Warszawa, 14.11.2021. Trener piłkarskiej reprezentacji Węgier Marco Rossi (C) na Stadionie Narodowym, przed konferencją prasową w Warszawie, 14 bm. Węgrzu przygotowują się do meczu eliminacyjnego mistrzostw świata z Polską. (gj) PAP/Leszek Szymański
Warszawa, 14.11.2021. Trener piłkarskiej reprezentacji Węgier Marco Rossi (C) na Stadionie Narodowym, przed konferencją prasową w Warszawie, 14 bm. Węgrzu przygotowują się do meczu eliminacyjnego mistrzostw świata z Polską. (gj) PAP/Leszek Szymański

Były prezes PZPN: Na tym polega różnica między polską drużyną a Węgrami

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Były prezes PZPN Michał Listkiewicz z wykształcenia jest hungarystą, a Węgry traktuje jak drugą ojczyznę. Przed dzisiejszym meczem Polski z Madziarami twierdzi, że przez brak awans do barażów o mistrzostw świata w Katarze, sprawił, że nad Dunajem więcej się pisze o piłce ręcznej czy wodnej niż o futbolu, a Węgrzy przyjechali do Warszawy pogodzeni z niepowodzeniem i chcą przede wszystkim pogratulować Biało – Czerwonym promocji do decydującej batalii o mundial.

Salon24: - Po dobrej postawie w trakcie ostatnich mistrzostw Europy, Węgrom chyba trudno było przełknąć porażkę w kwalifikacjach do mistrzostw świata?

Michał Listkiewicz: - Emocje powoli opadają, ale rozczarowanie jest duże. Szczególnie zabolały ich dwie porażki z Albanią, które zamknęły drużynie drogę do drugiego miejsca w grupie. Dlatego w węgierskich mediach poniedziałkowemu meczowi nie poświęca się zbyt dużo miejsca. Aktualnie w gazetach więcej pisze się o innych dyscyplinach – piłce ręcznej czy wodnej.

- Dlaczego po Euro węgierska kadra zanotowała taki zjazd?

- Ich gra opiera się na determinacji i wysiłku fizycznym. Jeśli tego zabraknie to nie wygrywają. W tej chwili Węgrzy nie mają tej klasy zawodników, co najlepsi polscy piłkarze. Rząd co prawda przeznacza ogromne środki na futbol, ale inwestuje się głównie w nowe obiekty i szkolenie młodzieży, akademie, szkółki. Taka polityka przyniesie efekty, ale na to trzeba czasu i cierpliwości.

Zobacz: "USA solidarnie wspierają Polskę". Blinken po rozmowie z szefem MSZ

- Kibice obu krajów żyją w przyjaźni. Kiedy ta zażyłość się zaczęła?

- To sięga II wojny światowej. Wtedy, mimo że Węgry były po stronie Niemców, nie odmówiły przyjęcia u siebie polskiej emigracji. Madziarzy dobrze pamiętają pomoc Polski w 1956 roku. Mamy podobne mentalności, podejście do życia, a to zawsze zbliża. Dlatego w Budapeszcie bardzo żałują, że z powodu zakazu FIFA na Stadionie Narodowym nie będą mogły zasiąść zorganizowane grupy ich kibiców. Jestem pewien, że w polskich sektorach nie zabraknie Madziarów. Na Węgrzech ten mecz jest określany jako derby przyjaźni.

- Jest jakiś mecz Polski z Węgrami, który szczególnie utkwił panu w pamięci?

- Spotkanie z 2003 roku za selekcjonerskiej kadencji Pawła Janasa. Wygraliśmy wtedy na wyjeździe 2:1, a dwie bramki zdobył będący wówczas w świetnej formie Andrzej Niedzielan. Nigdy nie zapomnę również meczu oldbojów w Krakowie. Naszą drużynę prowadził Pan Kazimierz Górski, a z ekipą Węgier do Polski przejechało kilku zawodników z legendarnej „Złotej Jedenastki”. Oczywiście z racji wieku nie wyszli na boisko, ale i tak byłem dumny i zaszczycony będąc tłumaczem jednego z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszego piłkarza w historii – Ferenca Puskasa i jego kolegów.

Zobacz: Izrael będzie szczepił dzieci na COVID-19. Klamka zapadła

- Dlaczego zdecydował się pan studiować akurat hungarystykę?

- Mój ojciec miał wielu znajomych węgierskich reżyserów. W tym kraju spędzaliśmy wakacje i strasznie mnie denerwowało, że nie mogłem się dogadać z rówieśnikami. Mając zdolność do nauki języków, postanowiłem zdawać na hungarystykę, bo anglistyka wydawał mi się zbyt oczywistym kierunkiem. Duży wpływ na mnie miała osoba mojego wykładowcy, profesora Istvana Csaplarosa, który przed wojną poznał na wakacjach w Polsce piękną blondynkę, zakochał się, ożenił i osiadł w naszym kraju. A jako, że lubił sport, to szybko znaleźliśmy wspólny język. Potem byłem korespondentem do węgierskich gazet, bywałem nad Dunajem i tak zrodziła się moja miłość do tego kraju.

Rozmawiał Piotr Dobrowolski

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport