
Plaża Crosby u ujścia rzeki Mersey nie jest zwykłą plażą. To znaczy ona jest zwykłą plażą, bo można tam robić to co zwykle na plaży robimy. Leżymy. Przesypujemy piasek z garści do garści, który tam jest absolutnie wyjątkowy. Małżonka moja powiedziała, że jest jak włoska mąka "00" Znaczy jeszcze bardziej miałki niż nasz piasek w Dębkach. Tyle podobieństw do zwykłej plaży.

Niezwykłość plaży Crosby polega na niezwykłej galerii rzeźby pod gołym niebem, więc wystawionej na działanie wichrów, przypływów i odpływów morza, słonej wody i dodatkowo niszczonej przez obojnakie pąkle. Już sama nazwa miejsca " Another place " mówi, że coś tu jest wyjątkowego, innego. Galeria rzeźby to 100 postaci rozstawionych na odcinku 3 km wzdłuż plaży i 2 km w głąb morza.

Rzeźby to kopie 1 : 1 ciała artysty rzeźbiarza Sir Anthony'ego Gormleya. Ja nie jestem zwolennikiem tego typu sztuki, bowiem jestem jeszcze ze starej, zwykłej szkoły. Sztuka według standardów z przeszłości to coś co nie wymaga objaśnień, nie wymaga wydawania specjalnej broszurki, by odbiorca dzieła zrozumiał, co autor ma na myśli. Sztuka to coś takiego, że widzisz i opada ci szczęka. Niezależnie od tego, czy jesteś historykiem sztuki, czy nazywasz się zaopatrzeniowiec Bączyk i przyjechałeś z Sulęcic do miasta po treblinkę do kombajnu. Tak było w czasach dawniejszych.

Tu jednak mamy do czynienia z fenomenem. Dzieło artysty - rzeźbiarza jest bardzo czytelne. Na początku zaskakuje, bo w zestawieniu z dziwną architekturą basenu obok plaży, wszystko wygląda jak inwazja Obcych. Jednak po chwili rozumiesz co autor miał na myśli. Człowiek na granicy lądu i wody zmaga się z życiem, z żywiołami. Szczególnie widać to zimą, podczas sztormów połączonych z przypływami. Tonie, zalewany hektolitrami wody. Próbuje wytrwać, walczy, wyrywa się, łapie oddech. Przetrwać, wytrzymać. Wszystko na nic. Znika.

Pojawia się wraz z odpływem, rośnie. Wynurza się staje się coraz większy. Żyje. Wytrwał. I cykl się powtarza. Na zrozumienie fenomenu Anthony'ego Gormleya potrzeba jednak czasu. Trzeba przetrwać kulminację przypływu, odczekać... i trwać aż woda odejdzie w głąb morza. A potem znowu i znowu. Odwieczny cykl natury, życia, kosmosu i czasu. Jedno nam się tylko nie spodobało w kontekście współczesności. Dlaczego artysta uznał, że tylko mężczyzna zmaga się z życiem. Kobiety też się z życiem zmagają, też walczą. Wychowują dzieci, sprzątają, zmagają się z mężami po wypłacie, piorą, gotują, robią zakupy i prawo jazdy. Praktycznie robią więcej od facetów. A nie zaskarbiły sobie względów rzeźbiarza. Dlaczego ? A gdzie inne płcie zmagające się z życiem ? Czy tylko wiodąca płeć zasługuje na uwagę ? A gdzie płcie pozostałe ? Gdzie reszta 56 płci ? Gdzie bigender, androgynus, cisfemale, cismale, genderfluid, neutralsi, intersexy ? Galeria na plaży Crosby wydaje się być przykładem męskiego szowinizmu, seksizmu. Ten masculinocentryzm wydał się nam nie do zaakceptowania. Po bliższym przyjrzeniu się rzeźbom zrozumiałem jednak, że jest inaczej.

Na ten szczegół zwróciła uwagę moja żona.
- Co to za kształt w miejscu piersi ? - spytała
Ja robiłem kiedyś w logistyce, poza tym widziałem na zdjęciach jak rzeźby ładowano na tira, mocowano pasami i wieziono na objazdowe wystawy do Belgii, Norwegii i Niemiec.
- To podkładki pod legary, na czas transportu, żeby się nie kolebało - odpowiedziałem bez przekonania.
To jednak nie od tego jest - zrozumiałem po chwili.
To są podkładki pod montaż cycków w razie potrzeby. Gwintownik M8, śruba M8 i rzeźba gotowa do metamorfozy. Cycki przykręcone.
Artysta przewidział nasze czasy, przygotował się. Bo artyści są artystami dlatego, że mają wizję, a zwykli ludzie mają telewizję.











Inne tematy w dziale Rozmaitości