Siukum Balala Siukum Balala
1284
BLOG

Z Gazetą Wyborczą w świat

Siukum Balala Siukum Balala Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

image

No i pojawił się pierwszy Zzooong ! w mojej drodze na wschód. Miałem dziś odlecieć do Gruzji, ale po wczorajszej naradzie w samochodzie, Prezes zdecydował inaczej. 

- Dopóki nie dostanie raportu z Abchazji niech tam nie leci - podobno powiedział, że utrata tak propisowskiego blogera byłaby niepowetowana. 

Mam polecenie udać się do Berlina, odlatuję z Raphael Tschaskovsky Flughafen dopiero we wtorek. Za to właśnie Prezesa cenię, dba o ludzi. A gdybym służył u Grzegorza ? pewnie wysłałby mnie do Legionowa i wsadził na minę w rodzaju " nauczycielka od biologii i seksu " bądź na samorządowaca, który ma " cztery żony i jedną kochankę " a może odwrotnie ? nie pamiętam już tych wszystkich bredni z wywiadu z Halickim. 

Tak, więc Szanowni Czytelnicy nie jest źle, a nawet jest bardzo dobrze. 

W czasach kiedy Gazeta Wyborcza nie niosła jeszcze tego bagażu brudnej politycznej gry, paskudnych antypolskich ekscesów i wszystkich pozostałych brzydkich działań i zachowań to ja tę gazetę często kupowałem. Magazyn weekendowy kupowałem zawsze. Dla samego kwiatu polskiej publicystyki i reportażu kupowałem. Tam były nazwiska. Pamiętam bardzo interesujący cykl reportaży z Rosji Jacka Hugo - Badera. Tak, tak tego samego. To jest właśnie miara upadku Gazety Wyborczej. Poważny reporter, ucharakteryzowany na jednego z bohaterów " W pustyni i w puszczy " biega po stolicy i pyta Warszawiaków czy nienawidzą Murzynów. Niepoważne jak na gazetę próbującą uchodzić za poważną. Pamiętam jeszcze reportaż zatytułowany " Jeśli dziś środa to jesteśmy w Paryżu " To z początku lat 90 - tych o naszej szalonej potrzebie podróżowania, o nadrabianiu zaległości z czasów PRL - u kiedy wolno było nam jeździć tylko po demoludach. Te wycieczki pamiętam. Trasa Warszawa - Bratysława, zamiennie mógł być Wiedeń lub Budapeszt. Potem przeskok do Rzymu. Jakiś hotelik, bądź motel tani w miasteczku pod Rzymem, bo przecież liczyliśmy koszty, te wszystkie liry, szylingi, forinty i franki mieszały się. Wypad do San Marino, Bolonii, na Monte Cassino. Dłuższe przeloty nocą, więc nocleg w autobusie znowu obniżenie kosztów. Stąd konieczność liczenia dni i kontrolowania tego gdzie się jest, bo taka dwutygodniowa " odeseja " powodowała niezły zawrót głowy. Stąd właśnie to : skoro dziś sobota to pewnie jesteśmy w Wiedniu. Później ten reportaż był dla mnie inspiracją do podróży po Hiszpanii. Przyleciał do mnie kolega z Polski, nudziliśmy się trochę w tym Lancashire, więc zaproponowałem wylot do Gibraltaru i podróż a la reportaż z Gazety Wyborczej. Jeśli dziś środa to jesteśmy w Granadzie. Wzięliśmy samochód z La Linea i w drogę. Jeśli dziś wtorek to jesteśmy w Kadyksie. Wyjazd z Kadyksu przed wieczorem. Zainstalowanie się w kolejnym mieście w kolejnym hotelu. Od rana " zaliczanie " miasta i znowu w drogę. Jeśli czwartek to jesteśmy w Salamance i tak dalej. Przez 7 dni zrobiliśmy pętlę i zwrócili auto do wypożyczalni w La Linea. Piechotą przeszliśmy brytyjsko - hiszpańską granicę i odlecieliśmy do domu. Kolega do dziś dopomina się o powtórzenie tego wyczynu. Może w 10 - tą rocznicę uda się odtworzyć tę eskapadę. 

Skoro dziś czwartek to pewnie jestem w Warszawie ? Jeżeli uda mi się wyrwać od ręki jakiś samochód to robię do poniedziałku " remake " tamtych podróży z lat 90 - tych. Oczywiście na mniejszą skalę i na krótsze dystanse. 

image Ruszam w Polskę. Skoro dziś sobota to jesteśmy w Zamościu ? a może w Sandomierzu ? albo Pułtusku ? Do Legionowa nie jadę, boję się parasolek. Sorry drogie panie Legionowianki, sorry za seksistów z PO. 



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura