Prawo i Sprawiedliwość nie od dzisiaj jest zapatrzone w to, co zrobił z demokracją pan Orban. Zanim PiS zaczął wychwalać pana Orbana, należało się zastanowić, co ten człowiek zrobił z węgierską demokracją i czy jego działania nie były wzorem tego, co działo się za rządów Zjednoczonej Prawicy w latach 2015–2023 - czyli demolki wymiaru sprawiedliwości firmowanej przez pana Ziobrę i Suwerenną Polskę, przy cichym przyzwoleniu pana Jarosława Kaczyńskiego.
Na Węgrzech panowały nierówne reguły gry wyborczej. Międzynarodowi obserwatorzy (ODIHR/OBWE) ocenili wybory z 2022 r. jako „sprawnie przeprowadzone”, lecz bez równego pola gry: dominował przekaz rządu i obozu władzy, a stronniczość mediów ograniczała świadomy wybór wyborców. Centralizacja setek prorządowych redakcji w fundacji KESMA i zwolnienie tej fuzji spod nadzoru antymonopolowego dramatycznie osłabiły pluralizm. W Polsce próbowano wprowadzić podobne rozwiązania — dość wspomnieć tzw. lex TVN, przejęcie mediów regionalnych przez Orlen i późniejsze czystki kadrowe. Częściowo więc skok na media poprzedniemu rządowi się powiódł.
Na Węgrzech nastąpiła również presja na sądy i rządy prawa. Utrzymujące się od 2010 r. zastrzeżenia wobec niezależności wymiaru sprawiedliwości sprawiły, że Węgry w rankingu Freedom House na 2025 r. pozostają „częściowo wolne” — jako jedyne państwo w UE.
Tzw. „ustawa o ochronie suwerenności” z 2023 r. powołała urząd z bardzo szerokimi uprawnieniami do badania „wpływów zagranicznych”. Komisja Europejska wszczęła w tej sprawie postępowanie naruszeniowe i skierowała przepisy do TSUE, a Komisja Wenecka zarekomendowała uchylenie kluczowych rozwiązań. Krytycy ostrzegają przed efektem mrożącym wobec NGO, mediów i opozycji. Rozwiązania te stały się wzorem dla panów Kaczyńskiego i Ziobry.
Część funduszy unijnych dla Węgier pozostaje zamrożona z powodu problemów z praworządnością, a spór eskaluje również politycznie (w 2025 r. Orbán groził blokowaniem uzgodnień budżetowych UE). Organizacje praw człowieka mówią o „systematycznym demontażu rządów prawa” i wzywają państwa UE do przejścia do głosowania w procedurze z art. 7.
Tak wygląda portret tego „przyjaciela” pisowców. I nie należy się temu dziwić, bo podobne działania widzieliśmy zarówno w Polsce rządzonej przez PiS, jak i na Węgrzech rządzonych przez Orbána. Tu i tam państwowe stery kierowano w stronę coraz pełniejszego autorytaryzmu. Dlatego proszę się nie dziwić, że podejrzani w sprawach afer uciekają pod skrzydła tego przyjaciela Putina i…PiS.
Inne tematy w dziale Polityka