Cristiano Ronaldo załamany po porażce 1:2 z Serbią. Fot. PAP/EPA
Cristiano Ronaldo załamany po porażce 1:2 z Serbią. Fot. PAP/EPA

Wściekłość w Portugalii - mieli awans na wyciągnięcie ręki. Wybuch Ronaldo na trenerze

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 12
Cristiano Ronaldo po ostatnim gwizdku prawie się rozpłakał. Krzyczał też niepogodzony po blamażu reprezentacji Portugalii w stronę trenera Fernando Santosa. Gospodarze przegrali w ostatnich sekundach meczu z Serbią 1:2 i zagrają tylko w barażach do katarskiego mundialu.

Czy to przyszły przeciwnik reprezentacji Polski w barażach o mistrzostwa świata w Katarze? Niewykluczone. Portugalia miała wszystkie asy w rękawie i Cristiano Ronaldo, by w niedzielę awansować do mundialu. Mecz z Serbami rozpoczął się po ich myśli, bo już w 2. minucie gola zdobył Renato Sanches. Nawet remis dawał bezpośredni awans, dlatego kibice mistrzów Europy z 2016 roku nie byli podłamani, gdy stan gry wyrównał Dusan Tadić jeszcze w pierwszej połowie. 

Portugalczyków dobił w ostatniej akcji meczu Aleksandar Mitrović. Ronaldo usiadł na murawie i z grymasem na twarzy nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Reprezentacja wypełniona gwiazdami światowego formatu: CR7, Bruno Fernandes, Bernardo Silva, Joao Felix nie dała rady nieustępliwym Serbom, skazywanym na pożarcie w Lizbonie. Potem ikona portugalskiej piłki krzyczała coś i wymachiwała rękami, gdy nadchodził trener drużyny Fernando Santos. Tajemnica zachowania Ronaldo została wyjawiona przez samego selekcjonera. 


- Nikt nikomu niczego nie wygarniał. Cristiano mówił, że w Serbii strzelił prawidłowego gola w ostatniej minucie, który nie został uznany. To był jego wybuch, to normalne, wszyscy jesteśmy sfrustrowani. Ale w takim momencie, na koniec meczu, nikt nie będzie sobie wyjaśniał, co się wydarzyło, a co nie. Starałem się pocieszyć zawodników - tłumaczył Santos. 


Gdyby sędziowie uznali gola Ronaldo w marcu, gdy piłka przekroczyła linię bramkową w poprzednim meczu z Serbią (2:2), to Portugalia awansowałaby bezpośrednio na mundial. O to właśnie miał największe pretensje po końcowym gwizdku CR7. Przed decydującym starciem obie reprezentacje miały tyle samo punktów - po 17. 

- Odpowiedzialność biorę na siebie. Moim przesłaniem do zawodników nie była taka gra. Powiedziałem piłkarzom, że Serbia dobrze atakuje i musimy się bronić, ale kiedy mieliśmy piłkę, powinniśmy wykorzystać trzech ofensywnych graczy. Coś zawiodło w komunikacji - przyznał Santos, zapewniając, że Portugalia awansuje do Kataru. 

Kto wie, czy podczas spotkań barażowych w marcu ekipa Ronaldo nie trafi na... Polskę z Robertem Lewandowskim. 

Zobacz: 


GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Sport