Po Marszu Niepodległości była ze strony rządu cisza i nawet pan min. Błaszczak wygłosił swój hymn pochwalny na temat wspaniałego przebiegu tej manifestacji i jednocześnie udowodnił swoją wadę wzroku, bowiem żadnych faszystowskich i rasistowskich haseł nie widział w tym Marszu. Dopiero po tym jak media światowe zrobiły wrzawę na temat tego marszu i oficjalnie przeciwko tym hasłom wystąpił Izrael, to i pan Prezydent zabrał głos i w sposób nie budzący niedomówień określił własny stosunek do tych haseł, który okazał się miażdżącą krytyką takiego rodzaju zachowań.
Przedstawiciele PiS-u dostrzegli jedynie to, że takie opinie mediów były dla innych uczestników Marszu krzywdzące i jak ktoś może powiedzieć, że to 60 tys. nazistów czy faszystów szło w tym pochodzie. To ja zadaję pytanie: Jak pan Jarosław Kaczyński mógł pozwolić, by można było krzyczeć w odniesieniu do marszu KOD-u, że to "komuniści i złodzieje"? Czy wtedy nie zastanawiali się aktywiści z PiS-u, że obrażają wszystkie osoby uczestniczące w tym zgromadzeniu, że nie są to przecież wszyscy komunistami - a szczególnie złodziejami. I wówczas obrażać całe zgromadzenie wypadało, i tak uważają pisowcy i ich akolici?
Polska Konstytucja stawia na jednym poziomie zbrodnie nazizmu i komunizmu, czyli oba systemy są uznane za zbrodnicze. Dlaczego w takim razie można całe grupy ludzi w Polsce nazywać komunistami, a innych nie można nazywać faszystami. Jak równość - to równość.
Dzisiaj PiS krzyczy, że opozycja skarży na Polskę w Parlamencie UE. A, co czynili politycy PiS-u w roku 2014, kiedy składali rezolucje w sprawie wyborów samorządowych czy w sprawie mediów o.Rydzyka? To wtedy mogli, bo są z PiS-u, ale już ich następcy w opozycji tego czynić nie mogą? Przecież w tamtym czasie pani Ligocka pisała, że to przecież nasze wspólne dobro - to Parlament UE! A dzisiaj już jest to wróg. HIPOKRYZJA W NAJGORSZYM WYDANIU!
Parlament UE przyjął rezolucję w sprawie łamania zasad praworządności w Polsce. Polskie władze jedynie dostrzegły tylko jeden punkt w tej rezolucji a mianowicie sprawę marszu Niepodległości. Ale ani słowem nie odniósł się polski rząd do chociażby takich wyjątków z tej rezolucji Parlamentu UE:
"J. mając na uwadze, że Komisja Wenecka wyraźnie stwierdziła, iż Trybunał Konstytucyjny nie może pełnić swej roli gwaranta prymatu Konstytucji w Polsce z uwagi na fakt, że wyrok Trybunału z dnia 9 marca 2016 r. nie został opublikowany i nie może w związku z tym wejść w życie, co podważa praworządność; mając na uwadze, że Komisja Wenecka ostrzegła, iż paraliż Trybunału zagrozi demokracji, prawom człowieka i praworządności;
[...]
2. uważa, że wszystkie państwa członkowskie muszą w pełni przestrzegać prawa UE w praktyce legislacyjnej i administracyjnej oraz że wszelkie ustawodawstwo, w tym prawo pierwotne wszystkich państw członkowskich i kandydatów do członkostwa, musi odzwierciedlać podstawowe wartości europejskie, w szczególności zasady demokracji, praworządność oraz prawa podstawowe, i być z nimi zgodne;
3. jest poważnie zaniepokojony, że faktyczny paraliż Trybunału Konstytucyjnego w Polsce zagraża demokracji, prawom człowieka i praworządności;
4. wzywa polski rząd do przestrzegania, opublikowania i pełnego oraz bezzwłocznego wykonania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z dnia 9 marca 2016 r. oraz do wykonania orzeczeń z dnia 3 i z dnia 9 grudnia 2015 r.;"
Kiedy Polska wchodziła do europejskiej wspólnoty to musiała wyrazić zgodę na podstawowe warunki stawiane przez Unię. Wymogi obowiązujące państwa, które chcą przystąpić do Unii Europejskiej nakreślono ogólnie w traktacie z Maastricht, który mówił iż każde państwo europejskie może zostać członkiem Unii Europejskiej. Rozszerzono je w Traktacie Amsterdamskim, gdzie dodano jeszcze kryterium obowiązywania SYSTEMU DEMOKRATYCZNEGO, przestrzegania praw człowieka i mniejszości narodowych oraz funkcjonowania gospodarki rynkowej. A podczas szczytu w Kopenhadze (1993) wprowadzono tzw. kryteria kopenhaskie, gdzie jednym z tych kryteriów było kryterium polityczne czyli: stabilność instytucji gwarantujących demokrację, praworządność, przestrzeganie praw człowieka oraz poszanowanie praw mniejszości i ich ochrona. I to Polska zaakceptowała w roku 2002. Czyli żadnej łaski polski rząd nie robi, jeśli musi wypełniać postanowienia przez siebie podpisane.
Czy nasze obecne władze nie potrafią zrozumieć, że szafując nacjonalizmem, budzą dawno uśpione upiory a szczególnie, kiedy te poglądy pojawiają się coraz częściej w Europie? A co będzie jak inne państwa europejskie zaczną podobnie postrzegać rzeczywistość jak PiS i też zaczną "wstawać z kolan"? Czy to już nie przypomina Europę z początku lat trzydziestych ubiegłego wieku, a czym się to wówczas skończyło, to Polacy odczuwają do dnia dzisiejszego. Obecnie jesteśmy w miarę bezpieczni, ale pamiętamy zapewnienia naszych sojuszników Francji i Anglii, których zapewnienia skończyły się faktycznie 1. września 1939 roku. Co będzie jak zmieni się władza w USA i komuś przyjdzie tam do głowy, że nie jest warto bronić Polskę, bo jest ona wichrzycielem Europy jak już kiedyś Polskę nazywano i rząd USA wycofa swoje wojska z Polski, bo wówczas polityka USA będzie nakierowana na inne priorytety? Nawet nie chcę o tym myśleć, bo skóra zaczyna się marszczyć na plecach, ale tym PiS się wcale nie przejmuje, bowiem sprawy wewnętrzne, polityka wewnętrzna, są bardziej PiS-owi ważne niż zdrowy rozsądek i dbałość o polską Rację Stanu. Czego widocznym przejawem jest obecna polityka względem Ukrainy. Już nie mamy przyjaciół - mamy albo obojętnych, albo wrogów! Symbolem naszej polityki zagranicznej jest wynik 1:27!
Inne tematy w dziale Polityka