Do więzienia Kilmainham w Dublinie nie trafiłem z powodu alimentów. Nie jestem szefem Komitetu Obrony Demokracji i nie nazywam się Mateusz Kijowski, dla którego demokracja to przede wszystkim wolność od płacenia alimentów. Ja swoje alimenty - gdybym musiał - płaciłbym co do grosza, nie bacząc na 500 + Do więzienia w Dublinie trafiłem z powodu " polskiej " hrabiny Konstancji Markiewicz. Zanim trafiłem do więzienia o hrabinie wiedziałem to i owo. Postać wydała mi się niezwykle interesująca.
Angielsko - irlandzka arystokratka, żona polskiego hrabiego Kazimierza Markiewicza, uznanego artysty malarza, literata, scenarzysty i dziennikarza - korespondenta brytyjskich gazet w Warszawie, mogła mieć życie lekkie, łatwe i przyjemne. Wybrała inaczej, oddała się idei skazując się na poniewierkę, na ciągłe zagrożenie aresztowaniem i niekończące się pobyty w więzieniu. Hrabina Markiewicz oddała się idei utworzenia niepodległej Republiki Irlandii.
Cela hrabiny Markievicz
Od pomysłu pisania tylko o hrabinie Konstancji Markiewicz odwiodł mnie David - przewodnik po więzieniu Kilmainham. Więzienie Kilmainham to najważniejsze miejsce historycznej edukacji w Republice Irlandii. Rezerwacja biletów wstępu raczej z wyprzedzeniem, bo można mieć problem z " doklejeniem się " do jakiejś grupy. Grafik czterech przewodników po więzieniu wypełniony od otwarcia do zamknięcia.
W więzieniu Kilmainham rozstrzelano wszystkich przywódców powstania wielkanocnego, które wybuchło 24 kwietnia 1916 roku, więc dziś wypada okrągła setna rocznica. Spośród dziewiętnastu przywódców powstania wielkanocnego skazanych na śmierć wyrokiem sądu wojennego, piętnastu rozstrzelano na dziedzińcu więzienia. Jednego z organizatorów powstania Jamesa Connoly'ego - ciężko rannego w trakcie powstania - przywieziono do więzienia Kilmainham bezpośrednio ze szpitala na dublińskim zamku i rozstrzelano przywiązanego do krzesła.
Miejsce egzekucji Jamesa Connoly`ego
Inna historia opowiedziana przez Davida - przewodnika mogłaby nawet uchodzić za romantyczną, gdyby nie finał jaki nastąpił siedem godzin później. W więziennej kaplicy 4 maja 1916 roku, na siedem godzin przed egzekucją odbył się ślub poety i dziennikarza Josepha Mary Plunketta z panną Grace Gifford. Muriel siostra Grace Gifford, żona Thomasa McDonagha owdowiała dzień wcześniej, bowiem jej męża, również jednego z liderów powstania wielkanocnego rozstrzelano 3 maja 1916 roku. Taki był tragiczny finał nieudanego, szaleńczego zrywu Irlandczyków pragnących być u siebie i mieć swoje własne państwo.
Kaplica więzienna
Nie tak dawno red. Jan Wróbel, jeden z paziów czerskiego orszaku - po przejażdżce londyńskim metrem - ubolewał nad polityczną głupotą swoich rodaków, którzy zamiast wziąć się za budowę metra w Warszawie, wzorem londyńczyków z 1863 roku, ganiali się z Kozakami w lasach dookoła Ostrołęki, biorąc udział w tzw. powstaniu styczniowym. No szaleńcy wprost, wariaci, hurraoptymiści, jakiś Bóg, Honor, Ojczyzna - kompletne wariactwo.
Otóż takim samym zrywem było powstanie wielkanocne w Dublinie. Nieprzygotowane, bez szans powodzenia, garstka wariatów, których nie rozumiał prawie nikt porwała się na doskonale wyszkolonych, rozgrzanych toczącą się właśnie I wojną światową żołnierzy z brytyjskiego garnizonu. Skutkiem takiego właśnie zrywu jest brak metra w stolicy Irlandii, którego dwie linie uruchomione zostaną dopiero w 2026 roku - powiedziałby jakiś lokalny Wróbel, gdyby się znalazł. Mogli się za nie zabrać już w 1916 roku, zamiast do szczętu palić centrum Dublina - mógłby ciągnąć dalej swój wywód, gdyby się jakiś irlandzki odpowiednik Wróbla znalazł w dublińskim TOK FM. Ale się nie znalazł. Bo na kolana można upaść, ale żyć na kolanach się nie da, nawet jeśli ma się dostęp do ciepłej wody w kranie.
Współczesny Dublin