seafarer seafarer
2305
BLOG

Hiszpania. Pokorne cielę dwie matki ssie? A może w Hiszpanii jest inna opozycja?

seafarer seafarer Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

image

/ PAP/EPA / ETIENNE LAURENT


Podobno przysłowia są mądrością narodów. Być może, jest w tym nieco przesady, ale faktem jest, że w lapidarny sposób oddają sedno sprawy. To o pokornym cielęciu, opisowo i według SJP ma następujące znaczenie: w życiu bardziej popłaca pokora i uległość niż śmiałość i niezależne wypowiadanie własnych sądów. Czy tak naprawdę zawsze jest? Myślę, że nie. Śmiałość i niezależność też popłaca. Ta druga droga jest jednak trudniejsza. Ale w zamian daje coś bardzo cennego. Niezależność właśnie. Której w pierwszym przypadku trzeba się pozbyć, aby uzyskać jakieś korzyści.

To było w marcu tego roku. Już w trakcie wstępnych negocjacji dotyczących Brexitu i jakoś krótko przed rocznicowym szczytem Unii w Rzymie. A także przed wyborem nowego/starego przewodniczącego UE. Czyli, czyli naszego rodaka Donalda Tuska na króla Europy, jak to krasomówczo ujął senator Bogdan Borusewicz. To było też wtedy, gdy gorący był temat, jak dalej ma się rozwijać Unia. Jedną prędkością, taką samą dla wszystkich, równoprawnych państw członkowskich. Czy też dwiema prędkościami, inną dla równych (czyli maluczkich) i inną dla równiejszych (czyli wielkich).

I nagle, ni stąd ni zowąd, w wieczornych wiadomościach, faktach i wydarzeniach gruchnęła wiadomość o nieformalnym szczycie w Wersalu. I kto proszę państwa, brał udział w tym wersalskim acz nieformalnym szczycie? Od marca trochę czasu już minęło więc dla przypomnienia, na początku załączyłem zdjęcie. Zdjęcie to, było pokazywane również w programach informacyjnych, w których informowano o tym spotkaniu. Oprócz premiera Włoch, tego z boku, którego twarz i nazwisko są niezbyt znane, stoją w środku pani kancelrz Angela Merkel i ówczesny prezydent Francji F. Hollande. A z drugiego boku … kto? Tak, proszę PT czytelników. Dobrze państwo widzicie. Razem z wymienioną trójką stoi Mariano Rajoy, premier Hiszpanii. Którego w ostatnich dniach, za sprawą brutalnie rozpędzanego - przez rządową Guardia Civil - referendum w Katalonii, bardzo często można było zobaczyć w telewizji. I dzięki temu, jego charakterystyczna dzięki brodzie twarz, stała się również u nas rozpoznawalna.

A jakie były ustalenia tego szczytu w Wersalu? Otóż, ustalenia były następujące: ‘Przywódcy Francji, Niemiec, Włoch i Hiszpanii na szczycie w Wersalu pod Paryżem opowiedzieli się … za Unią Europejską różnych prędkości, co ma pozwalać pewnym krajom członkowskim na szybszą integrację w wybranych dziedzinach[1].’

Hiszpania do wielkich w Europie nie należy a gospodarczo też nie bryluje. Do starej Unii, ze względu na frankistowską przeszłość, również nie należy. Dołączyła do Unii (wtedy jeszcze EWG) dopiero w 1986r. Czyli zaledwie cztery lata przed tym jak u nas zaczęła się ustrojowa transformacja. Która nam (z kolei po okresie sowieckiej dominacji) otworzyła drogę do zjednoczonej Europy. A mimo to Hiszpania brała udział w wersalskim, nieformalnym szczycie starej Unii.

Dlaczego premier Rajoy wsparł Niemcy i Francję w forsowaniu koncepcji różnych prędkości unijnej integracji? Czy zgodnie z własnymi interesami? Nie wiem. Niemniej Hiszpania, tak jak i Polska, do unijnych potentatów nie należy. Czyli na zdrowy rozsądek, różne prędkości integracji dla Hiszpanii również wydają się być niezbyt korzystne. Skąd więc poparcie? Sprawę nieco rozjaśnia Gibraltar, na który Hiszpania od dawna ma ochotę. A, na której to ochoty zaspokojenie, Brexit stwarzał okazję. O czym wkrótce potem było głośno. Ale pani premier Theresa May stanowczo ucięła sprawę. Że sprawa Gibraltaru nie będzie przedmiotem żadnej dyskusji w negocjacjach wyjścia z Unii. I sprawa pozostania Gibraltaru w UE (czyli odłączenia od Wlk.Brytanii) ucichła.

A teraz, na chwilę wróćmy do nas, nad Wisłę. Polska, podobnie zresztą jak sporo innych unijnych krajów, nie przyjęła imigrantów. Których do Europy, pani kanclerz Angela Merkel zaprosiła jakiś czas temu, swoim słynnym 'herzlich willkommen'. Co, w odpowiedzi na sprzeciw Polski, zrobiła Bruksela? Bruksela zagroziła nam sankcjami. Druga sprawa. Polski rząd, zgodnie z wszelkimi regułami demokracji i parlamentaryzmu usiłuje zreformować ustrój polskich sądów. Co robią unijni komisarze? Mimo, że nie mają do tego żadnych podstaw (ustrój sądów nie podlega unijnej jurysdykcji) grożą Polsce sankcjami. I trzecia. Polski minister, zgodnie z wszelkimi regułami sztuki w/s ochrony środowiska, zapobiega pladze kornika, niszczącej drzewa w jedynej, istniejącej jeszcze puszczy w Europie. Co robi Unia? Znowu grozi sankcjami.

W Hiszpanii, rząd premiera Rajoy’a, za pomocą wspomnianej wcześniej Guardia Civil, rozpędzał referendum, które zrobili Katalończycy. W wyniku brutalnej akcji hiszpańskiej policji, blisko 900 osób zostało rannych. Nie mówiąc o naruszeniu elementarnych praw obywatelskich w tym przypadku prawa do organizowania referendum. I jakie jest stanowisko Unii w tej sprawie? Komisja Europejska, za rządem premiera Rajoya, uznała referendum za nielegalne. Ponadto, szanując autonomię krajów członkowskich Unii w ich sprawach wewnętrznych, w sprawie brutalności policji nie wypowiada się.

No, chciałbym zobaczyć co by to się działo, gdyby na przykład RAŚ zorganizował referendum niepodległościowe na Śląsku. A nasza policja usiłowałaby to referendum rozpędzić. Czerwonym paskom o łamaniu praw obywatelskich, nakładanych sankcjach a być może nawet o wykluczeniu z Unii nie byłoby końca. A protesty i groźby z Brukseli wznosiłyby się pod niebiosa.

Jaki jest powód tych podwójnych standardów w naszej kochanej Unii?

W tytule napisałem o ‘pokornym cielęciu’ i ‘innej opozycji’.  Obydwie sprawy ze znakiem zapytania. Jeżeli chodzi o ‘pokorne cielę’ to faktem jest, że premier Rajoy nie sprzeciwia się pani kanclerz Angeli Merkel. Przynajmniej o tym nic nie słychać. I dlatego pewnie to ulgowe traktowanie Hiszpanii w kwestii brutalnego rozpędzania referendum w Katalonii. No, ale wtedy w marcu, gdy odbył się ów wersalski szczyt, miał nadzieję, że dzięki temu niesprzeciwianiu się coś uzyska w sprawie Gibraltaru. I niewątpliwie miał jakieś zapewnienia ze strony pani kanclerz, w tej sprawie. Jednak Wlk. Brytania ostro się postawiła i sprawa upadła. Pozostaje druga kwestia ze znakiem zapytania. Czyli opozycja. Czy słyszał ktoś, aby hiszpańska opozycja (nie mówię o Katalończykach, którzy na własnej skórze zaznali policyjnej brutalności) występowała do Unii o nałożenie sankcji na Hiszpanię? Czy słyszał ktoś, aby hiszpańscy europosłowie, z partii opozycyjnych, na forum Europarlamentu, występowali przeciwko hiszpańskiemu rządowi? Wolne żarty. Zresztą rząd Katalonii też nie domaga się sankcji, tylko mediacji w zaistniałym konflikcie z władzami w Madrycie.  

A teraz znowu, wróćmy na chwilę nad Wisłę. Jak się zachowywali nasi europosłowie (i posłowie) z opozycji, jak głosowali, gdy omawiane były nasze polskie sprawy, o których wspomniałem wcześniej? Jest różnica w zachowaniu w Brukseli, pomiędzy naszą opozycją a hiszpańską opozycją? Gdy występują sporne sprawy wewnątrz kraju? No cóż, każdy przyzna, że to pytanie jest wyłącznie retoryczne.

Premier Rajoy pojechał pokornie do Wersalu, bo chciał coś ugrać. Nie udało się, trudno. Ale, teraz gdy jest konflikt w Katalonii, hiszpańska opozycja nie występuje w Brukseli przeciwko swojemu rządowi.  

Czy aby nie to, jest głównym (oprócz uprzedzeń brukselskich eurokratów do obecnego rządu w Polsce) powodem różnych reakcji Unii na spory? Te które występują Polsce i te, które były ostatnio w Hiszpanii? Te hiszpańskie o wiele bardziej gwałtowne i bardziej brutalne niż te nasze?

A unijne reakcje w naszym przypadku – gwałtowne a w hiszpańskim łagodne albo żadne.


 


 


 



seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka