Foto: Jurek.pl
Foto: Jurek.pl
echo24 echo24
2643
BLOG

WOJNA POLSKO POLSKA A PRZEBIEGŁY TRICK NADREDAKTORA

echo24 echo24 Rozmaitości Obserwuj notkę 40

 

Polacy zdają się być nieodwracalnie podzieleni na wspierających rządy Tuska i czujących się intruzami we własnej Ojczyźnie. W przypadku tych drugich chodzi o „gorszą od lepszej” część naszego społeczeństwa, którą pan Premier niegdyś pogardliwie nazwał „moherowymi beretami”. 
 
Wyniszczająca kraj wojna polsko polska zdaje się nie mieć końca. Trwa polskie piekło i nie ma jak dotąd mądrego, jak temu nieszczęściu zaradzić.
 
Historia zatoczyła błędne koło. Pod koniec lat siedemdziesiątych komuna przegięła. Dziesięć lat później naród się postawił. Zrodziła się Solidarność. Runęły mury. Odzyskaliśmy wolność.
 
A co było dalej? Pewien zegarmistrz światła purpurowy rezydujący przy ulicy Czerskiej zabełtał tak Polakom w głowach, iż ani się obejrzeli, gdy wrócili do modelu zarządzania Państwem analogicznego, jak przed czerwcem 89.
 
Znowu mamy jedynie słuszną linię partii i propagandę sukcesu (Polska w budowie), igrzyska (Euro 2012), cenzurę zastąpiono pręgierzem poprawności politycznej, wróciła groza demonstracji siły (wojna z kibicami), a także front jedności narodu stojący na straży polityki partii (transfery). A więc wszystko znów jak za komuny. Tylko ludzie przefarbowani i wystrój zmieniony.
 
Ktoś teraz może spytać, dlaczego tak się stało? Jak do tego doszło?
 
Myślę, że odpowiedź jest prosta. Po raz kolejny oszukano ludzi.  
 
Więc wypada dopytać, jak Polacy mogli dać na coś takiego przyzwolenie?
 
Otóż moim zdaniem, przyczyną demontażu naszej narodowej jedności był zabieg socjotechniczny, który na swój prywatny użytek zwykłem nazywać „awansem społecznym bis”.
 
Jednakże, chcąc rzecz wyjaśnić dokładniej, muszę się cofnąć do czasu powojennego.
 
Jak starsi pamiętają, w latach 40/50 komuniści dokonali bardzo sprytnej sztuczki. Z zabiedzonej prowincji przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i nie wykształconych ludzi. Brano głównie tych bez charakteru, gdyż prawdziwy chłop ziemi nie chciał opuścić.
 
W miastach pobudowano dla nich bloki z wielkiej płyty, które im się zdały pałacami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny (prim). To ci właśnie ludzie, wychowani w hotelach robotniczych przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”. Słowem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli zdegenerowany twór bez rodowodu. Jednocześnie czerwona propaganda tłukła im do głowy, że swój awans zawdzięczają dbającej o ich interesy władzy ludowej, co się w ich podświadomości zakodowało na trwałe w formie ślepej wdzięczności dla komuny. To ci właśnie ludzie stanowili wierny Moskwie pierwszy rzut zasilający szeregi PZPR, milicji i urzędu bezpieczeństwa.
 
W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc grupę „nowej inteligencji”, drastycznie odmiennej kulturowo od ideałów inteligencji przedwojennej. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu „nowa inteligencja” określeniem „klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu” charakteryzujących się atawistycznym parciem do kariery. Ta grupa społeczna od inteligencji „starej” różniła się przede wszystkim tym, iż nie wyniosła z domu praktycznie żadnych głębszych wartości. I choć nieźle wykształcona zawodowo, nie umiała sobie uświadomić, iż jest genetycznie obciążona piętnem serwilistycznej wdzięczności wobec komunistów, którzy umożliwili ich ojcom promocję społeczną. Myślę, że to ci właśnie ludzie poparli wprowadzenie stanu wojennego okrzykując generała Jaruzelskiego mężem stanu. I w pewnym sensie nie można ich za to winić, gdyż tak ich po prostu wychowano.
 
Po upadku komuny wydawało się przez moment, że nastąpi odrodzenie rzeczywistych polskich elit. Niestety, pierwsze skrzypce wzięli w swoje łapska grajkowie mający w nosie naszą narodową tożsamość. Wtedy to proces odrodzenia Rzeczpospolitej skutecznie storpedowali zbałamuceni przez wspomnianego nadredaktora poczytnej gazety, wnukowie tych, których w latach 40/50 przesiedlono do miast.
W tym przypadku, ten genetycznie spolegliwy (tym razem wobec post-komuny) materiał ludzki został sprytnie zmanipulowany przez wspomnianego już nadredaktora, który jak mało kto znał słabostki ludzkiej natury. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym, czyli utwierdzenie ludzi w poczuciu awansu.
 
O ile sztuczka z „awansem społecznym prim” (lata 40/50) polegała na utwierdzeniu prostych i nie wykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z „awansem społecznym bis” (po upadku komuny) polegał na utwierdzeniu ich już z grubsza okrzesanych i lepiej wykształconych wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa postępowych ELIT. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim trywialność i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.
 
Znający ludzką psychikę nadredaktor doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia „nowobogackiego inteligenta” w przekonaniu o przynależności do elity. Wiedział, że jak takiemu powie, iż się zalicza do crême de la crême III Rzeczpospolitej, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego nienależnego mu społecznego awansu (bis) bezkrytycznie bronił.
 
Więcej, w obawie przed utratą pozycji stawiającej go ponad resztą społeczeństwa, taki delikwent zrobi wszystko, co mu każą i zaakceptuje każde kłamstwo władzy, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę.
 
I tu moim zdaniem leży tajemnica irracjonalnie wysokich notowań Platformy, popieranej w znakomitej większości przez tych właśnie ludzi. Ludzi, którzy się panicznie boją, że ewentualny upadek Platformy grozi weryfikacją elit, co dla nich byłoby jednoznaczne z utratą ich nieuprawnionej pozycji społecznej. Jestem pewien, że to właśnie ten lęk, a nie sam PIS, co im sprytnie wmówiono, jest powodem ich wynaturzonej nienawiści do partii Jarosława Kaczyńskiego.
 
W tym miejscu pragnę dobitnie zaznaczyć, że tych ludzi nie należy, broń Boże, społecznie dyskryminować. Jest to grupa niekwestionowanej inteligencji. Trzeba im tylko uświadomić, że dali się nabrać na sprytny trick nadredaktora, który im podstępnie wmówił, iż przynależą do grupy społecznej ludzi bardziej światłych, więc de facto lepszych od reszty społeczeństwa.
 
A historia uczy, że podział na lepszych i gorszych zawsze źle się kończy, że tylko przypomnę pewnego malarza z charakterystycznym wąsikiem, który zdołał wmówić Niemcom, że są lepszymi od reszty nadludźmi. 
 
Ktoś teraz spyta jak temu złu zaradzić?
 
Otóż moim zdaniem, obecnie nadrzędnie ważną rolą publicystów, dziennikarzy, pisarzy i ludzi nauki, którym losy Polski nie są obojętne, jest wytłumaczenie „inteligentom Trzeciej Rzeczpospolitej”, że choć są całkiem nieźle wykształceni i obyci, stanowią jednakże grupę inteligencji szeregowej, której daleko do elit.
 
Trzeba tych ludzi przekonać, że zrzeczenie się ich bezzasadnego statusu przynależności do elity to nie żadna ujma ani krok do tyłu, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie im należny szczebel hierarchii społecznej. Że jeśli się na to zdobędą, staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą już musieli brnąć w zaparte.
 
No i co najważniejsze, będzie im się wtedy łatwiej porozumieć z resztą społeczeństwa. Że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty, z której się chcąc nie chcąc wyalienowali.
 
Na koniec, by nie zostać posądzonym o stronniczość chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że ta ostatnia wskazówka może się także tyczyć ludzi PISu, którym też się zdarza, że w broniąc ewidentnych racji mają się niechcący za lepszych od innych. Bo nikt nie ma prawa się wynosić ponad resztę społeczeństwa, co jest przecież jedną z zasad demokracji.
 
A więc, może to właśnie tędy wiedzie droga do pojednania Polaków ???
 
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
 
Szerzej na ten temat – patrz:
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości