M.Mackowski M.Mackowski
593
BLOG

Czy żołnierz musi?

M.Mackowski M.Mackowski Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 21


Powszechne jest mniemanie o zaszczytnym obowiązku  służby wojskowej. Często zapomina się jednak o tym, że ma on ścisły związek z tym co nazywamy patriotyzmem i pewną, specyficzną formą relacji wspólnotowej ; obywatel  - państwo. Temat jest wielki, co najmniej tak wielki jak ilość ofiar w każdej wojnie, że o przewrotach i tzw. rewolucjach nie wspomnę. Dlatego też, dla namysłu głębszego, proponuję spotkanie z doświadczeniami lat zamierzchłych. Przeszłość pełna jest przykładów pouczających i ostrzegających. Osobnym zagadnieniem jest zmiana stosunku żołnierza do wspólnoty w sytuacji kiedy wojsko zawodowe zastąpione jest przez powszechny pobór. Sytuacje opisane w tekście odnoszą się do powszechnego obowiązku obrony miasta i kraju zamieszkania.

Tytus Liwiusz opisuje w Dziejach, min. walkę trybunów ludu z patrycjuszami o „ius conubii” i dostęp do konsulatu. Czytając te historie dowiadujemy się o związku tych instytucji z powinnością służby wojskowej. Wydarzenia miały miejsce w roku 445 przed Chrystusem i noszą znamiona uniwersalnego zagadnienia równości pomimo różnic i istoty wspólnoty społecznej.

Podobne procesy opisuje  CharlesTalleyrand w swoich pamiętnikach. Tyle tylko, że ilustruje je sytuacją we Francji  w latach przed wybuchem rewolucji w 1789 r p.Ch.

 Przeczytajmy zatem  jak przemawiał  do plebejuszy  Gajus Kanulejusz, zwolennik zmian;

  „ Mam wrażenie, że  często i przedtem już spostrzegliście, ale teraz widzicie najdobitniej, Kwiryci, jak bardzo gardzą wami patrycjusze, jak uważają was za niegodnych współżycia z sobą w obrębie tych samych murów, skoro tak strasznie powstali przeciw naszym wnioskom.  A cóż my przez nie więcej czynimy oprócz zwrócenia uwagi na to, że jesteśmy ich współobywatelami i  -chociaż nie mamy takich samych bogactw – mieszkamy jednak w tej samej ojczyźnie? Z jednej strony domagamy się prawa  zawierania związków małżeńskich,  które nadaje się  przecież ludom sąsiednim, a nawet dalej mieszkającym ( prawo obywatelstwa –  a to jest przecież coś więcej niż prawo zawierania związków małżeńskich! -  nadaliśmy nawet wrogom po ich pokonaniu),  z drugiej zaś strony nie wnosimy niczego nowego, lecz domagamy się zwrotu prawa i korzystania z tego , co jest własnością narodu, by naród rzymski nadawał ludziom według swej własnej woli. (…) Jeżeli narodowi rzymskiemu da się wolne prawo głosowania,  by powierzał konsulat według swego uznania, jeżeli nawet plebejuszowi nie odejmie się nadziei osiągnięcia najwyższego zaszczytu, gdy będzie jego godnym, to dlatego nie będzie mogło istnieć to miasto?  To dlatego przepadło to państwo? A zdanie : czy plebejusz mógłby zostać konsulem? Znaczyć ma to samo, jakby ktoś powiedział, że niewolnik lub wyzwoleniec zostanie konsulem? Czy czujecie w jakiej żyjecie pogardzie?”.

Zauważalny jest kunszt oratorski Kanulejusza oraz jego wiedza historyczna, kiedy przypomina, że znacznie wcześnie Latynowie,  otrzymali ius conubii ( tz. prawo zawierania małżeństw)  z Rzymianami.  Senatorowie uważali natomiast, jak napisał Tytus Liwiusz, że nowe prawo ius conubii doprowadzi do skażenia ich krwi, a była ona najbliższa krwi bogów, oraz uszczupli ich prawa, takie jak prawo auspicjów i imperium wojskowego.  Inicjatywa  prawna  trybunów przypadła na czas zagrożeni Rzymu ze strony zbuntowanych Ardeatów, Wejentów, Ekwów  i Wolsków, ówczesnych italskich wrogów.  Konsulowie , współpracujący z senatorami patrycjuszami chcieli wykorzystać pobór do wojska dla spacyfikowania roszczeniowych nastrojów ludu. Jeszcze jedno wyjaśnienie; Kwiryci to cywilni obywatele Rzymu, nie pełniący obowiązku wojskowego.


Dla pełnego zrozumienia ówczesnej sytuacji trzeba jeszcze wiedzieć, że wygłoszona  na zebraniu ludu oracja  Gajusa  Kanulejusza , trybuna ludowego,  miała miejsce po jego wystąpieniu w senacie, gdzie oświadczył; że bezskutecznie starają się konsulowie przez wzbudzenie strachu wśród ludu odciągnąć go od myśli o nowych prawach; dopóki on żyję, konsulowie nigdy nie przeprowadzą poboru, chyba że  wpierw lud uchwali nowe wnioski, postawione przez niego i jego kolegów”(TL). Ostatecznie senat zgodził się na wybieranie również spośród plebejuszy trybunów  wojskowych i pobór do wojska mógł się odbyć.   Powołano wtedy instytucje trybunów wojskowych z władzą konsularną  ( tribuni militiumconsulari potestate ). Dostęp do pełnego konsulatu dla plebejuszy został uchwalony dopiero w latach sześćdziesiątych czwartego wieku przed Chrystusem.

Zobaczmy teraz jak różnice stanowe wpływały na  wspólnotę państwową we Francji, dwadzieścia dwa wieki później. Jak widział problem Ch. Talleyrand? Pamiętajmy przy tym ,że Ch. Talleyrand był świadkiem opisywanych wydarzeń, tyle że relacjonował je  z dystansu kilkudziesięciu lat, a Tytus Liwiusz żył  prawie pięciu wieków po  wydarzeniach o których pisał.  Talleyrand postawił tezę, że rewolucja francuska narodziła się z próżności. Namiętność  zwana  ambicją  została wypaczona i przeszła w próżność. Brzmiało to tak: Namiętność ta, nakierowana na jakiś jeden cel i utrzymana w jakichś granicach, przywiązuje poddanych do państwa, a samo państwo pobudza i ożywia. Przybiera w takim wypadku, i to zasłużenie, miano patriotyzmu, współzawodnictwa, pragnienia sławy. Sama w sobie i nie nakierowana na określony cel jest pragnieniem wywyższania się. (…) Każde wywyższenie w porządku społecznym opiera się na jednej z czterech rzeczy: władzy, urodzeniu, bogactwie lub zasłudze osobistej.” Omawiając poszczególne wywyższenia Ch. T stwierdza, że „ już od dawna można było dojść do szlachectwa poprzez kupno urzędów podlegających sprzedaży, pieniędzmi dawało się zastąpić nawet urodzenie, co zniżyło je do poziomu bogactwa. Sama szlachta jeszcze bardziej je poniżyła, biorąc za żony raczej córki wzbogaconych parweniuszy niż dziewczęta biedne, lecz szlachetnej krwi. Szlachectwo, znikczemniałe od biedy, nikczemniało jeszcze i od  bogactwa, skoro na jego rzecz poświęcono je przez mezalianse. (…) Plebejusz – bogaty, oświecony, od szlachcica całkiem niezależny i mogący się bez niego obyć, kiedy szlachcic nie mógł się obejść bez plebejusza, żył z nim, jak już wspomniałem , niczym z równym sobie”.


Opisując przywileje stanu szlacheckiego związane z systemem podatkowym i udziałem we władzy, zwrócił Ch. Talleyrand uwagę na  działania władz wojskowych w zakresie kar i awansów. Było to w czasie kiedy wrócili do Francji  żołnierze,  którzy pomagali koloniom angielskim walczącym ze swą metropolią, tj. Królestwem Wielkiej Brytanii. To oni, zdaniem T.Ch., przywieźli z nowego świata doktrynę równości. Środki zaradcze, które wprowadzono, okazały się niszczące.     W roku 1776 wprowadzono na przykład karę polegającą na biciu płazem szabli. Ówczesny minister wojny wzorował się na dyscyplinie pruskiej.  W 1781 roku marszałek Francji  podpisał rozporządzenie o wyłącznym prawie szlachty do stanowisk oficerskich w piechocie i kawalerii. Było to kolejne uprzywilejowanie szlachty w stosunku do stanu trzeciego.

 Z perspektywy czasów porewolucyjnych  mógł Ch. Talleyrand napisać; „ Zrażono w ten sposób ostatecznie żołnierza, już przedtem niechętnie usposobionego wskutek wprowadzenia cudzoziemskiej dyscypliny. (…) Odnosi się wrażenie, jakby komuś o to właśnie chodziło, by w chwili największego niebezpieczeństwa nie mieć wokół siebie naszych dzielnych żołnierzy, i w samej rzeczy – nie znaleziono ich wówczas po tej stronie.”

Dwa aspekty, dwa przykłady relacji społeczeństwo – wojsko, zaczerpnięte z zamierzchłej i nowożytnej historii, pokazują jak delikatne i ważne jest budowanie stanu świadomości określanego mianem patriotyzmu. Wydaje się, że  niezależnie od emocjonalności patriotyzmu, powinien on być budowany i znajdować uzasadnienie we współuczestnictwie i współdecydowaniu o rzeczypospolitej. Ta trudna sztuka udawała się Rzymianom znacznie dłużej niż wielu nowożytnym społeczeństwom.

17.03.2018

M.Mackowski
O mnie M.Mackowski

Lubie sięgać do źródła. Polecam klasyczne teksty starożytne jak i oryginalne współczesne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo