Szanowny Panie Kanclerzu!
Stojąc dziś nad Pańskim grobem, pragnę Pana poinformować, jak rozwija się sytuacja w drogich Pańskiej duszy wschodnich prowincjach Rzeszy. I tak:
– Jak już Panu donosiłem, istotnym narzędziem realizacji niemieckich interesów na Wschodzie jest ochrona przyrody.
Niemcy są zainteresowane rozwojem komunikacyjnej infrastruktury w Polsce w kierunku wschód-zachód, natomiast uparcie torpedują rozwój takowej na linii północ-południe i gdy taka się pojawi, to wzdłuż niej natychmiast pojawiają się zagrożone gatunki żabek, traszek, susłów, torfowców i protesty ekologów.
Rzetelnie nadzorujemy inicjatywy służące ochronie przyrody, takie jak parki narodowe i podzieliliśmy Polskę na 2 części. W części niemieckiej (np. Ostbrandenburg), przy ujściu Warty pilotowaliśmy powstanie Parku Narodowego Ujście Warty, gdzie z naszej inicjatywy powstał Plan Ochrony, dzięki któremu stan przyrody na tym terenie się poprawia. Teren ten jest w pierwszym rzędzie biotopem wielu rzadkich gatunków ptaków gniazdujących i przelotnych. Plan zakłada utrzymanie wypasu bydła i koni, dzięki czemu wiosną nie dochodzi tam do pożarów traw na większą skalę, konieczność utrzymania drożności rowów melioracyjnych i nakaz ich pogłębiania w przypadku wypłycenia, dzięki czemu łąki nie zarastają lasem, nie tworzą się na nowo torfowiska, a wodno-błotne ptaki mają gdzie zakładać gniazda.
We wschodniej części Polski, zgodnie z Pańskimi zaleceniami, by terytorium Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego rozszerzać powoli, na miarę naszych administracyjnych możliwości, inicjatywę zostawiliśmy Polakom, by źle gospodarowali. I dzięki naszej pomocy znajdujący się na wschodzie Polski Biebrzański Park Narodowy nie ma planu ochrony, a zarastające krzakami, trawami, trzcinami i turzycami ugory są świetnym materiałem dla wiosennych pożarów. Dzięki naszym sugestiom Polacy postanowili tam chronić wszystko z wyjątkiem chłopa podlaskiego pospolitego, którego gospodarcza aktywność zapobiegała pożarom na dużą skalę: wybito mu z głowy hodowlę sprzętu ppoż. o nazwie gęś domowa, która zwykła wyskubywać trawę na niezmeliorowanych łąkach do gołej ziemi, dzięki czemu wiosną nie miało się tam co palić. Wystarczyło nieco akcji uświadamiającej, że mięso z gęsi jest ciężkostrawne, a darcie pierza niehumanitarne. Ponadto długie godziny spędzane zimą na tzw. pierzawkach psują wzrok i niszczą kręgosłup.
Dzięki takim zabiegom przekonaliśmy Polaków do tworzenia parków narodowych, w których stan przyrody z roku na rok będzie się pogarszał bardziej niż gdyby takiego parku wcale nie było. Polnische Wirtschaft w czystej postaci, uratować ich może tylko niemiecka administracja, ale póki co to bardziej nad Wartą niż nad Biebrzą. W każdym wypadku, w przypadku Białowieskiego Parku Narodowego, jesteśmy już blisko 100% sukcesu: dzięki ścisłej ochronie, z roku na rok maleje tam liczba występujących gatunków, zmniejsza się liczebność populacji, a zespoły roślinne o dużym stopniu naturalności pięknie się degenerują.
Gatunkiem ptaka, który wciąż występuje nad Biebrzą, a którego nie ma w Ostbrandenburg jest batalion bojownik. Lubi się on gnieździć na terenach otwartych, a nie zakrzaczonych, zarastających łąkach. Jednak dzięki rozleniwieniu chłopa podlaskiego pospolitego i naszym zabiegom jego liczebność od połowy lat 90-tych szybko spadała, by zejść do stanu poniżej 50 par. Gdy zwycięstwo wydawało się bliskie, stało się nieszczęście.
Jakiś chłop podlaski pospolity (zapewne potomek partyzanta) wziął się wk***ił i wykorzystując suchą wiosnę, całą dolinę Biebrzy podpalił. Stwarza to niestety wyjątkowo dobre warunki dla odrodzenia się populacji bataliona i kilku innych gatunków błotnych, gnieżdżących się na otwartej przestrzeni.
To smutne wydarzenie uświadamia nam, Panie Kanclerzu, jak bardzo ostrożna i cierpliwa musi być pruska misja cywilizacyjna na Wschodzie.
Po Pańskiej śmierci Niemcy zlekceważyły te święte zasady: cierpliwość i ostrożność. Zamiast Kleindeutschland mieliśmy parodię Großdeutschland: rządy i awanturę Austriaka wychowanego w katolickiej Bawarii, ukształtowanego przez zdegenerowaną wiedeńską bohemę, najprawdopodobniej ruskiego agenta, Adolfa Alojzowicza Hitlera, który sprowadził na Niemcy nieszczęście, zmarnotrawił kilka wieków niemieckiej misji cywilizacyjnej na Wschodzie i sprawił, że całą robotę trzeba zaczynać na nowo…
Inne tematy w dziale Kultura