Nasz niemiecki kolega zamieszkujący w Aix-la-Chapelle ( obecnie Aachen ) w swojej dzisiejszej notce wziął się za odbrązowienie mitu Westerplatte. Robota daremna bo sprawa jest powszechnie znana, stworzony po części przez PRL mit niezłomnego mjr Sucharskiego dawno został odbrązowiony. Historię naszego oręża znamy dość dobrze. Sporo tam straceńczej odwagi, ale i świadomego heroizmu, czy bezgranicznego poświęcenia Ojczyźnie. Także rozumnego pojmowania spraw najważniejszych. Nie obywa się oczywiście bez mitów, bo bez mitów nie ma historii. Nie ma też bez mitów skutecznego wykorzystania historii do bieżących zadań edukacyjnych, do formowania nowego obywatela.
Robi to każde państwo realizujące lepszą lub gorszą politykę historyczną. Celował w tym zwłaszacza Związek Radziecki, a dziś jego kontynuatorka, Rosja. Robią to Amerykanie, Francuzi i Anglicy. A co robią Niemcy ? Takie pytanie zakołatało mi w głowie po " odbrązawiającej " notce kolegi Amsterna.
Co i jak świętują niemieccy żołnierze ? Jaką tradycję udało się stworzyć przez 150 lat istnienia nowoczesnej armii zjednoczonych w 1871 roku Niemiec ? Co swiętują Niemcy 11 Listopada, 1 Września, czy 8 bądź 9 Maja ? Jakie chwalebne czyny, jakim hołdują mitom ? Bo każda armia je ma. Przeleciałem truchtem przez historię niemieckiego oręża i niewiele, a raczej prawie nic nie znalazłem. Ledwie spóźnione państwo kolonialne dostaje swoje spóźnione kolonie we Wschodnie Afryce, a już generał Lothar von Trotha masakruje lud Herero, co dziś uznawane jest za pierwsze ludobójstwo w historii. Spór dotyczy jedynie liczby ofiar : 25 - 110 tysięcy. Później nie było lepiej. I wojna światowa, pogwałcenie neutralności Belgii i pierwsza masakra cywilów w Dinant ( 675 ofiar ) Liege, Andenne, Leuven. Wszędzie egzekucje cywili. Zniszczenie biblioteki w Leuven, organizowanie pierwszych obozów koncentracyjnych. A nawet pogwałcenie rzeczy tak świętej jak szpital wojskowy z brytyjskimi rekonwalescentami. Niewyobrażalne, że żołnierze regularnej armii, nie zdemoralizowanej jeszcze ( 1915 ) stawiają pod murem kobietę w pielęgniarskim czepku i dokonują egzekucji. Tak 12 października 1915 roku zginęła brytyjska pielęgniarka - wolontariuszka, Edith Cavell. To co wydarzyło się w czasie drugiej wojny światowej nie było " wypadkiem przy pracy " Ledwie upragniony Gdańsk wraca na łono III Rzeszy, a już doły w Piaśnicy zapełniają się 12 tysiącami cywilnych, polskich ofiar z Pomorza Gdańskiego. Wszędzie tak samo. Fordon - Dolina Śmierci : egzekucja ponad 1400 osób, w tym 120 bydgoskich nauczycieli. Poznań, Toruń - Fort VII, egzekucje na " Barbarce " To nie przypadkowe ofiary wojny. To ofiary metodycznego zabijania, według list, według precyzyjnego, eksterminacyjnego klucza.
W Europie zachodniej żyło się nieco lżej, choć i tam zdarzały się " wyczyny " w rodzaju zamordowania całej klasy dzieciaków w Oradour sur Glane, a potem zagonienie reszty mieszkańców do kościoła i spalenie żywcem.
Kałamarze ze szkoły w Oradour sur Glane
Rozstrzelana klasa
Gdzie indziej za śmierć jednego łotra, życiem zapłaciło 340 mieszkańców czeskich Lidic, w tym 88 dzieci zagazowanych w obozie w Chełmnie nad Nerem.
Jak na czymś takim budować chwałę oręża, jak tworzyć orężne mity ?
Sam Stauffenberg i jego desperacki czyn to trochę mało. Tym bardziej, że nie powodowany troską o ciemiężoną przez Niemców Europę, a raczej troską o utratę junkierskich, generalskich latyfundiów w Prusach Wschodnich. Tablica upamiętniająca tchórzliwych generałów - spiskowców przy dawnej Bendlerstrasse, też specjalnie wrażenia nie robi.
Naprawdę nie ma na czym się oprzeć. Jest jeszcze ten kapitan Wehramchtu, który pomagał Władysławowi Szpilmanowi, ale to był Austriak. A jak mówi stare przysłowie : jeden Austriak wiosny nie czyni. Tym bardziej, że i Hitler, i Eichmann, i Kaltenbrunner byli Austriakami. A nawet Kurt Waldheim, którego koń - jak rozgłaszali złośliwcy - też służył w SS.
Naprawdę nie wiem co podpowiedzieć koledze Amsternowi, jaki mit związany w niemieckim orężem za temat kolejnej notki podsunąć ?
