Ostatnio mamy samych rekordzistów podczas rządów "dobrej zmiany". Największe premie dla ministrów i samej pani premier Szydło, rekord w wybraniu najbardziej tajemnicą obwarowanych partyjnych sędziów do KRS i jeszcze te karty kredytowe. Do tego największy zgrzyt na linii Polska-Izrael i Polska-USA. Według ONET-u to nawet USA zamroziło kontakty z polskim premierem i szefem MSW. Komisja wysłana do Izraela to też niewypał, bowiem odpowiednio to zrecenzował jeden z uczestników tej komisji czyli pan Wildstein. Czyli same "sukcesy" ma obecny Rząd i Parlament.
Ale cofnę się do tych kart kredytowych i wspólnie trochę prześledzimy wydatek na paliwo, który uczynił wg mediów pan Misiewicz. Otóż zakupił on paliwo z karty za 50 000 zł. Sumka nie jest aż tak wielgachna jak utrzymanie czarnego biznesmena z Torunia (90 mln zł), ale też znaczna, szczególnie kiedy zastanowimy się ile km można za to przejechać w ciągu roku i ile godzin należałoby siedzieć w super samochodzie z Żandarmerii Wojskowej. No to policzmy:
1. Samochód luksusowy, zapewne diselek to może palić i średnio 10 lit./100. Przyjmijmy, że cena średnia za litr oleju napędowego to 4.60 zł
50 000:4,60=10 869 litrów,
2. Jeśli przyjąć to, że na 100 km ten samochód pali średnio 10 l to ile takich "setek" może przejechać
10 869 : 10 = 1086,9x100 = 108690 km
3. A teraz zobaczmy ile to km musiałby średnio pan Misiewicz przejechać w ciągu jednego ośmiogodzinnego dnia pracy (160 godz : 8 = 20 dni), czyli rok to 20x12=240 dni
108690 km : 240 dni = 452,875 km/dzień roboczy
4. Wiemy ile średnio musiałby pan Misiewicz dziennie przejechać tym luksusikiem, ale to ile musiałby godzin spędzać w tym samochodzie, jeśli przyjmiemy, że średnia jest wysoka i wynosi 75km/h
452,875 : 75 = w zaokrągleniu 6,4 godz
Z tego wniosek, że pan Misiewicz brał wysokie pobory jedynie za 1,6 godz. pracy. Czy to możliwe? Ale jeszcze jest i służbowy kierowca. On widocznie pracował jako lokaj w tym tandemie, zamiast udzielać się w Żandarmerii Wojskowej?
TO WSZYSTKO BYŁO W IMIĘ "DOBREJ ZMIANY"!
