seafarer seafarer
622
BLOG

Reprywatyzacja i reforma sądów

seafarer seafarer Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 70

Reprywatyzacja oznacza zwrot własności. Zwrot własności jej prawowitym właścicielom. A z czym dzisiaj kojarzy się u nas to pojęcie? Otóż, za sprawą ‘reprywatyzacji’ w Warszawie, słowo to kojarzy się z wyrzucaniem ludzi na bruk, z malwersacją i ze zwykłym złodziejstwem.

A co umożliwiło przeprowadzenie tego procederu, w który zamieniła się reprywatyzacja w Warszawie? No cóż, ten rozbój w białych rękawiczkach nie byłby możliwy bez sądów. Które to sądy, tenże proceder w ostatecznym rozrachunku legitymizowały. Uznając, swoimi orzeczeniami własność tam, gdzie ‘zwracana’ własność ze zwrotem prawowitym właścicielom, nie miała nic wspólnego.

Tutaj słowo wyjaśnienia (młodszym czytelnikom), skąd się wzięła u nas konieczność reprywatyzacji. Otóż komuniści swoje rządy w Polsce (w latach 40-tych ub. wieku) rozpoczęli między innymi od pozbawienia ludzi ich własności. Zostało to zrealizowane za pomocą dwóch dekretów. Dekretu PKWN o reformie rolnej i dekretu o nacjonalizacji przemysłu. Dekret PKWN o reformie ‘dał’ chłopom ziemię a dekret o nacjonalizacji przemysłu ‘dał’ robotnikom fabryki. Dodatkowa perfidia tego pierwszego dekretu polegała na tym, że chłopi za ‘daną’ im ziemie musieli płacić. Robotnikom, za przejmowane ‘dla nich’ fabryki, oszczędzono płacenia. Fabryki pozostały własnością państwową. Zresztą chłopi też nie cieszyli się długo ziemią, którą dostali (a właściwie kupili). Niebawem przyszła kolektywizacja i ci sami chłopi, którzy niedawno ‘dostali’ ziemię, zmuszeni byli przekazać swoje upełnorolnione gospodarstwa do spółdzielni rolniczych (w języku potocznym bardziej znanych pod mianem kołchozów).

Opowieści komunistów o przekazaniu własności ‘środków produkcji’ na rzecz ‘ludu pracującego miast i wsi’ były oczywiście zwykłą propagandą. Prawdziwym celem obydwu dekretów było zniszczenie podstaw materialnych, potencjalnych przeciwników systemu. I realizacja tego celu została przeprowadzona zdecydowanie i konsekwentnie. W ramach niszczenia przeciwników komunizmu, w Warszawie był jeszcze dodatkowo tzw. dekret Bieruta. Czyli przejęcie, wszystkich (prywatnych) gruntów na terenie miasta Warszawy, na własność gminy (a faktycznie państwa, bo samorząd w czasach komunizmu był oczywiście fikcją).

W 1989 r. jak to ogłosiła w telewizji aktorka J. Szczepkowska, w Polsce skończył się komunizm. Tak, komunizm formalnie się skończył. Ale co z jego skutkami?  Czy zostały odwrócone, a uczciwa reprywatyzacja przeprowadzona? Czyli, zrabowana niegdyś przez komunistów własność, oddana ich właścicielom lub ich spadkobiercom?

Niestety, III RP reprywatyzacji nie przeprowadziła. Choć trzeba przyznać, że były dwie próby w tej sprawie. Ale obydwie spełzły na niczym. Pierwsza, za czasów prezydenta L.Wałęsy a druga podjęta podczas kadencji prezydenta A.Kwaśniewskiego. L.Wałęsa uniemożliwił pierwszą, rozwiązując parlament. Drugą zablokował A.Kwaśniewski przekazując ustawę o reprywatyzacji do Trybunału Konstytucyjnego. Który to Trybunał, oczywiście uznał tę ustawę za niekonstytucyjną. 

Oprócz braku reprywatyzacji, III RP ma sporo innych grzechów na sumieniu. Pierwszy i można powiedzieć pierworodny to gruba kreska. Gruba kreska, która w zamyśle miała zamknąć to co było złe i umożliwić nowy początek. A w efekcie przyniosła skutek zupełnie odwrotny. Powielanie i utrwalanie złych wzorów z komunistycznej przeszłości. Były też inne grzechy, takie jak brak dekomunizacji, ułomna lustracja, złodziejska prywatyzacja, utrwalenie na wiele lat liberalno-lewicowej monokultury w mediach, niezreformowane sądownictwo.

Dzisiaj trwa batalia o tę ostatnią sprawę, o reformę sądów. Które, jak to przewidywał optymistycznie prof. Strzembosz, miały się samy oczyścić. A które, wręcz odwrotnie, pozostały skamieliną z poprzedniej epoki. I umożliwiły m.in. skompromitowanie reprywatyzacji. Czyli przywracania prawa własności. Fundamentu, na którym zbudowane są wolne i demokratyczne społeczeństwa.

I tak prawdę mówiąc to jest ostatnia batalia. Tej batalii przegrać nam nie wolno.


seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo