Idą naprawde ciężkie czasy, nie tylko dla Rosjan. Premier Cameron na spotkaniu z personelem jakiegoś szpitala zapowiedział ostrą walkę z tzw. boozing society czyli angielskim stylem picia. Roczne koszty tego miłego zajęcia to 22 miliardy funtów. Same koszty wyjazdów do ofiar pijaństwa to 2,7miliarda, pozostałe koszty to problemy zdrowotne, przestępczość związana z alkoholem oraz utrata produktywności brytyjskiego społeczeństwa.
Liczba pacjentów przyjmowanych do szpitali w związku z nadużywaniem alkoholu wzrosła w minionym roku do 200 tysięcy i jest aż 40% większa niż 8 lat temu. Zlikwidowanie słynnego Last Order miało problem rozwiązać ale jak się okazało sprawy potoczyły się niezgodnie z oczekiwaniem-pijący człowiek jest nieprzewidywalny-wystarczyło mnie spytać.
Winę za ten stan rzeczy, według polityków, ponosi bardzo tani alkohol, w ubiegłym roku w sklepach sieci ASDA cena piwa w promocji spadła poniżej ceny wody mineralnej i była niższa od zobowiązań podatkowych. W planach rządu jest wprowadzenie w przyszłym roku minimalnych urzędowych cen alkoholu. Szkocja, która ma jeszcze większe problemy z pijaństwem wprowadza już latem nowe prawo alkoholowe, które prawdopodobnie wprowadzi rzecz niesłychaną bo urzędowe ceny alkholu.
No ta jak żyć panie Premierze Cameron?
Na alarm biją zrzeszeni w The Beer and Pub Association, którzy
twierdzą, że nowe prawo zabije angielską kulturę pubową i jest
krzywdzące min. dla takich ludzi jak ja, którzy piją z głową czyli nie
dłużej niż dwa dni non-stop raz na tydzień.
Inne tematy w dziale Kultura