Stary Stary
268
BLOG

Jestestwo

Stary Stary USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Tożsamość jest w istocie sposobem reagowania na wyzwania otaczającej rzeczywistości. Jej obrona ma być warunkiem przetrwania. Tymczasem świat się stale zmienia. Przede wszystkim pod wpływem zmian kulturowych, którym podlega każda społeczność. Nawet wyizolowana. Co dopiero poddawana ustawicznym wpływom zewnętrznym, czy wyzwaniom klimatu. Jakże więc bronić jej niezmienności?

Wszak modyfikuje się stale nawet religia, w której jakoby ani joty nie można zmienić przed końcem świata. Przed wyprawą na Księżyc planety i gwiazdy uchodziły tam tylko za światła, zawieszone na nieboskłonie. Ludzie wierni kapłanom byli przekonani, że lunonauci niczego nie znajdą. Bo niczego takiego jak satelita Ziemi nie ma w rzeczywistości. Wystarczy przeczytać Biblię.

Chociaż po zakończeniu programu Apollo natychmiast się pojawiły oświadczenia o mistyfikacji i zdjęcia z lądowania nagrano na Kalahari czy w innej Arizonie. Tak właśnie wygląda obrona tożsamości. I takie ma szanse na sukces. Zaprzeczanie bowiem oczywistym faktom jest aktem rozpaczy, a nie argumentem.

Ostatnio jesteśmy w Polsce wszyscy traktowani jak kreacjoniści. Mamy zachować swą tożsamość z czasu II Rzeczypospolitej. Staramy się utrzymywać tę samą odległość od Moskwy i Berlina, dla wygody nazywanego teraz Brukselą. Sojuszu zaś szukamy za oceanem, mimo że teraz na zachodzie mamy Unię a nie faszystowskie Niemcy.

W dodatku naszą dawno przebrzmiałą, integrystycznie parafialną tożsamość uważamy za kompatybilną z amerykańską. Mimo że Amerykanie są narodem zintegrowanym wokół wartości, nie plemienia. A to nie tylko prawa człowieka, niezależność sędziów, mediów, ale, o zgrozo, równouprawnienie odmieńców. Kobiet!!!

Jak to działa, pokazały wczorajsze wydarzenia w Waszyngtonie. Donald Trump zareagował na przegraną w sposób praktykowany przez populistów. Oświadczył oto, że wybory sfałszowano. Spowodowało to żenującą awanturę w dniu ogłoszenia wyników wyborów. Bezskuteczną. Dobra zmiana więc na bardzo wyimaginowanych podstawach przyznawała się do duchowej wspólnoty z amerykańską demokracją.

Wszystko zaś w sytuacji, kiedy jesteśmy naturalnym pośrednikiem między Zachodem a Wschodem. Moskwa rzecz bardzo utrudniła poprzez awanturę na Ukrainie, ale po uregulowaniu tamtego konfliktu nadal mamy szansę na wykorzystanie swego położenia. Jak tylko sobie uświadomimy, że warunkiem jest dostosowanie tożsamości do realiów, a nie odwrotnie.

Taka zaś sprzeczność, jaka jest między naszą i amerykańską tożsamością zawsze była bodźcem do jej modyfikacji przez posiadacza bardziej anachronicznej samoświadomości. Nuże więc, do dzieła. Będziemy Ameryką w Europie. Może nawet Kanadą.


Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka