W listopadzie na rynku pojawi się książka "Lewandowski prawdziwy”, napisana przez Sebastiana Staszewskiego. Dziennikarz sportowy, od lat zajmujący się polską piłką i reprezentacją, zapowiada publikację jako wgląd w mniej znane aspekty życia kapitana kadry. W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim ujawnił jeden z wątków, który znajdzie się w książce. Chodzi o sytuację związaną z tańcem bachata Anny Lewandowskiej i reakcją Roberta Lewandowskiego na medialne komentarze. Żona piłkarza była w sieci ostro krytykowana za odważne pozy z hiszpańskim kolegą, a kapitan reprezentacji szybko stał się obiektem prześmiewczych memów.
O tym mówiła cała Polska
Od 2022 roku Anna Lewandowska zaczęła publikować nagrania z lekcji bachaty prowadzonych przez hiszpańskiego instruktora. W sieci szybko pojawiły się emocjonalne komentarze – od entuzjastycznych, po wulgarne i szydercze. Temat stał się viralem, a o samej trenerce mówiono nie tylko w Polsce, lecz także w Hiszpanii. Do tematu wracano, gdy tylko Lewandowski zagrał słabo albo był kontuzjowany na zgrupowaniu reprezentacji. Jeden z najsłynniejszych memów przedstawia go przed telewizorem w trakcie meczu, gdy do pokoju wchodzi żona z tancerzem. Lewandowska pyta męża: "To Ty już wróciłeś?". Okazuje się, że o zamieszaniu wiedzieli sami zainteresowani.
Dziennikarz Sebastian Staszewski, powołując się na rozmowy i relacje z otoczenia reprezentacji, twierdzi, że sytuacja mocno uderzyła w Roberta Lewandowskiego. Jak mówił w programie "Rymanowski Live”, zawodnik FC Barcelony nie czuł się dobrze z pytaniami o życie prywatne żony, szczególnie wtedy, gdy temat zaczął być przedmiotem żartów kadrowiczów.
Staszewski: Robert to ukrócił
Według autora książki sprawa nie była dla Lewandowskiego błaha ani łatwa do zignorowania. Opisywał, że w kadrze krążyły memy na temat tańców Anny Lewandowskiej, a w internecie pojawiały się insynuacje dotyczące jej relacji z instruktorem. To miało odbijać się na wizerunku kapitana reprezentacji.
- Mam takie wrażenie, że Robertowi długo nikt nie chciał powiedzieć prawdy — że to jest za daleko, że może niektórych filmików Ani nie trzeba pokazywać. Ale w końcu ta prawda zaczęła do niego docierać i skończyło się awanturą w domu, bardzo emocjonalną rozmową, podczas której padły słowa mające przystopować pewne rzeczy - ocenił.
- Roberta nie tylko bolało to, że z niego się śmiali. Tam było także dużo nieeleganckich sugestii dotyczących kwestii "relacyjnych". Że Ania z tymi Hiszpanami gdzieś jeździ i nie wiadomo, co jeszcze. To było bolesne. Łatwo napisać, że ktoś, coś, gdzieś. Te komentarze to było dno, szambo. W końcu to jednak dotarło do Roberta i postawił tamę. Powiedział: Ania, wrzucaj tego mniej - dodał.
- Nie czuł się komfortowo odpowiadając na pytania o te tańce Ani, ale ta bachata w pewnym momencie stała się sprawą ogólnopolską. W Hiszpanii też z tego żartowano. I w pewnym momencie Robert to ukrócił - podkreślił Staszewski.
Fot. Robert i Anna Lewandowscy/PAP/Instagram
Red.
Inne tematy w dziale Sport