Siukum Balala Siukum Balala
265
BLOG

Blogi z drogi. Maundy Thursday

Siukum Balala Siukum Balala Rozmaitości Obserwuj notkę 3
Pierwsze od 7 lat święta poza domem, poza  Albionem, trzeci tydzień włóczęgi -roaming ledwo mnie dogania -  prawie jak w piosence Maryli & Daniela. Net chwytam sporadycznie, tęskno do hightech i wielkanocnej wyspiarskiej atmosfery,  w pogańskiej Anglii bardziej czuje się Wielkanoc  niż w Polsce AD 2012.  Gdybym był w Anglii miałbym dziś wolne ( choć i tak mam ) dziś jest  Good Friday, dla protestantów najważniejsze święto,  dzień ustawowo wolny od pracy i jest naprawdę good. Następny taki dzień to Easter Monday czyli nasz Śmigus-Dyngus,  również  swięto państwowe i niestety pracodawca musi płacić tak jak za Good Friday, a w środku Niedziela Wielkanocna, prawie zwykła niedziela. W moim regionie na  parafiach organizuje się wielkanocne targi, każdy sprzedaje co tam   w domu wydłubał, namalował,  wyhaftował czy upiekł, zarobione pieniądze  idą na potrzeby parafii. Nie wiem gdzie wczoraj była królowa bo wczoraj był najważniejszy wielkanocny event. Wielki Czwartek to Maundy Thursday, dzień chwytający za serce, samo sedno  Triduum Paschalnego, dzień w którym królowa Elżbieta daje jałmużnę ubogim.  Królowa- to każdy wie jeśli oglądał film o żonach króla Henryka - jest głową  kościoła i ma takie same obowiązki wobec wiernych jak nasz papież, ceremonia dawania jałmużny  ma takie  znaczenie jak  mycie nóg ubogim przez papieża. W Anglii zwyczaj mycia nóg ubogim przez króla porzucono w I połowie XVIII wieku, jednak chrześcijański obowiązek wspomagania biednych jałmużną  pozostał. Edward III  był chyba na bakier z miłosierdziem  skoro wolał wydawać kasę zamiast myć ludziom nogi za free. Kiedyś ceremonia odbywała się w Opactwie Westminsterskim, teraz królowa zapraszana jest co roku do innej diecezji i event  odbywa się w katedrze. Wszystkie parafie w diecezji wybierają sposród wiernych  ludzi ubogich, zwykle emerytów. W równej liczbie, kobiety i mężczyzni. Ilość osób uczestniczących w ceremonii musi byc równa wiekowi królowej, w tym roku było 86 kobiet  i 86 mężczyzn, bowiem 21 kwietnia królowa będzie obchodziła 86 urodziny. Wszyscy zaproszeni są obdarowywani dwoma skórzanymi sakiewkami, czerwoną i białą. Biała jest symbolem czystości /oczywiscie w duchowym znaczeniu/czerwona to symbol męki Chrystusa. Przy sakiewce czerwonej tradycyjnie zaznacza się, że  są tam pieniądze na zakup jedzenia i ubrania. W każdej sakiewce jest po 86 pensów /Maundy pennies/ ilość pensów w sakiewce - jak widac - jest zależna również od wieku królowej. Pensy w sakiewce bite są przez mennicę królewską specjalnie na tę okazję i mają  nominalną  wartość jednego pensa, jednak wartość  kolekcjonerska takiego mieszka to ok. 450-500 funtów. Każdy z zaproszonych otrzymuje również z rąk królowej specjalny certyfikat poświadczający uczestnictwo w Maundy Thursday.  Byłem w 2007 roku na takiej uroczystości w katedrze manchesterskiej - oczywiście jako widz - choć z racji ubóstwa powinni i mnie dać taką  sakiewkę. Tam gdzie biednych witają to jeszcze się jakoś  wcisnę, ale tam gdzie bogatych to raczej nie, bo  klamki za wysoko.   Najbardziej poruszające w całej ceremonii było to, że królową powitała i wręczyła  kwiaty 10-letnia dziewczynka, która chodząc od drzwi do drzwi uzbierała 8 tysięcy funtów na leczenie matki chorej na raka -nagroda taka dla dziewczynki. Moja żona, która zawsze na mnie krzyczy i kołki na głowie struga też złagodniała i sobie trochę pobeczała, nie znałem jej z tej strony. Świat niby zepsuty a tacy piękni ludzie go zasiedlają.  Jeśli ktoś nie jest na tyle  ubogi by być zaproszonym przez królową, to może doświadczyć szacunku,  miłości  i poświęcenia ze strony swojego plebana w inny sposób.  W  diecezji salfordzkiej ( nie wiem czy tylko tam ) istnieje bardzo interesujący obyczaj - wikary z proboszczem zamieniają się w pucybutów i czyszczą wiernym buty. Manchester to jeden miejski organizm jednak  zrządzeniem historii składa się z dwóch diecezji: manchesterskiej i salfordzkiej. Salford choć mniejszy i biedniejszy określa się dumnie  jako City, mamy więc  w jednym mieście dwa City  bo tylko diecezja ma prawo do tego określenia, cała reszta to po prostu Town. Tak więc w salfordzkiej diecezji wszyscy łącznie z biskupem w Maundy Thursday biorą taborety pastę oraz szczotki do butów i na pamiatkę  wydarzeń z przed 2000 lat czyszczą wiernym buty. Taka uwspółczesniona wersja mycia stóp. Warto by ten obyczaj przenieść do nas, choć biorąc pod uwagę to  jak łatwo u nas psuje się  piękne tradycje, można przypuszczać, że czynność ta zostałaby opodatkowana a  parafie miałyby obowiązek ogłaszania przetargów na zakup taboretów i pasty "Kiwi". Bezduszna, tępa biurokracja. Wesołego Alleluja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości