Jestem syty i zadowolony, w takiej chyba kolejności. Syty i zadowolony jestem nie dlatego, że rząd Tuska odnosi sukces za sukcesem ani też dlatego, że Polacy- jak podaje GW- wydają coraz więcej pieniędzy bo mają ich coraz więcej.
Powód jest zupełnie inny, dziś po prostu świętujemy Shrove Tuesday lub jak kto woli Pancake Day a jak komuś to nie odpowiada to może sobie obchodzić Ostatki. Ponieważ posiadam niezmierzone pokłady tolerancji, podobnie jak niedawny solenizant z Zamku Królewskiego (to było tam?) i wszystkie te święta mi pasują dlatego je sobie skomasowalem wziąłem wolne i będę świętował do czwartku.
Jutro oczywiście Środa Popielcowa i wszystko zostanie mi odpuszczone wiec sobie pozwolę dzis pofolgować. Od paru dni trwa w sklepach szaleństwo Pancakowe, wszędzie stoiska z syropami klonowymi i gotowym już materiałem na placki. W czym jak w czym ale w świętowaniu Anglicy są bardzo solidni i obowiązkowi. Są rownież pragamtyczni i zabiegani więc nikt sobie głowy nie zawraca przygotowywaniem ciasta, kupuje się gotowe w ogromnych butlach lub wersja na sucho, po dodaniu mleka mamy gotowe ciasto. Niestety daleko owym naleśnikom do blinów cioci Rozalii z Witebska.
Dlatego w tym roku moja małżonka sama przygotowuje ciasto ponieważ nie jest ani pragmatyczna ani zabiegana, no i gotowiec z ubiegłego roku nie przypadł jej do gustu. Moim obowiązkiem było jedynie kupienie sobie i żonie syropu klonowego, tak więc nie pozostało mi nic innego jak celebrowanie tego pięknego ostatkowego obyczaju.
Najpopularniejszym akcentem Pancake Day są biegi z patelniami rozgrywane w wielu angielskich miastach, najważniejsza jednak impreza Shrove Tuesday i Ash Wednesday to największy mecz świata czyli Royal Shrovetide Football Match rozgrywany w miejscowosci Ashbourne w hrabstwie Derby.
Mecz rozgrywa się na boisku o długości 3 mil a w obu drużynach gra ok.3 tys. zawodników w jednej drużynie grają ci co urodzili się na północnym brzegu Hanmore Brook a w drużynie przeciwnej zawodnicy z południowego brzegu, mecz rozpoczyna się punktualnie o 2 pm a kończy się o 10 pm, "bramki" to stare mlynskie kamienie, gola zdobywa się po trzykrotnym uderzeniu piłką w kamień młyński. Piękna tradycja, której nawet wojna nie zniszczyła ponieważ regiment z Ashbourne rozgrywał w czasie obu wojen specjalną okopową wersje Royal Shrovetide Football Match.
Chyba jutro wybiorą się do Ashbourne- to tylko 98 mil- oczywiscie pod warunkiem, że moje świętowanie nie zamieni sie w takie jak ostatnio u stryjka Kaziuka w Nowopołocku.
Inne tematy w dziale Kultura