echo24 echo24
308
BLOG

Czy to skojarzenie blogera Krzysztofa Pasierbiewicza (@Echo24) jest przesadne?

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 23
Bo to się zwykle tak zaczyna...

Zanim przejdziecie Państwo do lektury notki – obejrzyjcie proszę do czego są zdolni waleczni patrioci Roberta Bąkiewicza: https://www.youtube.com/watch?v=x4UXpyTQex0 

A teraz do rzeczy.

W minioną sobotę, 11 października, na placu Zamkowym w Warszawie odbył się wiec zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Oficjalnie – przeciwko paktowi migracyjnemu i umowie handlowej z Mercosurem. Lecz w praktyce – wydarzenie to stało się agresywnym pokazem siły środowisk narodowo-radykalnych, które od kilku lat coraz śmielej i brutalniej funkcjonują na obrzeżach, a czasem wręcz w centrum życia politycznego.

Na scenie pojawił się Robert Bąkiewicz, znany z organizacji Marszów Niepodległości i z działalności Ruchu Obrony Granic. Prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił go zebranym jako (Sic!) - „gorącego patriotę i przyzwoitego Polaka ”. Chwilę później Bąkiewicz, stojąc w otoczeniu mężczyzn trzymających papierowe kosy, krzyczał aż mu żyły wylazły na skroniach:

Nie bójcie się tego, że oni próbują nas zastraszyć. Nie bójcie się prokuratur, sądów. Ci ludzie zapłacą cenę i ta droga na Grunwald musi być taka, że sprawiedliwość musi zapaść, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły ”. Aż trudno uwierzyć, że słowa te padły z ust człowieka mieniącego się polskim patriotą hołdującym rzekomo hasłu BÓG HONOR OJCZYZNA.

Trudno nie poczuć dreszczu, gdy takie słowa padają w samym sercu stolicy z ust człowieka mającego polityczne zaplecze. A przecież, język, który odczłowiecza przeciwników jest zawsze początkiem równi pochyłej.

A co było konsekwencją słów tego bojówkarza?

Ano to, że dzień po wiecu dwóch mężczyzn próbowało dziś podpalić koktajlem Mołotowa budynek, w którym mieści się stołeczna siedziba Platformy Obywatelskiej. Czy to przypadek? Być może. Lecz historia uczy, że słowa mają konsekwencje, zwłaszcza gdy wypowiadają je ludzie uważający się za (Sic!) - strażników narodu.

W internecie zaczęły krążyć plakaty z nacjonalistyczną symboliką wspierające ich przywódców – patrz plakat, pod tekstem, którym zilustrowałem notkę, jak żywo przypominające te z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Mam na myśli charakterystyczne zadarcie podbródka – nie podaję przykładów historycznych bo się wstydzę. I tu pojawia się nieodparte skojarzenie — z pamiętną sceną z filmu „Kabaret”, którego akcja rozgrywa się w ostatnich dniach Republiki Weimarskiej – vide: https://www.youtube.com/watch?v=Sv7kbtQChJA 

W scenie tej młody chłopak, śpiewający z uśmiechem o słońcu i łąkach, z każdą kolejną zwrotką wciąga otoczenie w coś znacznie mroczniejszego. Widzowie dopiero po chwili zauważają, że nosi mundur Hitlerjugend. Pieśń staje się hymnem nienawiści, a spokojna gospoda — areną narodzin ideologii, która zniszczyła Europę i połowę Świata. Na końcu zaś pada pytanie: „Czy nadal sądzicie, że możecie ich powstrzymać? ”.

To właśnie to pytanie brzmi dziś jak alarmistyczne ostrzeżenie.

Bo tak to się zawsze zaczyna – od symboli, pieśni i słów, które mają podszczuwać i mobilizować „lepszych Polaków” przeciwko „gorszym”.

Nie trzeba być historykiem, by dostrzec analogię. Gdy przywódcy partii rządzącej oddają głos radykałom, gdy przemoc słowna staje się normą, gdy przeciwnik polityczny przestaje być obywatelem, a staje się „chwastem” – to już nie jest spór o poglądy. To początek procesu, który w historii Europy zawsze kończył się tragedią.

Niestety rząd Donalda Tuska nie zareagował dotąd stanowczo na te ewidentne przejawy agresji. Tymczasem właśnie w takich momentach potrzebna jest wyraźna granica – prawna, moralna i społeczna. Bo milczenie zawsze działa jak przyzwolenie.

Nie chodzi o to, by szukać faszyzmu tam, gdzie go jeszcze nie ma. Chodzi o to, by go nie przeoczyć, gdy zaczyna kiełkować.

Marsze, transparenty, nienawistne hasła – to nie tylko folklor polityczny. To probówki, w których dojrzewa przyzwolenie na przemoc. A ta – jak wiemy z historii – nie zatrzymuje się na słowach.

Dlatego jeśli bojówki Bąkiewicza i im podobne nie zostaną natychmiast zdyscyplinowani, jeśli prokuratura i władze nie wyznaczą granicy dopuszczalnych zachowań w przestrzeni publicznej – może być masakra.

Jeszcze nie jest za późno. Ale historia nie czeka na tych, którzy wolą udawać, że nic się nie dzieje. Przemyślcie to Państwo – proszę!

Krzysztof Pasierbiewicz (@Echo24), emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny publicysta oddany prawdzie i sprawom ważnym dla państwa.


Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka