Siukum Balala Siukum Balala
3334
BLOG

Jak Joanna Szczepkowska komunizm w UK zlikwidowała

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 152

image

Długo zastanawiałem się jak rozpocząć tą pożegnalną notkę i doszedłem do wniosku, że bez aktorki, pisarki, poetki i felietonistki Joanny Szczepkowskiej się po prostu nie da.

- Proszę Państwa, 10 lipca 2020 roku skończył się w Wielkiej Brytanii komunizm.

Od wczoraj jesteśmy wolni. Możemy podróżować, przyjeżdżać i wyjeżdżać z UK czym chcemy, kiedy chcemy i o której chcemy. Samolotem, promem, własnym autem, a korzystając z eurotunelu to i pociągiem. A gdybyśmy dysponowali wiaderkiem gęsiego tłuszczu, to możemy się nim wysmarować i do Europy przybyć wpław. Nic nam za to nie grozi. Ja oczywiście wpław nie pokonam kanału La Manche bo mi po prostu szkoda urlopu, czasu i pieniędzy. Bez łodzi asystującej gwardia przybrzeżna mnie nie wypuści, a koszt takiej łodzi z obsadą to minimum £3000 + banany. Polecimy samolotem. Siedzimy z żoną na walizakach i będziemy brać odwet za prawie 3 - miesięczny lockdown. Tyle postanowiłem " odlatać " i do redakcji bloga powrócę na dobre dopiero po 20 października. Na razie wylatujemy do Polski, bowiem w tym roku wspieramy wszystko co polskie. Wprawdzie nie dostaliśmy bonu wypoczynkowego, zrezygnowaliśmy również z bonusów angielskich, czyli obniżonej 5% stawki vat na usługi turystyczne oraz 50% zniżki na usługi restauracyjno - hotelowe. Bliższa koszula ciału, zatem wspieramy do początków sierpnia polski przemysł turystyczny. Sierpień się waży, jeszcze nie wiadomo gdzie polecimy. Też jakiś biedniejszy kraj, może Francja z 7% stopą bezrobocia i brutalnie bitą przez policję społeczność BLM ( Black Lives Matter ) ? Od 2 września zamierzam wspierać turystykę cypryjską, a stamtąd prosto do Erewania i przez Armenię do Gruzji i aż w wysoki Kaukaz. Ich też trzeba wesprzeć. Zawsze chciałem zobaczyć siedzibę radia Erewań, choć teraz kiedy mamy TOK FM to pragnienie nie jest tak silne, ale zawsze miło będzie napisać jakąś zgodną z prawdą  notkę spod siedziby radia Erewań. 

Nareszcie odetchnę wolnością, chmurami i różnymi odcieniami nieba. Najbardziej dotkliwa była decyzja o wprowadzeniu kwarantanny 8 czerwca. Przepadł wyjazd do Niemiec. A pieniędzy Ryanair nie zwraca w sytuacji kiedy lot się odbył. Jedyna możliwość odzyskania pieniędzy to śmierć jednego z pasażerów, albo najbliższego członka rodziny. Niestety nikt z rodziny nie dał się przekonać, aby odebrać pieniądze O'Leary'emu. Ani ja, ani żona też nie mieliśmy ochoty, by zrobić na złość temu liczykrupie, który od kwietnia za utracone loty na Islandię, Cypr, do Niemiec i Polski nie zwrócił ani grosza. Ale ja tego tak nie zostawię. Będę walczył, a voucherami niech sobie ścianę wytapetuje. Wizzair ładnie zwraca kasę, zatem Wizzair w tym sezonie faworytem. Ruszamy już za chwilę, przed nami naprawdę ogrom kilometrów do pokonania. Kierunek ściana wschodnia - matecznik PiS. Miejsce zamieszkania tych mniej wykształconych, ale za to bardzo serdecznych i gościnnych, kochanych ludzi. Wstyd mi to napisać, ale moja żona, Polka z dziada - pradziada kompletnie nie zna tej Polski po wschodniej stronie Wisły. Zatem trasa na najbliższe 2 tygodnie : Modlin - Osowiec - Knyszyn - Tykocin - Heringsstadt - Kruszyniany - Białowieża. 

Potem Kozłówka i obiad u Zamojskich ( może i oni dadzą zniżkę ) Lublin, Zamość, Sandomierz ( spotkanie z ks. Mateuszem ) Potem Kazimierz Dolny i może miejscowość " skąd nasz ród " po kądzieli. A potem już powrót niespieszny na północ i tradycyjnie przełom lipca/sierpnia pobyt nad Wielkimi Jeziorami. Tak wygląda ambitny plan wakacyjny, na pewno nie wszystkie punkty zostaną zrealizowane, bo real z planami często się rozmija, ale będziemy się trzymać harmonogramu. Bo urlop urlopem, ale Ordnung muss sein. Jeszcze tylko podbiję delegację u kierowniczki tego salonu, żeby mi ekwiwalent za " Wczasy pod gruszą " wypłacili i w drogę. Młodzi wykształceni ludzie z dużych miast, mogą tego nie pamiętać, ale dla nas starszaków jakieś ekwiwalenty urlopowe - wypłacane dziś - to bułka z masłem. Myśmy to już ćwiczyli w PRL. Czy ktoś jeszcze pamięta " Wczasy pod gruszą " i ekwiwalent za te wczasy wypłacany w księgowości ? To też kawał historii PRL i mojej firmy. Zarobki w komunistycznej Polsce nie były głodowe, ale nie pozwalały na coś ekstra, na pewno nie na fanaberie w rodzaju np. samochodu i wyjazdu tym samochodem na urlop. Nie było to na pewno zjawisko masowe. Mimo dekretowania wolności i dobrobytu sytuacja była chyba gorsza niż przed wojną, kiedy licencyjny Fiat kosztował 5200 zł, a uboższy Opel Kadett, też ok 5000 zł. Przy zarobkach robotnika 0,80 gr/h, bez picia i jedzenia mieliśmy samochód po 26 miesiącach ciułania... i do Juraty. W schyłkowym Gomułce przy średnich zarobkach 1500 - 2000 zł i cenie Syreny 104 - 74000 zł, ten okres niejedzenia i niepicia, a oszczędzania na Syrenkę było o wiele dłuższy niż przed wojną. Stąd musiały być ekwiwalenty za wczasy organizowane własnym przemysłem. W mojej firmie utrzymały się do końca lat 80 - tych. Początkowo ekwiwalent wypłacano jedynie za potwierdzeniem pobytu w konkretniej wsi. Honorowano pieczątkę sołtysa, bądź pieczątkę z gminy. Potem już tego nie wymagano. Wystarczyło pisemne oświadczenie i podanie że było się w jakiejś wiosce u rodziny. Jednak nasz dyrektor był - nie powiem dusza czlowiek - jednak wolał się asekurować i kazał wszystkim własnoręcznie wypisywać zaświadczenia od sołtysa. Krył się w ten sposób. Ponieważ ja miałem już wówczas swojego " bloga " więc dziewczyny - one też się bały wypisywać lipne kwity - przyszły do mnie aby im wypisać. Zatem została stworzona postać literacka niejaka Cecylia Majchrzakowa - Sołtys wsi Sarnowo poczta Kurzętnik... i cała firma zaczęła wypoczywać u pani Majchrzakowej we wsi Sarnowo. To jednak bardzo zdenerwowało dyrektora, dalej się bał, że podczas kontroli przyczepią się do tego, że cała firma wypoczywa tylko w jednym sołectwie i to u samej Cecylii Majchrzakowej. Wiedział kto produkuje fałszywki, wezwał mnie i zażądał  

- Siukum - powiedział, weź ty pisz dziewczynom te zaświadczenia, ale żebyś im jakoś te urlopy urozmaicił, dlaczego co rok wszystkie mają jeździć do Sarnowa, przecież ta Majchrzakowa ma ich pewnie dość ? Oczywiście puścił oko, bo choć był partyjny - jak każdy dyrektor - to ze zbyt wielką powagą tego członkostwa nie traktował. Był naprawdę w porządku. 

Od tego czasu wypoczynek w naszej firmie wyglądał zupełnie inaczej, był bardziej urozmaicony, bardziej atrakcyjny. Zaroiło się od nazwy sołectw z książki kodowej, oraz od nazwisk najprzeróżniejszych sołtysów, o imionach i nazwiskach tak polskich, że nikt przyczepić się nie mógł. Nawet kontrola ministerialna. 

A co niektórzy aktywiści mieli nawet dopisek w zaświadczeniu wystawionym przez " sołtysa " że pomagali w sianokosach i żniwach. Ci zaś co jechali na wczasy we wrześniu pomagali w zbiorach roślin okopowych. Bo człowiek wówczas był bardziej społeczny, pracował na etacie w mieście ale i spraw rolnictwa nie zaniedbywał. A dziś co ? " słoiki " wyjechali do Warszawy mówią " ję zupęł " " piszę do ciebięł " albo  " jadęł właśnie mojom Tojotom " ale żeby tak do ojca pojechać i pomóc  w gospdarstwie przy żniwach, to już nie. Bo oni są przecież MWZDM. My byliśmy jacyś inni, tak w każdym razie podają memy na Fejsie. 

Na tym kończę snucie urlopowych opowieści rodem z PRL - u i do zobaczenia w Polsce. 

PS. Oczywiście sprawy niedokończone, dokończę nad ranem, bo jestem - podobnie jak angielski pisarz Anthony Trollope - obdarzony łaską wczesnego wstawania. Zatem historię Romana, jego Syreny 105L i naszej robotniczej klatki na pewno skończę. 

image






Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości