– Oto skutek genialnej strategii Jarosława Kaczyńskiego, który chciał rozgrywać bandziorów przeciwko opozycji. Władza od lat dopieszczała, a Kościół przytulał i błogosławił skrajny margines, widząc w nim obrońców wiary i patriotów. I oto są piękne owoce takiej polityki – pisze o ostatnim Marszu Niepodległości Krzysztof Skiba.
Na Nowogrodzkiej zwołano specjalną naradę dla wyjaśnienia roli policji, jaką odegrała w Marszu Niepodległości. Z jednej strony postrzeliła leciwego fotoreportera Tygodnika Solidarność gumową kulą w twarz. Z drugiej jednak zamknęła całą rzeszę narodowców w pace.
Mają więc być dymisje, ale dobrozmieńcy muszą ustalić kogo usuną, skąd i za co. Atoli nie wicepremiera chyba, który zachęcał do obrony Kościoła, czyli Polski za wszelką cenę.
Polityk PiS, teraz sędzia Trybunału Stanu doszukuje się próby zamachu… stanu oczywiście. Nie, nie w rozróbach narodowców. W protestach kobiet.
Nic więc dziwnego, że głosiciele dobrej zmiany tracą zaufanie społeczne. Przy prezentowanym rozeznaniu dziwne, że je jeszcze w ogóle mają.
– 19-ta godzina na SOR. Wciąż nie ma dla mnie miejsca w żadnym szpitalu. A ponieważ test zdałem wyśmienicie, gratis dostałem zapalenie płuc, więc do domu nie pojadę – pisze skazany na pomoc służby zdrowia internauta.
Wszystko razem składa się na fatalny obraz naszej teraźniejszości. Dobra zmiana, nie ma co.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka