Robert Lewandowski jest pierwszym Polakiem, który otrzymał to wyróżnienie. W finałowej trójce okazał się lepszy od sław futbolu - Portugalczyka Cristiano Ronaldo i Argentyńczyka Lionela Messiego.
W konkursie FIFA głosują selekcjonerzy i kapitanowie drużyn narodowych, dziennikarze, a także internauci. Każdy z tych elementów plebiscytu ma 25-procentowy udział w końcowym wyniku.
Nagrodę Lewandowskiemu wręczył osobiście prezydent Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej Gianni Infantino.
- Jestem bardzo dumny i zadowolony, muszę powiedzieć, że to wielki dzień dla mnie i mojej drużyny, moich kolegów. Muszę im powiedzieć "dziękuję", bo ta nagroda należy też do nich, trenerów, sztabu, w Bayernie Monachium i drużynie narodowej... Czuję się niewiarygodnie dobrze - powiedział podczas rozmowy z Infantino kapitan reprezentacji Polski.

W czołowej trójce plebiscytu znaleźli się także Portugalczyk Cristiano Ronaldo z Juventusu Turyn oraz ubiegłoroczny zwycięzca Argentyńczyk Lionel Messi z Barcelony.
- To zaszczyt zdobyć taką nagrodę, grając w jednej erze z Messim i Ronaldo. Porównania z nimi to już coś cudownego - przyznał Lewandowski.
- To nie był dla nikogo łatwy rok, ale z drugiej strony pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać. Najlepszym momentem był wygrany finał Ligi Mistrzów z PSG. To był szczególny wieczór. Ten moment był niesamowity. Udało nam się coś szczególnego, mamy dobrą drużynę i trenera - podkreślił.
32-letni Polak został wybrany także do najlepszej męskiej drużyny roku.
W poprzednim sezonie polski piłkarz sięgnął z Bayernem Monachium po triumf w Lidze Mistrzów, niemieckiej ekstraklasie i Pucharze Niemiec, a w każdych z tych rozgrywek był najlepszym strzelcem. W Bundeslidze zdobył 34 bramki, w LM 15, zaś w Pucharze Niemiec sześć.
W sezonie 2020/21 też imponuje skutecznością. Po 12 kolejkach Bundesligi ma 15 goli i jest na czele klasyfikacji strzelców. W Champions League zdobył na razie trzy bramki.
- Ten tytuł jest jego wielkim marzeniem i celem. Uzasadnionym, bo wydaje mi się, że w tym sezonie nikt nie zasłużył na niego bardziej niż on - powiedział kilka dni wcześniej trener Bayernu Monachium Hansi Flick.
Piłkarką Roku została Angielka Lucy Bronze z Manchesteru City (wcześniej Olympique Lyon), a Trenerem Roku został po raz drugi z rzędu Niemiec Juergen Klopp z Liverpoolu.
Ceremonia w Zurychu z powodu pandemii odbyła się bez udziału publiczności, a z triumfatorami łączono się zdalnie.
Z powodu pandemii koronawirusa nie odbył się w tym roku słynny plebiscyt "France Football", więc nikt nie mógł odebrać prestiżowej "Złotej Piłki".

Kariera urodzonego w Warszawie Lewandowskiego od początku układała się niemal wzorcowo - na boisku i poza nim. Król strzelców na trzecim poziomie rozgrywkowym w 2007 roku, rok później podobny tytuł na zapleczu ekstraklasy (oba w barwach Znicza Pruszków), a w 2010 roku - już jako piłkarz Lecha Poznań - król strzelców ekstraklasy.
W styczniu 2009 roku Lewandowski został uznany przez brytyjski "Times" jednym z 50 najbardziej obiecujących graczy świata poniżej 23 lat. Szybko udowodnił, że wybór był nieprzypadkowy, a z każdym kolejnym sezonem wspinał się w hierarchii najlepszych piłkarzy globu.
Napastnik, który w 2006 roku kosztował Znicz pięć tysięcy złotych (wcześniej grał w rezerwach Legii), w czerwcu 2010 roku przeszedł z Lecha Poznań do Borussii Dortmund za 4,5 mln euro. Wtedy wydawało się, że "Kolejorz" zrobił świetny interes, ale szybko okazało się, że jeszcze lepiej wyszli na tym Niemcy.
Z BVB wywalczył dwa razy mistrzostwo kraju, raz Puchar Niemiec, tytuł najlepszego strzelca Bundesligi (2014), a w maju 2013 roku wystąpił w finale Ligi Mistrzów (porażka 1:2 na Wembley z... Bayernem).
Latem 2014 roku, na zasadzie wolnego transferu, przeszedł do Bayernu, gdzie kontynuował kolekcjonowanie trofeów. Sześć razy mistrzostwo Niemiec, trzy razy Puchar Niemiec i kolejne cztery tytuły króla strzelców tamtejszej ekstraklasy (2016, 2018, 2019, 2020).
Przez kilka lat środowisko piłkarskie rozgrzewał temat ewentualnego transferu Lewandowskiego z Bayernu. Real Madryt, Paris Saint-Germain, Chelsea Londyn – takie kluby pojawiały się przy nazwisku kapitana reprezentacji Polski.
Bayern konsekwentnie jednak nie chciał puścić swojego najlepszego strzelca, podkreślając, że na rynku nie ma dostępnych piłkarzy tej klasy. W końcu temat ucichł, a ubiegłoroczne przedłużenie umowy z Bayernem potwierdziło, że polski napastnik być może pozostanie tam do schyłku swojej kariery.
Co o tym sądzisz?