Malaga
Malaga
Siukum Balala Siukum Balala
1849
BLOG

Mężczyzna szedł środkiem rzeki...

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 89

Siedziałem nad brzegiem Guadalmediny, rzeki przepływającej przez Malagę i doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu. Nic nie miało tam sensu. Nie było sensu zakładać robaka ani twistera, woblera też nie. Ciąganie " blachy  " też pozbawione było  sensu. Tam nie było w ogóle ryb. Wówczas spod mostu wyszedł mężczyzna i poszedł środkiem rzeki, a wokół  niego biegały dwa dobermany, bo i  rzeki też tam nie było. Choć na googlemaps była zaznaczona na niebiesko jako bardzo poważna rzeka.

Mężczyzna szedł środkiem rzeki...

Guadalmedina ( to jest rzeka, a nie obwodnica Malagi ) 

Zacząłem składać sprzęt. Przypomniałem sobie z czasów szkolnych, że zdanie " mężczyzna szedł środkiem rzeki "  to jest chyba tzw. zdanie fałszywe, ale pewny nie jestem. Zapamiętałem to bo dostałem wówczas jedyny raz w życiu czwórkę z matematyki. Ta jedyna czwórka z matematyki w moim życiu nie była rezultatem jakiejś nagłej iluminacji, to mi nie groziło. Przerabialiśmy wówczas logikę i ta czwórka nie była również rezultatem tego, abym ja się w życiu kierował jakąkolwiek logiką. Moje dotychczasowe zycie temu przeczy. Tylko pani od matematyki była tak głupia, że kompletnie nie interesowało ją  czy uczeń rozumie definicję, najważniejsze było to, że definiacja była wypowiedziana zgodnie z tym co w podręczniku z zachowaniem interpunkcji. A ja miałem wówczas pamięć jak brzytwa. Podobnie było na polskim, poeta zawsze miał na myśli to co zapisane było w brulionie pani polonistki. Ta czwórka nie przewróciła mi w głowie, noszę ją  w pamięci do dziś i nigdy tego sukcesu nie próbowałem zdyskontować.

Szczęśliwi są uczniowie pamiętający, że w październiku 1976 roku dostali czwórkę z matematyki. A taki prymus co wyniósł ze szkoły ? nic. Null. Ja to przynajmniej wyniosłem mikroskop i powiększalnik " Krokus " z kółka fotograficznego. Chciałem rozwijać się niezależnie od szkoły i nie wiedziałem na co postawić ? na biologię czy profesjonalną fotografię. Niestety odebrali mi sprzęt, a dalsze doskonalenie przebiegało już pod okiem kuratora. Oczywiście nie było tak, że tylko ze szkoły wynosiłem, bo w V klasie przyniosłem na przyrodę pocisk moździerzowy i położyłem na parapecie między pelargoniami. A co mogłem przynieść skoro zapowiadany temat brzmiał " Skarby naszych lasów " szyszki ? czy może krzak jałowca ? Gdybym tak przyniósł jeszcze lufę od tego pocisku to powiedzenie " armaty ukryte w kwiatach " pasowałoby idealnie do tego co zrobilem i czym głównie w szkole się zajmowałem. Trochę im wówczas stracha napędziłem, a co ? jak wy mnie straszycie pałami to ja was trochę postraszę demonami wojny. Pani od przyrody mało się o  klamkę nie zabiła na zakręcie. Grzała z klasy szybciej niż Niemcy spod Stalingradu. Potem woźny z woźną  wynieśli pocisk na kocu i położyli na szkolnym boisku. A młodzież szkolna opuściła teren szkoły i ustawiła się za płotem. Następnie  na szkolne boisko przyjechali panowie żołnierze Starem 66 i wywieźli " skarb z naszego lasu " z powrotem do lasu. Kiedy minęło zagrożenie terrorystyczne młodzież wróciła do klas, a na boisko szkolne wtargnęła  Syrena 104 z moim tatusiem, który wywiózł mnie w znanym kierunku i zastosował wobec mnie terror indywidualny. Trochę mnie bolało, całe trzy dni. Ale czy ktoś powiedział lub zagwarantował nam, że obrona ludzkiej godności, w tym wypadku obrona  uczniowskiej godności, obywa się bez ofiar. W moim przypadku udało się z nawiązką, starsi koledzy uprzejmie poczęstowali mnie papierosem, a nauczyciele już do końca VIII klasy zachowywali się w stosunku do mnie jak saperzy, wiedzieli, że mogą pomylić się tylko raz. A potem to nie wiadomo. Traktowali mnie jak niezdetonowaną bombę z czasów II wojny swiatowej.

Takie mnie naszły wspomnienia z powodu braku wody w rzece płynącej przez  Malagę. A po chwili spod mostu wyszła pani ze sznaucerem... i też poszła środkiem rzeki, tak było bezpieczniej. Idąc brzegiem można było się nadziać na stare opony, sofy, lodówki, telewizory  i wszystko czego współczesny człowiek ma w nadmiarze. Poszedłem nad Guadalhorce, drugą rzekę przepływającą przez Malagę, bliżej lotniska. Tu było trochę lepiej choć ryb też nie było, były za to trzy kałuże na odcinku 50 m, jakaś choć namiastka rzeki. Na pytanie kiedy będzie rzeka ? Mieszkańcy Malagi odpowiadają : w grudniu po południu. Faktycznie po sprawdzeniu na Wiki okazało się, że szczyt opadów w Maladze to niestety listopad - grudzień.

PS. W zwiazku z tym, że wiosna nie chce nadejść i coraz więcej pieniędzy pochłania nam ogrzewanie postanowiliśmy z małżonką moją Zofią udać się na południe w poszukiwaniu wiosny. Ponieważ komisja wenecka potraktowała nasz kraj z obcasa wystosowaliśmy z małżonką moją oficjalne pismo do weneckiego drożdży, iż nasza noga więcej nie stanie na tamtejszym bruku ani na tamtejszej wodzie. Naszych pieniędzy oni więcej  nie zobaczą, a zawsze na przełomie maja/ kwietnia mogli się cieszyć moją symaptyczną osobą i osobą sympatycznej  małżonki  mojej  Zofii. Takiego wała jak Polska cała. Lecimy do Aveiro, to też " Wenecja " tylko, że mniejsza, ale za to w Atlantyku można się wykąpać za darmo, a nie bulić za kąpiel jak na Lido. Koniec panowie i panie Wenecjanie. Widzimy się zatem jutro na Rua Augusta w Lizbonie wcinając Orelha de porco, a potem prościutko do Aveiro. Do następnego razu.

Mężczyzna szedł środkiem rzeki...

Mężczyzna szedł środkiem rzeki...

Aveiro (zdj. z netu ) 

Zobacz galerię zdjęć:

Rodzinny dom Pablo Picasso w Maladze Aveiro ( zdjęcie z netu ) Lizbona.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (89)

Inne tematy w dziale Rozmaitości