seafarer seafarer
840
BLOG

Krzyż nad pomnikiem JPII, człowiek Europy i wiara w Boga

seafarer seafarer Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 70

Z posągu Jana Pawła II w Ploermel w Bretanii ma zostać usunięty krzyż - zdecydowała francuska Rada Stanu. Taką wiadomość można było wczoraj usłyszeć i przeczytać w serwisach informacyjnych. U nas na Newsroom Salon24 również. Nie wiem, kto zasiada we francuskiej Radzie Stanu, jednak z ogłoszonego werdyktu można domniemywać, że są to ludzie, którzy w Boga nie wierzą. W takim przypadku rodzi się następujące pytanie. Czym jest krzyż dla człowieka niewierzącego w Boga? Podkreślam, człowieka niewierzącego w Boga a nie muzułmanina, żyda, buddysty czy też wyznawcy jakiejkolwiek innej religii.  

Otóż dla człowieka, który jest przekonany o tym, że Boga nie ma, istnieje tylko świat materialny. I w takiej sytuacji, krzyż to tylko dwa kawałki drewna, metalu, kamienia czy też innego materiału złożone w poprzek. Dlaczego więc ten znak, budzi taki sprzeciw? Że członkowie francuskiej Rady Stanu, Europejczycy w całej krasie, nie chcą aby ten znak istniał w przestrzeni publicznej?

W szóstym dniu stworzenia powiedział Bóg do człowieka ‘abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną’ (Rdz 1, 28). I człowiek to robi. Czyni sobie ziemię poddaną. Poprzez rozwój nauki, techniki i technologii. Zastosowanie w rolnictwie nawozów sztucznych i środków ochrony roślin spowodowało, że człowiek (w Europie Zachodniej i w Stanach) ma w bród jedzenia. Rozwój techniki umożliwia mu bezpieczne i szybkie przemieszczanie się z miejsca na miejsce, pozwala budować nowoczesne domy w których wygodnie mieszka, pozwala produkować ciepłą i wygodną odzież w którą się ubiera. Rozwój środków komunikacji (internet, telefony komórkowe) daje człowiekowi swojego rodzaju ‘zdalne oczy i uszy’ co pozwala mu podejmować ‘zdalne’ decyzje, bez konieczności osobistego i fizycznego sprawdzania tego o czym decyduje, itd., itp. ... Jednym słowem, człowiek Europy Zachodniej uczynił sobie ziemię poddaną i panuje nad nią. No, przynajmniej tak mu się wydaje.

No i jak już zapanował nad tą ziemią, jak już ma poczucie bezpieczeństwa materialnego i fizycznego, które - według swojego przekonania – zapewnił sobie sam, to doszedł do wniosku, że obejdzie się bez Boga. I to są przyczyny materialne, które go do tego wniosku skłoniły.

Są jeszcze inne, również ze sfery ducha. W latach 50-tych XX wieku rozwój materialny w Europie był już wysoki ale Kościół w Europie był nadal pełen życia. Załamanie nastąpiło w latach 60-tych. A w latach 60-tych w Europie zachodniej ton nadawał liberalizm. I liberalizm ten znajdował również duże ‘zrozumienie’ wśród duchowieństwa i hierarchów Kościoła w Europie (szczególnie holenderskiego). Mówiąc to,  mam na myśli zjawisko, które Dinesh d’Souza okrślił następująco : ‘Tutaj na Zachodzie jest wielu liberalnych chrześcijan. Niektórzy z nich podjęli się rodzaju odwrotnej misji: zamiast być misjonarzami Kościoła wobec świata, stali się misjonarzami świata wobec Kościoła’ [Dinesh d’Souza, What So Great about Christianity].

I ci liberałowie zaczęli zmieniać Kościół europejski na modłę świata zewnętrznego. I to było nieszczęście. Bo wbrew pozorom zwykły człowiek idąc do kościoła wcale nie oczekuje aby ksiądz był dla niego ‘bratem-łatą’, aby go tłumaczył z jego win gdy postępuje źle. Zwykły człowiek idąc do kościoła oczekuje (oczywiście oprócz osobistego kontaktu z Bogiem) jednoznacznego wskazania co jest dobre a co jest złe. Oczekuje duchowego wsparcia a także czegoś co można by nazwać napomnieniem. Oczywiście słysząc takie napomnienia niejednokrotnie się zżyma i nawet pomstuje ale tak naprawdę to wie, że jest mu ono potrzebne. I tego wsparcia duchowego, zafascynowany liberalizmem, Kosciół nie był mu w stanie dać. I człowiek Europy Zachodniej utwierdził się w przekonaniu, że Bóg nie jest mu potrzebny wcale.

W dzisiejszych czasach, francuska Rada Stanu nakazuje usunąć krzyż z pomnika. Wkraczamy w kolejny etap. Człowiek w Europie Zachodniej już nie tylko uważa, że jest samowystarczalny w sferze materialnej i sferze duchowej. Człowiek ten, chce dzisiaj usunąć wszelkie ślady tego, że inni uważają, że jest inaczej. Czy ma rację? Czy dobrze robi, że walczy z Bogiem, którego – według jego przekonania – przecież nie ma? A co z nami, ludźmi, Europejczykami wierzącymi w Boga? Jak my mamy reagować? Pozwalać na to i chować się z naszą wiarą po kątach?

Na początku, wymieniając różne religie, wspomniałem o muzułmanach. No, niechby francuska Rada Stanu spróbowała usunąć półksiężyc z jakiegoś minaretu we Francji. Nie odważy się. Co więcej, można założyć, że nie odważy się nawet pomyśleć o czymś takim.

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka