echo24 echo24
791
BLOG

Nie tylko Niemcy byli okrutni, Panie Prezydencie

echo24 echo24 Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

UWAGA! Trudny przekaz, tylko dla kumatych!

Motto: Są teksty, które należy powtarzać wielokrotnie, bo zależnie od kontekstu zmiennej sytuacji politycznej nabierają coraz to nowych znaczeń. (Krzysztof Pasierbiewicz)

Wczoraj na warszawskim Placu Piłsudskiego padło wiele gorzkich słów z ust Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który odważnie i otwarcie mówił, jak okrutni byli Niemcy w czasie II Wojny Światowej, za co należą Mu się dzięki przeogromne, gdyż te wszystkie zbrodnie, jakich się na ziemiach polskich dopuścili hitlerowcy po prostu w głowie się nie mieszczą.

Ale pamięć o nie mniej tragicznych losach tysięcy polskich rodzin  prześladowanych już po zakończeniu II Wojny Światowej nakazuje mi przy tej okazji przypomnieć, że równie okrutni byli oficerowie Urzędu Bezpieczeństwa. A dlaczego tak uważam, niech zaświadczą te dwie opowieści:

Opowieść pierwsza.

Działo się to pierwszego sierpnia 1952. Jako ośmioletni chłopiec byłem wtedy na kolonii letniej w podkrakowskim Sierakowie. Szczęśliwi, opaleni wróciliśmy z kolegami znad rzeki na obiad. Ku mojemu zdumieniu pani wychowawczyni przekazała mi wiadomość, że ktoś na mnie czeka w kancelarii pana kierownika. Jeszcze bardziej się zdziwiłem na widok wuja Ludwika, który mi oświadczył, że tata jest trochę chory i musimy wracać do Krakowa.

Choć bardzo mi było żal zostawiać kolegów ucieszyłem się ogromnie, bo będąc Jego oczkiem w głowie, świata za Ojcem nie widziałem. Pociąg wlókł się niemiłosiernie, a ja nie mogłem się doczekać chwili, kiedy wreszcie Tata mnie przytuli. W końcu dotarliśmy z dworca na naszą ulicę. Wujek chciał mi coś powiedzieć, ale wyrwałem mu się i oszalały ze szczęścia, na łeb na szyję popędziłem do ukochanego taty. Gdy dobiegłem do naszej kamienicy serce przeszył mi paraliżujący ból i niebo spadło mi na głowę. Na bramie wisiała klepsydra domowej roboty z napisem:

Mgr inż. Michał Pasierbiewicz
ukochany mąż i ojciec
żołnierz Armii Krajowej
zmarł przeżywszy lat 46…

Tacie pękło serce. Zamęczyła go ubecja, a dokładnie mówiąc polskich dwóch oficerów UB pochodzenia żydowskiego po tym, jak ujawnił swoją akowską przeszłość. Tata nie wytrzymał bezustannego szczucia i upokorzeń w pracy, obrzydliwych intryg, pomówień, prowokacji, bezustannego śledzenia przez tajniaków, ciągłych rewizji domowych i niekończących się wielogodzinnych przesłuchań na bezpiece – vide: https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/143605 

Na pogrzebie Taty było tyle samo przyjaciół, co ubeków, którzy obstawili cały krakowski Cmentarz Rakowicki, a gdy kondukt dotarł do naszego rodzinnego grobu, przyczaili się za drzewami. Pamiętam, że gdy ksiądz rozpoczął modlitwę nad grobem, nagle wśród żałobników zrobiło się jakieś dziwne zamieszanie i rozległy się zaaferowane szepty. To przyjaciele Taty z konspiracji wkroczyli do akcji i raptem na trumnie pojawiła się wiązanka biało czerwonych goździków z szarfą, na której widniał napis: „Naszemu kochanemu dowódcy przyjaciele z Armii Krajowej”. Do dzisiaj nikt nie wie, kto i jakim cudem położył tę wiązankę na trumnie, za co wtedy groziło więzienie, o ile nie gorzej. Zaś z tego, co było potem zapamiętałem tylko, że jak trumnę spuszczano do grobu Mama ścisnęła mnie kurczowo za nadgarstek aż mi z bólu w oczach pociemniało. A, jak kondukt się rozchodził spostrzegłem, że mam całą dłoń we krwi. Mama miała zawsze zadbane, długie paznokcie.

Matka nie umiała sobie poradzić z nieszczęściem, jakie nas spotkało. Więc chodziłem z nią przez lata codziennie na cmentarz, choć dla młodego chłopca przesiadywanie na ławeczce przy mogile w czasie, gdy koledzy grali w piłkę było prawdziwą torturą. Zaś mój starszy brat porzucił szkołę, jak mu słynna czerwona dyrektorka krakowskiego V LO Bronisława Berger przy całej klasie powiedziała, że: „takie szczeniaki akowskie jak on trzeba było w wiadrze topić zanim otworzyły oczy”. 

Śmierć ojca wpędziła nas w straszliwą traumę na całe życie. Mama wytrzymała jeszcze 15 lat i również odeszła.

Wczoraj na warszawskim Placu Piłsudskiego pan prezydent Andrzej Duda powiedział, że dla Polaków wojna się skończyła dopiero w roku 1989. Otóż moim zdaniem niezupełnie, Panie Prezydencie.

Opowieść druga.

Aż nadszedł dzień 4 czerwca pamiętnego roku 1989, kiedy „upadła” komuna. Nie muszę chyba tłumaczyć jak byłem wtedy szczęśliwy.  Lecz radość nie trwała długo, gdyż w drugim dniu „wolnej Polski”, pani opiekująca się grobem Rodziców zadzwoniła do mnie z biura cmentarnego krzycząc roztrzęsionym głosem do słuchawki bym natychmiast przyszedł na cmentarz, bo stało się coś strasznego z nagrobkiem rodziców. Po przybyciu na miejsce zobaczyłem, że tablicę nagrobną jacyś zwyrodnialcy porozbijali na kawałki, a mnie po raz drugi niebo się na głowę zwaliło.

Jak ochłonąłem, pobiegłem po cmentarnego kamieniarza, który spojrzał na bestialsko zbezczeszczoną mogiłę i powiedział: „Dziwne. Wszystkie groby całe, tylko ten jeden zdemolowany. Ktoś musiał pana ojca strasznie nienawidzić!” A po chwili dodał: „Nie ma rady, trzeba zrobić nową tablicę”.  Wtedy go spytałem, czy nie da się tej zniszczonej tablicy jakoś posklejać, - a on żachnął się zniesmaczony: „Panie! Co Pan? Nie da się tych kawałków złożyć bez śladu. Jak to będzie wyglądało?".  Więc mu powiedziałem, że ja właśnie chcę, żeby ta posklejana tablica z nazwiskami moich heroicznych Rodziców była żywym świadectwem dla przyszłych pokoleń, do czego byli zdolni komuniści i zaprzedana im ubecja. Kamieniarz zrozumiał moją prośbę, - i posklejał tablicę – patrz zdjęcie, którym zilustrowałem notkę.

Czuj Duch! Panie Prezydencie.

Krzysztof Pasierbiewicz (emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum
A tu garść informacji o moim Tacie – vide: https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Pasierbiewicz .
Mam też prośbę do Administratorów, by tej notki nie klasyfikowali w kategorii „Osobiste”, gdyż takich tragedii, jak ta opisana w notce były w Polsce tysiące, jeśli nie setki tysięcy.

Post Post Scriptum

Czytam pierwsze komentarze autorstwa "ortodoksyjnych pisowców" i konstatuję ze zgrozą, że oni, byleby PiS nadal rządził, - są skłonni nawet oddać Polskę Nowojorskim Żydom. .

Wniosek końcowy. Jak tylko, w jakimkolwiek kontekście, zostanie poruszony wątek żydowski, - wszyscy umywają ręce i rżną głupa.


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości