Smok Eustachy Smok Eustachy
1771
BLOG

Lotnictwo II RP resume

Smok Eustachy Smok Eustachy Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Nie zrozumiecie idei ogarniających naszą obecną władzę neosanacyjną bez zrozumienia sposobu myślenia sanacji. Jak widzę jest obecnie konieczność przypomnienia dorobku aeronautycznego II RP, bo co kilka lat pojawiają się te same wątpliwości. Jednym zadaniem: pisze wam to o czym nie powiedzą tacy bajkopisarze jak Romuald Szeremietiew i Edward Malak. Skupmy się zatem na razie na myśliwcach z uwzględnieniem Łosia:

I

W latach XX ubiegłego stulecia był problem z zakupem poprawnego myśliwca. SPAD okazał się niebezpiecznie niedorobioną konstrukcją ale czechosłowacka Avia BH-33 weszła do produkcji u nas jako PWS-A w wytwórni PWS. I to był solidny sprzęt. Niemniej zapadła decyzja o samodzielnym zaprojektowaniu takiem maszyny u nas. Pierwszym typem był PWS-10. Budżetowa maszyna z silnikiem z zapasów, ale poprawna. Dalej mamy inż. Zygmunta Puławskiego:

Puławski stworzył myśliwiec PZL P 1 który wyróżniał się tzw mewim płatem, kopiowanym przez innych ale bez większych sukcesów. Trzeba mieć bowiem wyczucie zaprojektować płat zapewniający maksymalną widoczność z kabiny. W połączeniu z napędem silnikiem rzędowym chłodzonym cieczą układ ten zapewniał rewelacyjną widoczność z kabiny. Amortyzatory też tam były rewolucyjne. Potem dodali jeszcze półskorupowy kadłub (lżejszy niż klasyczny). PZL P 8 zamyka rzędowo-prototypową gałąź tych myśliwców. Jeszcze były studia nad PZL P 28.

image

Decyzja o oparciu się na silnikach gwiazdowych spowodowała konieczność opracowania PZL P 6 i PZL P 7. PZL P 7 wyewoluował w PZL P 11a. PZL P 11c to była głębsza modyfikacja co ma o tyle znaczenie że francuska wytwórnia Gnome-Rhone opracowała 14-cylindrowy silnik w układzie podwójnej gwiazdy i była zainteresowana zwiększeniem jego sprzedaży dlatego zaoferowała PZL pomoc w opracowaniu maszyny napędzanej takim motorem. Nazwano ją PZL P 24 i stanowi równoległą linię koncepcyjną. Pierwszy prototyp odpowiadał standardom P 7/11a a w następnych i w produkowanych maszynach zastosowano standardy P 11c. Dlaczego to jest ważne? Doktryny i komentarze opierają się na umownych oznaczeniach typów. Powiedzmy że można wydzielić prototypy rzędowe ( P 1, P 8, P 28) od gwiazdowych. Ale podział gwiazdowych jest umowny.

Zauważcie że np. FW 190 miał napęd zmieniony z silnika gwiazdowego na rzędowy chłodzony cieczą ale typu nie zmieniali. Popatrzcie sobie na różnicę w poszczególnych wersjach Bf 109. A Spitfire? Popatrzcie sobie jakimi silnikami napędzane były różne wersje Curtiss Hawka.

Ma to znaczenie spore wbrew pozorom bo gdyby stosowali konsekwentnie wersjonowanie wewnątrz jednego typu to mogliby sobie pozwolić na większą różnorodność. Bo jeden typ by był ale w kilku wersjach. Np. PZL P 7 by się nazywał P 7, P 11a – P 7b. P 11c – P 7c. P 24 – P 11d, etc.

II

Czy samolot musi być napędzany silnikiem produkowanym w kraju? Ktokolwiek stosował konsekwentnie taki patent? Rumuni ze swoją licencją na motory GR? I kto jeszcze? Mocarstwa, ale tam było wiele fabryk motorów które produkowały różne typy a nie tak jak u nas jeden Bristol. Ruscy to tłukli w tysiącach sztuk ale mieli jeszcze inne motory. Reasumując: U nas taki mechanizm nie zadziałał a u Rumunów zadziałał. Dziwnym trafem wybrali silnik o o wiele większej mocy niż my. Czy domysł taki, że zastosowali prawidłowe kryteria wyboru jest uprawniony? W sensie niepopierniczeni byli? Przy czym pamiętać trzeba, że Bristole były składane u nas ale jakieś elementy importowane dalej miały? A kwestia śmigieł?

W każdym bądź razie pomysł z Bristolami był głupi bo trzeba było się pogodzić z produkcją samolotów z silnikami importowanymi. Na takie silniki było stać Grecję, Turcję, Bułgarię więc nie opowiadajcie że nas by nie było stać.

III

W tymże samym 1933 roku ruscy oblatali I 16, który był pierwszym myśliwcem dolnopłatowym z wciąganym podwoziem. Wolnonośne te skrzydła miał. Inne dolnopłaty tego okresu miały stałe podwozie, zastrzały, ogólnie nie przewyższały dwupłatów i górnopłatów. I 16 mimo swych wad znacznie przewyższał parametrami ówczesne myśliwce. Wielkoseryjna produkcja rozpoczęła się w 1935 roku jak widzę. W tym czasie myśmy robili P 11c który osiągał 375 km/h podczas gdy I 16 440. PZL P 24 od 400 km/h do 430 – zależy jakie śmigło zastosowali.

IV

W każdym razie za czasów Piłsudskiego jeszcze jakoś to działało a potem się posypało. Przyczyny są następujące: błędna decyzja o oparciu się wyłącznie o silniki produkowane w kraju (ale z importowanymi podzespołami). Błędna decyzja o produkowaniu wyłącznie samolotów metalowych w połączeniu z ograniczonymi możliwościami jedynej wytwórni produkującej takie samoloty i zarżnięcie pozostałych. W owym czasie lotnictwo prywatne (USA, Anglia, Niemcy) miało się lepiej niż państwowe (ZSRS, Polska, Francja). U nas PZL miał liczne ograniczenia ilościowe raz a dwa miał ograniczenia w liczbie produkowanych typów naraz. Oraz niewystarczające zdolności projektowe. I teraz pada podstawowe pytanie: dlaczego P 11c powstał? Bo było zamówienie na niego. A potem wolnonośny myśliwiec jednosilnikowy jednomiejscowy nie powstał bo nie został zamówiony. W 2 zdaniach: P 11c miał być ostatnim naszym myśliwcem bo Rayski uznał, że walka myśliwska będzie niemożliwa i bombowce mają zwalczać lotnictwo nieprzyjaciela. Od razu dodam że nikt na świecie nie był tak porąbany żeby rezygnować z myśliwców. Walkę myśliwską rozumiał on bowiem jako kręcenie ciasnych kółek i wchodzenie na ogon, co dla szybkich samolotów mogło być nieefektywne. Jaki zatem rodzaj walki powietrznej się rozpowszechnił? Nieintuicyjny.

W każdym bądź razie myśliwce miał zastąpić PZL P 38 Wilk. Był to samolot dwusilnikowy którego koncepcja okazała się antykoncepcją. Założyli nierealne parametry napędu – silnik PZL Foka – a dostępne importowane silniki były za ciężkie. Inne samoloty zgodne z tą koncepcją miały realnie istniejące silniki o mocy ok 450 koni mechanicznych i okazały się cienkie. Silniki te wymieniano na gwiazdowe w układzie podwójnej gwiazdy GR 14M o niewielkim przekroju i mocy ok 700 KM i to też nie pomogło. Na Wilka coś takiego by nie weszło i stąd pozorowane prace przy tzw Lamparcie, który nie powstał. Jastrząb był zaś zastępczą prowizorką z taką samą mocą (840KM) ale bez działka i jednego załoganta też nie był zdolny do walki myśliwskiej. Przestarzały w momencie oblotu został skasowany. 30 sztuk szkolnych.

V

Dlaczego nie powstał u nas myśliwiec poziomu choćby Fokkera DXXI? Odpowiedz jest prosta: bo nie chcieli. Malak czy Szeremietiew czy inni będą wciskać wam różne ciemnoty ale fakty są nieubłagane: doktryna o równoważeniu przewagi ilościowej przewagą jakościową doprowadziła do tego, że takie kraje jak Rumunia, Bułgaria, Czechosłowacja, Węgry, Turcja, Grecja  nawet Litwa i Łotwa posiadały myśliwce przewyższające jakością nasze. Finlandia? Kraje te miały mniej pieniędzy niż my więc nie opowiadajcie że to przez brak pieniędzy. Podsumowując ówczesne plany trzeba uwypuklić takie zależności: koszty realizacji zaniżano a fundusze zawyżano i jakie były tego efekty?

VI

Co to były za wersje Łosia PZL 37C i PZL 37D? Z silnikami GR przeznaczone na eksport? Jeden GR miał 970 koni a drugi 1050. A Pegasus ile miał? Tak więc tego.

Będzie ciąg dalszy bo powinniście wyjaśnić, czemu była kasa na Żubra a na P 24 nie? I wejść zw cug zwalania winy z Rayskiego na KSUS (Komitet do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu ), z KSUSu na Rydza, z Rydza na Rayskiego. Czemu podejmowali konsekwentnie złe decyzje? Zawsze na odwyrtkę?

Na zdjęciu Fokker D XXI który powstał gdyż został zamówiony.

A tu kilka linków:

https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/584674,ii-rp-doktryna-rayskiego


https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/588921,mysliwce-przed-druga-wojna-cz-4-polska,2
Dzisiaj zdziwienie budzi konstatacja, że PZL P 11c nie tylko był ostatnim tzw myśliwcem podstawowym - jednomiejscowym, jednosilnikowym etc. etc. - ale tez miał być ostatnim. Po nim takich myśliwców w Polsce miało nie być w ogóle. Wsiewołod Jakimiuk, zajmujący się rozwojem myśliwców został przegoniony do budowy samolotu pasażerskiego PZL 44 Wicher.

https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/587179,mysliwce-przed-druga-wojna-cz-3

Najwięcej prototypów oblatano w 1930 roku - 5. W dwa lata: 1930 i 1931 oblatali dziewięć prototypów, więcej niż w 6 lat 1934-39 (podaję łącznie). Widać, że o ile w 1934 roku jeszcze siłą rozpędu jakoś szło, to reakcją na rozwój Luftwaffe i lotnictwa sovieckiego było załamanie prac koncepcyjnych - brak prototypów praktycznie przez 3 lata. Sama analiza liczbowa nie daj tu pełnego obrazu - prototyp Kobuza to była już prehistoria. PZL P 24 z 1936 roku naszemu lotnictwu się zupełnie nie przydał. Owszem, Jakimiuk zdobył kolejne doświadczenia ale potem wygonili go i kazali projektować samolot pasażerski PZL 44 "Wicher".
Z tych 22 prototypów tylko 2 były zupełnie nieudane (Wilka), czyli poniżej dziesięciu procent. Ale większość pozostałych to były różne wersje tej samej konstrukcji. Jastrząb też zrobił klapę, ale trochę mniejszą niż Wilk.

Kilka zdań wyjaśnienia: 1. Mam chwilowo dość kłapania bredni o niewyszkolonej załodze. 2. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Sasinie. 3. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Kaczafim wysyłającym brata. Kwestie te są omówione po wielokroć i obecnie wypisywanie pierdół na te tematy szczególnie przez trolle w stylu Chirla, etc etc musi być traktowane jako wrzutki. Będę kasował bez ostrzeżenia. 4. Zabanowanych odbanuję jak mi przyjdzie ochota. 5. Maskirowce mówimy nie ale nie banujemy, przynajmniej na razie. Szczególnie nie banujemy Piko bo z A-Temem kto wie? Jak jakiś troll chce dyskutować na w/w tematy to niech zrobi wpis u siebie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura