraina nie jest kolonią Stanów Zjednoczonych.
Inne tematy w dziale Polityka