Stary Prokocim Stary Prokocim
138
BLOG

Cygan Fono a zbawienie duszy

Stary Prokocim Stary Prokocim Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Pisałem już, że „kiedy w styczniu 2014 roku obudziłem się w Liverpool Public Hospital, w południowo-zachodniej dzielnicy Sydney z narkozy po operacji, usłyszałem wokół siebie rozmowę 2 pielęgniarek. Po węgiersku. Ze mną i większością ludzi rozmawiały po angielsku, ale z pacjentami z byłej Jugosławii po serbsku. Pochodziły z Wojwodiny”.

Informacja ta wymaga uzupełnienia. Otóż operować mnie miał jakiś kardiochirurg o anglosasko brzmiącym nazwisku. Później decyzję tę zmieniono i przychodzi do mnie jakiś facet będący sobowtórem Cygana Fono z Radomska i mówi mi, że o on będzie mnie operował. Nie ma tu miejsca na tłumaczenie, kim był (bo dziś już nie żyje, zmarł na zawał) Cygan Fono. Faktem jest, że nie ma takiego twardziela, który by nie scykorzył, gdyby mu Fono oświadczył, że będzie u robił operację na otwartym sercu. A ja twardzielem nie jestem, ja jestem miętki gość. Nie dziwota, że ze stresu żyły zwęziły mi się tak i pochowały, że 5 pielęgniarek i 1 lekarz, nie mogły mi wbić igły tak, by pobrać krew. Operacja od początku układała się źle: zmiana lekarza operującego, jakaś p***czka pielęgniarka przez pomyłkę wstrzyknęła mi wieczorem w sadełko środek na rozrzedzenie krwi, co opóźniło operację o 1 dzień, bo Fono się kapnął, gdyby się nie kapnął, na stole operacyjnym mogłoby być za późno.

Obudziłem się po operacji i usłyszałem gadające po węgiersku pielęgniarki. Pierwsza myśl: operacja się nie udała, a to jest już Sąd Ostateczny. A jednak życie pośmiertne istnieje, ucieszyłem się. Pozostało ustalić czy to jest piekło, czy czyściec. Raj nie wchodził w rachubę, bo byłyby to jaja z Bożego miłosierdzia. Węgierski język sugerował, że sprawę mojej duszy oddano w ręce księcia Siedmiogrodu, Draculi, co nie usposabiało optymistycznie. Również Fono, jako Cygan (a Cyganie to zausznicy Draculi) mógł być zainteresowany w wysłaniu mnie na tamten świat. Nadawałem się tylko do piekła, zawsze to jedna dusza dla Belzebuba więcej. Gdybym pożył dłużej, zawsze mógłbym się nieco poprawić i zasłużyć na czyściec.

Zauważyłem też wokół mnie mojego kardiologa, polskiego Żyda z 1968 roku, co już całkowicie odebrało mi nadzieję na znalezienie się w czyśćcu. Żydzi z 68-go to w 100% bezbożnicy, więc…

A jednak żyłem i to bynajmniej nie życiem wiecznym, ale doczesnym. Podczas operacji dostałem drugiego udaru, straciłem 50% wzroku, nie mogłem dłużej pracować, jeździć samochodem, a nawet rowerem. Pozostało mi już tylko pisanie głupot na www.salon24.pl, a potem dowiedziałem się, że Fono w tym czasie na zawał rozstał się z tym światem…


Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości