Owocny dzień w Warszawie

Na gorąco i krótko:

1. Bardzo dobre uroczystości w Warszawie. Skoro GW uznała, że przemówienie prezydenta Dudy było bardzo dobre to znaczy, że było znakomite. W mojej ocenie - końcówka była odpowiednio mocna. BRAWO!

2. Byli ci (te państwa), którzy powinni. Ba, trzeba się zgodzić z tymi opiniami, że brak Trumpa nie miał znaczenia a nawet wprost przeciwnie - główną postacią i głównym przemówieniem wystąpienie prezydenta Dudy.

3. Rosjanie chyba zrozumieli, że nie można już do nas przyjeżdżać BEZ ZAPROSZENIA. Wnerwili się na brak zaproszenia.

4. Niemcy też chyba pojęli, że nie będzie już tak łatwo jak za czasów rządów AWS, lewicy i PO. Sprawa reparacji to nie przelewki i będzie wisiała nad nimi niczym Miecz Demoklesa. Nawet jeżeli nie uda się w pełni uzyskać odszkodowań w formie gotówki, to będą musieli ograniczać swoje zapędy - uznają, że jakoś powinni zrekompensować Polsce swoje zachowanie.

5. Polska Fundacja Narodowa wreszcie zajmuje się tym, czym powinna. Zamiast zajmować się sędziami - złodziejami zadbali o rozpoczęcie dobrej promocji Polski - opowiadania o prawdziwej historii. Inni się przyłączyli. W Nowym Jorku, na Times Square wyświetlano taką informację (podaję za TVP INFO):

6. Mam dostęp do czeskiej TV. Transmitowano przemówienia z Warszawy z tłumaczeniem. Potem dyskusja z historykami - czeskimi rzecz jasna. Opowiadali i walce Polaków w Anglii, w Afryce, we Włoszek, w Normandii. Przy okazji wspomnieli o Czechach i Słowakach, którzy towarzyszyli Polakom. Było również mówione o Zaolziu: tu jeden z historyków stwierdził, że Czesi już w ogóle nie pamiętają i nie rozumieją o co chodziło z tym Zaolziem. Generalnie, Czesi mogli się sporo dowiedzieć.

7. Egzotyczna prezydent Gdańska potwierdziła, że ma pełne prawa: zarówno być wybranym na stanowisko prezydenta miasta jak i chwalić się swoją niekompetencją.

8. Czołowi "znawcy" polityki międzynarodowej (tacy jak Lis Tomasz) potwierdzili, że się nie znają na rzeczy. Dobrze im tak.

9. Pan Donald Tusk umocnił mnie w przekonaniu, że ma wszystko gdzieś. Ja na jego miejscu nawet stałbym w tłumie w Warszawie. Ale on nie wie, że 1 września jest co roku i że nie powinien czekać (jak hrabia_ na specjalne zaproszenie tylko ruszyć dupsko i meldować się w Polsce - nawet żebrząc o miejsce. Kwaśniewski nie miał takich egzystencjalnych dylematów - po prostu przyszedł. Jednak inna klasa i inna liga.

Zobaczymy co wydarzy się jutro, podczas rozmów Duda - Pence. Trump pojawi się wkrótce w Polsce - tu mam nadzieję, że będzie to też związane z projektem Trójmorza. Warto kuć żelazo, na razie jest gorące.

Jestem optymistą co do rozwoju wydarzeń.